środa, 22 września 2021

Propozycje książkowe i serialowe

 Może zacznę od książek, które przeczytałam głównie chodząc po schodach na siłowni :) z jednym wyjątkiem który przeczytałam podczas naszej podróży wakacyjnej.

Nie wiem czy już wam pisałam, ze jedna z moich  ulubionych powieści był "Marsjanin" Andy Weir'a - czytałam ta książkę z wypiekami na twarzy i nie mogąc się w ogóle oderwać. Film oparty na tej noweli również uwielbiam chociaż wycięli część powieści. Więc kiedy się dowiedziałam, ze wyżej wspomniany autor wydal kolejna książkę od razu po nią sięgnęłam i nie zawiodłam się i tym razem!!!

Projekt Hail Mary, Andy Weir

Wprost nie potrafię znaleźć słów by opisać ta powieść! Jak dla mnie bomba, ale to nie jest łatwa lektura bo podobnie jak Marsjanin jest bardzo techniczna i naukowa. I wierzcie mi ja nie jestem żadnym fizycznym, chemicznym czy matematycznym maniakiem - wręcz przeciwnie, ale historia mnie tak wciągnęła - podobnie jak w Marsjaninie, od samego początku ze nawet opisy skomplikowanych doświadczeń i obliczeń i dedukcji naukowych były dla mnie interesujące. 

A fabula jest szalona oczywiście - nasza planeta umiera z powodu kosmicznego wirusa, który kradnie energię słoneczna więc Ziemianie wysyłają samobójcza misje ratunkowa do innego systemu słonecznego gdzie tamtejsze słońce wydaje się być odporne na dzialanie tych kosmicznych bakterii...

Powieść  zaczyna się wybudzeniem nauczyciela przyrody z komy w bardzo dziwnym statku kosmicznym - główny bohater ma totalna amnezje i nie ma pojęcia gdzie jest i dlaczego...

Bardzo wam polecam!!! Kręcą już ponoć filmowa adaptacje z Ryan Gosling w roli głównej!!! Nie mogę się doczekać!!! Mam nadzieje, ze nie spieprza tego filmu tak jak totalni spaprali poniższą książkę...

The last letter to my lover (Ostatni list do kochanka)- Jojo Moyes

Ta powieść zaczęłam czytać jak zobaczyłam, ze jest film na Netflix...Myślałam, ze to będzie takie tam romansidlo ale książka była całkiem niezla. Zaczyna się w latach 50-tych i ma swoją kontynuacje w latach 2000-cznych. Jest opowieścią zakazanego romansu miedzy zamężna kobieta z wyższych sfer londyńskiej elity i dziennikarzem z problemem alkoholowym, pełna rozstań i powrotów i przepięknych listów miłosnych. Ale adaptacja filmowa jest absolutnie do bani - uproszona wersja wydarzeń i poucinane watki niestety spłaszczają glebie tej historii miłosnej:(

Where the crawdads sing ( Gdzie raki śpiewają) Delia Owens

Ta książkę chciałam już przeczytać od jakiegoś czasu, bo dużo o niej słyszałam ale dopiero kiedy doszło do mnie, ze kręcą film uznałam, ze czas po nią sięgnąć. To jest dla mnie wskaźnikiem, ze powieść musi być naprawdę super jeśli zdecydowali się nakręcić film na jej podstawie.

I rzeczywiście było warto poświęcić czas tej lekturze. To opowieść o dziewczynie z bagien, która wychowała się sama na mokradłach - a raczej mokradła ja wychowały. Porzucona przez najbliższych sama daje sobie radę zamieszkując mała chatkę w sercu mokradeł. Dziewczyna zmaga się ze sobą i swoimi ograniczeniami jak również ze światem zewnętrznym, szuka miłości i przyjaźni ale najlepiej zawsze czuje się pośród mew i w naturalnym środowisku podmokłego południowego wybrzeża Ameryki Pn. 

Ta ksiazka ma klimat i wiele opisów przyrody, fragmenty poezji i bardzo dużo przemyśleń samotnej dziewczyny a później kobiety...dialogi z lat 50 i 60-tych w południowym dialekcie były dla mnie trudne do zrozumienia, bo czytałam w języku angielskim, ale sama historia była tak przejmująca i prawdziwa, ale czytało się z wielkim zainteresowaniem.

