środa, 7 marca 2012

Z serii dzień z życia mamy. Środa

Sroda 29 luty
Pobudka 6:00. Ubieram sie robie sobie sniadanie, potem lunch dla Mayci. Wszystko pakuje do plecaka. Szykuje  jej sniadanie, rzeczy do ubrania. Budze ja chwilke przed 7ma, Wiesia tez. Szybko robie jej fryzure i zmykam spieszac sie do mojego specjalisty od oczu. Co pol roku musze chodzic na kontrole z moimi oczetami, zeby sie upewnic, ze moja siatkowka sie nie odkleja czasami. U doktora zakraplaja mi oczy, zagladaja gleboko, swieca strasznym swiatlem, po wszystkim czuje, ze moje galki oczne sa nabrzmiale, baardzo wrazliwe na swiatlo sloneczne. Nakladam okulary sloneczne na moje okulary i mruzac oczy jade do domu. Przebieram sie, szykuje Olusia,  i jedziemy na zumbe. Po powrocie robie lunch. Zbieramy z Olusiem wszystkie ksiazki i plyty dvd z biblioteki i jedziemy je wymienic na inne. W drodze zagaduje Olusia zeby nie zasnal czasami. W bibliotece Olus szuka bajeczek dla siebie, z dziesieciu, ktore koniecznie musi wypozyczyc - jak twierdzi, wybieram cztery, szukam jakies dla Mayci. Olus przychodzi z nareczem malych ksiazeczek o zwierzatkach. Pomaga mi zrobic check out i skanuje wszystkie ksiazki i plyty. Podjezdzamy do parku. Olus pierwszys raz jest w parku w swoich butach. Ten park ma nawierzchnie z milionow malutkich kawalkow czarnej gumy.  Nie ma zadnych problemow dopoki nie zaczyna sie uskarczac na cos w bucie, okazuje sie, ze weszlo mi pelno malych kawaleczkow. Musze zdjac buty i braces zeby wytrzepac smieci. Idziemy jeszcze na siusianie i umycie rak i jedziemy po Maycie. Czekamy przed szkola, rozmawiam ze znajomymi mamami, a Olus bawi sie z synem jednej z nich na trawniku, po chwili przychodzi z cala okrawawiona reka!! Przecial sie twarda, dluga trawa, ktora zerwal jak sie obrocilam, w trzech miejscach. Ktos podaje plaster, inna mama chusteczki. Sytuacja opanowana, ale Olus troszke przestraszony siada cicho na trawie. Po wyjsciu Mayci jedziemy do Super Targetu, kupujemy plasteki na Olusiowe rany, prezent dla Veronisi - mojej chrzesniaczki, na ktorej urodziny pojedziemy w weekend. Po powrocie lacze sie z mama, Olus prezentuje babci swoja zaplastrowana raczke. Robie szybki obiad, tak szybki, ze nawet nie pamietam co jedlismy:) Wychodze z dziecmi przed dom, zeby sobie pobiegaly, Maya rysuje kreda na podjezdzie, Olus bawi sie z Wiesiem pilka. Czas na zadanie domowe Mayci. Sprzatam i zbieram rzeczy po calym domu. Wlasciwie probuje ogarnac troche chaos, do porzadku daleko jeszcze. Kapanie. Procedura pod tytulem: idziemy spac, w toku. Po polozeniu dzieciarow ogladamy z Wiesiem nasze ulubione programy: Survivor i Modern Family.
Sroda nam przeminela.

2 komentarze:

  1. Twoje dzieciaczki tak z chęcią czytają, czy trzeba je namawiać? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na poczatku Maya bardzo sie meczyla czytajac i frustrowala, ze nie moze zalapac wszystkiego od razu. Czytac po angielsku jest troche trudniej i trudniej to malemu dziecku wytlumaczyc, ze niektore litery inaczej brzmia razem niz osobno itd. Ale teraz idzie jej coraz lepiej i bardzo sie ekscytuje kazda przeczytana strona i ksiazka. Daje jej gwiazdki w nagrode, za 10 gwiazdek moze dostac malutki prezencik. Ale przestalam dawac za kazda ksiazke, bo juz czyta jedna na dzien, teraz dostaje za dwie przeczytane. Wypozyczam jej nowe z biblioteki co tydzien wiec sie nie nudzi i szukam takich dla dzieci, ktore ucza sie czytac.

    OdpowiedzUsuń