I found you (Znalazlam Cie) Lisa Jewell

Ta ksiazke właśnie skończyłam, i bardzo mi się podobała. Fabuła rozwija się dwutorowo - w czasie teraźniejszym kobieta mieszkająca na brytyjskim wybrzeżu znajduje dziwnego mężczyznę na plaży z całkowitą amnezja...równocześnie przypominane są wydarzenia sprzed 20 lat, które miały miejsce właśnie na tej konkretnej plaży... i zakończyły się tragicznie dla pewnej rodziny spędzającej tam swoje letnie wakacje...

Seria książek Simon'a Beckett'a

To seria 6 ksiazek o patologu sądowym Dawidzie Hunt'erze, który pracujac przy różnorakich koszmarnych morderstwach zostaje zawsze zawiklany w śledztwo i jakimś cudem  pakuje się za każdym razem  w tarapaty... Książki poleciła mi moja koleżanka z Polski - pozdrawiam cię Magda!, i jak dla mnie były bardzo interesujące. Do tego stopnia, ze żal mi było kończyć ostatnia książkę z tej serii. Gdyby zrobili serial na tej podstawie to chętnie bym obejrzała.

Jeśli chodzi o seriale to mogę wam polecić cały szereg propozycji, ale nie wiem czy te seriale są już dostępne w Polsce...

Undoing (Od nowa)

Serial wyprodukowany przez HBO z Nicole Kidman i Hugh Grant, zaczyna się brutalnym morderstwem mlodej matki w które okazuje się być zaplątana pani psycholog i być może jej mąż... dobrze zrobiony, świetne kreacje głównych postaci, oglądaliśmy z zainteresowaniem

The Handmaid's Tale (Opowieść Podręcznej)

Długo sie wzbraniałam przed obejrzeniem tego serialu, przeczytałam książkę która była bardzo dołująca i zakończyła się dziwnie bez zakończenia i jakoś nie miałam ochoty się dołować. W końcu spróbowałam i muszę przyznać ze to jeden z najlepszych seriali jakie kiedykolwiek oglądałam, ale jest przerażający. I wydaje mi się ze w Polskiej aktualnej rzeczywistości może być jeszcze bardziej przerażający...Bardzo polecam! Aczkolwiek sama zaaplikowała sobie przerwę w oglądaniu bo byłam tak poruszona ze po każdym kolejnym odcinku musiałam sobie powtarzać w głowie mantrę ze to jest tylko serial!!!

Top of the Lake

Bardzo dziwny serial kryminalny. Akcja dzieje się w pierwszym sezonie na Tasmanii, w drugim w Australii. Policjantka próbuje prowadzić dochodzenie w sprawie nastolatki, która odkryła ze jest w ciąży chociaż nie pamięta żadnych okoliczności w których mogłaby zajść w ciążę. Serial jest dziwny, bo tasmanczycy są dosyć niekonwencjonalni:) Ale ogląda się z wielkim zainteresowaniem.

Little fires everywhere (Male ogniska)

Serial wyprodukowany i zagrany przez Reese Witherspoon na podstawie powieści pod tym samym tytułem. Akcja dzieje się w pięknie wystrzyżonym, sielskim miasteczku do którego trafiają włóczące się po Stanach matka z nastoletnia córka, wynajmują mieszkanie od perfekcyjnej rodowitej mieszkanki. Szybko powstają relacje pomiędzy wynajmującymi a wspaniala rodzina właścicielki. Ale okazuje się ze perfekcjonizm jest powierzchowny... Książka oczywiście jest lepsza ale serial jest na prawdę dobrze zrobiony, aktorstwo dobrej klasy a i historia ciekawa...zaczyna się pożarem wielkiej rezydencji...

Katla

Akcja dzieje się się na Islandii, w małym miasteczku, które zostało ewakuowane z powodu wybuchu podlodowcowego wulkanu, i zaczyna się rok po erupcji i tajemniczym zniknięciu jednej z mieszkanek, która nagle wychodzi z lodowca pokryta czarnym popiołem...Ten serial jest super dziwny! Tajemnicze pojawianie się osób które zginęły wcześniej...Do tego miasto jest niemalże opustoszałe i pokryte gruba warstwa popiołu wulkanicznego, a jego nieliczni mieszkańcy wydają się być niego ekscentryczni i lekko wycofani z życia...Coś innego, trochę tajemniczego dla odmiany...

Mare of Easttown

Kryminal z Kate Winslet! Dostala za niego nagrodę Emmy, więc warto zobaczyć. I nie widzieliście takiej Kate Winslet - pani detektyw z małego miasteczka w Pensylwanii próbuje rozwiązać zagadkę morderstwa młodej dziewczyny jednocześnie borykając się w własnymi domowymi problemami i próbując przeboleć śmierć swojego syna... To jest dobry kawałek kryminału!

The White Lotus

To jest dopiero tragikomedia :) Bardzo nam się podobał ten serial, chociaz trudno opowiedzieć o czym on jest konkretnie - na pewno o wakacjach na Hawajach, a wakacjowicze przeżywają swoje własne problemy mimo idyllicznej scenerii. Ten kawałek tv trzeba zobaczyć...trudno wytłumaczyć:)

Into the night (Kierunek - noc)

To moje najnowsze odkrycie - już obejrzane bo nie mogłam się oderwać. Serial katastroficzny wyprodukowany w Belgii, ale jest chyba co-produkcja, bo pojawiają się aktorzy polscy...miedzy innymi Borys Szyc, którego angielski mnie miło zaskoczył...Zaczyna się porwaniem samolotu pasażerskiego z Brukseli z kilkoma pasażerami pierwszej klasy...po wystartowaniu porywacz ujawnia, ze jest żołnierzem NATO i ma informacje ze wszyscy ludzie zgina wraz ze wschodem słońca, które zaczęło emitować promienie gamma smiecionosne dla wszystkiego co organiczne. Bohaterowie uciekają więc przed słońcem przemieszczając się na zachód..Serial trzyma w napięciu przez cały czas, trup się ściele grubo i wszystko co mogłoby pójść zle idzie zle... Bardzo polecam!








wtorek, 14 września 2021

45-latka!

 To ja! 45-latka! Nie mogę uwierzyć...w swój wiek, ale jeszcze bardziej nie mogę uwierzyć jak dobrze się z nim czuje!!!



 Mam 45 lat i czuje się swietnie, ach jak wspaniale:) w swojej skórze, w swoim super fajnym domu, w pracy - bardzo profesjonalnie, za kierownica - pewna siebie, jako matka - spełniona, jako żona - kochana i doceniona, jako gospodyni - zorganizowana, pełna pomysłów, jako kobieta - czuje ze mam styl, czuje się zadbana, kobieca, zdrowa choć już nie tak elastyczna i fizycznie sprawna jak kiedyś...

Jestem w szoku jak dobrze się czuje ze sobą! Jak bardzo jestem dumna z siebie, mimo, ze moje życie wcale nie ułożyło się tak jak myślałam, mimo, ze nie używam na codzień mojego ciężko zapracowanego wykształcenia...mimo, ze może nie spełniam się aż tak zawodowo jak sądziłam, ze będę...to nie mam żadnych żali do siebie bo czuje się szczęśliwa a to było dla mnie zawsze najważniejsze...

Zawsze słuchałam kobiet w średnim wieku zachwycających się swoim życiem z pewna doza niedowierzania...myślałam, ze po prostu robią dobra minę do zlej gry ale teraz sama jestem przykładem, ze można naprawdę cieszyć się życiem po 40-stce!

Ale  najbardziej zaskoczyła mnie moja wewnętrzna przemiana, nagle z szarej myszki, która się czułam przez cala moja młodość przeistoczyłam się w kobietę która zna swoją wartość, która wie czego chce i nie przejmuje się co ludzie powiedzą... Podejrzewam, ze to zawsze było we mnie, tylko przyćmiewała mnie moja własną niepewność, brak wiary w siebie i przejmowanie się wszystkim, zwłaszcza tym bym była lubiana. Ale już mi przeszło:) Nie stało się to z dnia na dzień i mój wiek miał wielkie znaczenie.

Zaczęło się od razu po 40-stce. Moje 40-ste urodziny przypomniały mi, ze nie jestem wieczna i nie ma co tracić czasu na przejmowanie się wszystkim i życie w strachu, ze komuś się coś nie spodoba..Nagle zdałam  sobie sprawę, ze to moje życie i tylko ode mnie zależy jak je przeżyje, czego doswiadcze i ile będę miala z niego radości i przyjemności. 

I normalnie zaczęłam odczuwać przypływ pewności siebie i brak wyrzutów sumienia kiedy myślalam o sobie i miałam na względzie siebie, swoje potrzeby, swoje marzenia, swoje przyjemności, swoje pasje, które chce spełniać. Przestalam zadawać się z ludźmi, którzy mnie dołowali, sciemniali mi lub mieli do mnie o wszystko pretensje. Jak się nie podoba to wynocha...Stwierdziłam, ze nie mam czasu na polprzyjwznie i półprawdy. Ja osobiście zawsze najbardziej ceniłam sobie szczerość i autentyczność. 

Nagle zdałam sobie sprawę, ze mam bardzo określone poglądy polityczne, zawsze byłam liberalna i empatyczna ale rządy Trumpa uświadomiły mi, ze jestem absolutna demokratka, feministka, nie lubię bigoterii, stoję przeciwko rasizmowi, mizoginizmowi, nie cierpię męskiego szowinizmu, ale przede wszystkim promuje tolerancje, empatię i zdrowy rozsądek. 

Uaktywnilam się bardzo na social media, lubię to co robię, lubię moje życie, lubię siebie i nie mam problemu by to pokazać. Jeśli zarobię przy tym pare groszy tym lepiej. 









Zaczęłam koncentrować się na rozwijaniu swoich  pasji - podróżując, czytając, dekorując swój dom podejmując się coraz to nowych wyzwań remontowo-dekoracyjnych, stylizując się modowo, pracując cały czas nad swoją sylwetka i zdrowym trybem życia, próbując nowych przepisów kulinarnych, odkrywając nowe restauracje i smaki,  wychowując moje dzieci na inteligentnych, tolerancyjnych młodych ludzi i doskonaląc się profesjonalnie by moc w niedalekiej przyszłości postarać się o lepsza prace.

Postanowiłam znajdować  czas na dbanie  o siebie, chodzenie  na siłownię. Zmieniłam nawyki żywieniowe, poddaje się zabiegom kosmetycznym, i nie wstydzę się tego, bo po prostu przestało mnie obchodzić co o mnie pomyślą, nie potrzebuje niczyjego błogosławieństwa...już nie:)

I czuje się dobrze ze sobą, czuje się autentyczna, szczera, wiem czego chce a czego nie, co mnie interesuje a co nie i to mi oszczędza mnóstwo czasu, który spędzałam wcześniej nad zamartwianiem się co wypada a co nie, i mam się swietnie.

 Duża zasługa jest mojego męża, dla którego jestem wspaniała taka jaka jestem,  zawsze mi powtarzał, ze niepotrzebnie się tak wszystkim i wszystkimi przejmuje i miał święta racje!

Oto ja - trochę zwariowana, podchodząca do swojej osoby z humorem:) i ciesząca się życiem mimo podeszłego wieku!








A to z dnia moich urodzin...









poniedziałek, 6 września 2021

Nasze Patio

 Najwieksza koszmarna niespodziankę  jaka nam zgotował nasz nowo-zakupiony dom było jezioro które powstawało na jego tyłach po większych ulewach. Kiedy oglądaliśmy i kupowaliśmy ten dom była akurat pora sucha, bo wiosna na Florydzie nie obfituje w  opadamy. Nie zauważyliśmy tez nierówności terenu na naszym podwórku które mogłyby powodować problemy z odpływem deszczówki. Ale przy pierwszych deszczach z niepokojem obserwowaliśmy powiększająca się kałuże...


W końcu zdaliśmy sobie sprawę, ze musimy zatrudnić firmę zajmująca się melioracja, żeby zainstalować rury/kanały odprowadzające zbierająca się wodę. Oczywiście wiązało się to z pokaźnym kosztem:( więc w związku z tym ze bardziej nam zależało na wnętrzu naszego nowego domu odkładaliśmy ten projekt na później... W międzyczasie jedna z firm zaoferowała się przekopać taki mały rów który miał pomoc odrobine ...ale nic nie pomógł niestety. 

W czasie zalewan w naszym jeziorze pojawiały się momentalnie żaby - tysiące zab!!!! Żaby rechotały chóralnie całymi nocami - bezsennymi nocami dla nas! Próbowałam różnych sposobów odstraszających - zakwaszania wody, potem porostawialam wszędzie pojemniczki z kulkami na mole - te mialy odstraszać owady, którymi żywią się żaby...ale wciąż słyszeliśmy dziwne rechotania i odgłosy! Jeden gatunek zab beczy jak kozy na pastwisku!!! Nawet nie wiedziałam, ze żaby wydają jakie dźwięki!!! I to bardzo głośno, jakbyśmy mieli cala bandę jakiś starych kozłów na naszym patio! 

Do tego wszystkiego martwiło mnie również, ze pod koniec sezonu deszczowego jezioro robiło się tak rozlegle, ze wręcz podmywało nam chatę!

W końcu wreszcie w zeszłym roku udało nam się zatrudnić firmę, która zainstalowała nam 3 strategicznie umieszczone odpływy studzienkowe do specjalnych podziemnych rur odprowadzających wodę deszczowa na front domu do kanałów ściekowych!

To było pierwszym krokiem w kierunku zagospodarowania naszego patio i powiększenia tej przestrzeni.

Znalezlismy firme, ktora buduje patia z takiego rodzaju cegielek (pavers) ale również stawia pergole - bo Wiesiowi zamarzyła się pergola i ognisko. Wiesiu zrobil projekt, który przedstawił naszej firmie - z uwzględnieniem naszych studzienek odpływowych - które nie mogły być zakryte. Jednocześnie musieliśmy poczekać na pozwolenie  rady osiedla - by moc postawić pergole i powiększyć nasze patio. 

A oto efekt





A tutaj już z Zorro, który został wytrenowany przez Wiesia by nie uciekał z naszego podwórka mimo braku płotu 


I pierwsza próba ognia w naszym nowym ognisku - jeszcze zanim zaczęły się upały, bo teraz jest stanowczo zbyt gorąco na ognisko!






Ale na tym się  robota nie skończyła bo trzeba było jeszcze ta nasza pergole pomalować specjalnym konserwująca farba, żeby nic się z tym naszym drewnem cedrowym nie działo nawet w czasie  sezonu deszczowego 

No ale kto jest najlepszym malarzem w naszym domu...




Zabralam się więc ochoczo do pracy, jednak florydzki upał dawał mi się we znaki i to malowanie wyciskalo ze mnie siódme poty... dodatkowo już zaczęła się pora deszczowa i padało praktycznie codziennie. Niewiele było dni bezdeszczowych... więc ten cały proces malowania trwał ponad miesiąc!!!

Ale w końcu cala pergola została pokryta, zamówione meble przybyły i nasze patio nabrało uroku o którym z Wiesiem marzyliśmy!




Pierwsze śniadanie na zewnątrz


I wtedy do akcji wkroczył Wiesiu Oświetleniowiec! 



Jak zwykle Wiesiu odwalił kawał dobrej roboty i zainstalował przepiękne światełka na pergoli i pociągnął je nawet na najbliższej palmy:)





Wreszcie na sam koniec wymyśliłam sobie ze zrobię mała dekoracje, napis witający naszych gości...
i zakupilam wypalarke do drewna, kawałek drewna, i znalazłam krótki cytacik na patio mówiący: Relaks i odpręż się jesteś na czasie patio. Poprosiłam Maye, która jest specjalistka od kaligrafii by naszkicowala mi ten napis i wypaliłam go na poniższym kawałku drewna. Wyszło fajnie!


Jestem bardzo dumna z efektów naszej ciężkiej pracy, z mojego bardzo kreatywnego męża i cieszę się ze wreszcie dorobiliśmy się pięknej przestrzeni na zewnątrz, z której będziemy mogli korzystać od października do końca maja.






niedziela, 5 września 2021

Las Vegas, Baby!

 Zakończyliśmy nasza podróż w miejscu z którego na nią wyruszyliśmy - Las Vegas! 

Wiesiu koniecznie chciał pokazać dzieciom Las Vegas...ja nigdy nie byłam fanka zabierania dzieci do Vegas. Prawdę mówiąc kiedy po raz pierwszy byliśmy w tym mieście rozrywki - ja w ciąży z Maya, zaklinalam się ze nigdy w życiu nie przywiozę tam moich dzieci:( 

Ale nigdy nie mów nigdy nieprawdaż...? 

16 lat później oprowadzamy nasze niewinne dziatki po hotelach i kasynach Las Vegas. Jedynie tutaj za normalna stawkę hotelowa można wynająć wypasiony pokój w absolutnie przepięknym kompleksie hotelowym - tak jak w Venetian gdzie się zatrzymalismy...



Ten hotel w swoim zakresie próbuje odtworzyć klimat, architekturę i nawet kanały Wenecji. 
W tle możecie zobaczyć gondoliera... jest tez Plac Św. Marka i inne włoskie atrakcje, nie wpomnmnajac już o luksusowych sklepach i bardzo dobrych restauracjach.






A tutaj Lobby Hotelowe...



Życie Vegas rozkwita nocą, więc my tez wybraliśmy się na przechadzkę  wieczorem, i mimo późnej pory temperatura wydawała się w ogóle nie spadać  o 11 w nocy nadal wskazywało 42st C!!!! Także spacer był dość męczący, a kolejka do najbliższego sklepu po wodę i inne napoje była super długa jak na ta porę dnia lub raczej nocy!
 Poniżej pod wieża Eiffla której replika jest hotelem Paris...


Na uliczkach "Paryża":)


Tego wieczoru skorzystaliśmy tez z okazji by zjeść coś w bardzo wykwintnej restauracji "Chica" - bardzo polecamy!



Widok z naszego okna hotelowego


W poszukiwaniu basenów hotelowych - Venetian ma ich 4 - ale trzeba było się nachodzić żeby je odnaleźć:)



Ale znalazlam moje anielskie skrzydła...


Po sniadaniu podzieliliśmy się - ja z Maya poszłyśmy na jeden z basenów, a panowie pobiegli na super wypasiona siłownię.
Na basenie niewiele czasu dało się wytrzymać na leżaku, basen był na 10 pietrze hotelu i wydawało się ze na tej wysokości słońce wydaje się palić jeszcze bardziej...więc moczyłyśmy się z Maycia często!



Popoludniu ruszyliśmy znowu w miasto... najpierw zaszliśmy sobie do Caesar's Palace


nastepnie odwiedziliśmy Bellagio, który zauroczył nas wspaniałymi dekoracjami...









Tam tez odbywało się przedstawienie Cirque Du Soleil "O" na który wykupiliśmy sobie bilety dużo, dużo wcześniej, bo jak się jest w Las Vegas to trzeba pójść na jakiś show...
My uwielbiamy Cirque du Soleil - widzieliśmy już kilka różnych przedstawień, ale "O" które jako scenę ma basen ponoć miało być niesamowite... 





I bylo, ale ja osobiście nie mogłabym powiedzieć, ze jest najlepszym jakie widziałam dotąd, wszystkie są wspaniale, ale "Ka" które widzieliśmy właśnie w Las Vegas 16 lat temu tez zrobiło nas duże wrażenie.
Wracalismy znow noca ulicami Vegas, które roi się od różnego rodzaju dziwnych osobników i półnagich kobiet...(to jeden z powodów dla których nie chciałam ciągnąć dzieci tutaj) w związku z tym Oluś czuł się trochę niepewnie i przez cala drogę z powrotem do hotelu trzymał Wiesia za rękę:)




Nazajutrz mieliśmy jeszcze pare godzin przed odlotem i mimo koszmarnego upału udało nam się jeszcze zobaczyć pare miejsc...




I tak zakończyliśmy nasza wakacyjna podróż powracając do wcale nie tak gorącej Florydy - przy 46 st C w Las Vegas nasze 32st wydawało się nawet przyjemne:)

Dobrze było wreszcie o 6-stej rano położyć się do swojego, własnego łóżka z satysfakcja, ze nasze wakacje wspaniale nam się udały i z pomysłami na kolejne...