Przyznam Wam się, ze Polsce nigdy nie świętowaliśmy Halloween - w ogóle jeszcze nie było takiego zwyczaju wtedy. Ale nawet po przyjeździe do Stanów ta tradycja halloweenową była mi tak obca, ze zajęło mi kilka lat by ja nieco oswoić - głównie z myślą o dzieciach.
Wspominamy za to zawsze z Wiesiem nasza pierwsza randkę, która właśnie wydarzyła się tego dnia, który był również terminem ostatecznym mojego wyjazdu ze Stanów...
Zawsze chodziliśmy z dziećmi na trickatreating czyli po domach po cukierki, ale dopiero od kiedy przeprowadziliśmy do naszego nowego domu i zapoznaliśmy się z sąsiadami i nie musieliśmy już niańczyć dzieciarni tego dnia zaczęliśmy świętować na całego!
Juz w zeszłym roku stwierdziliśmy ze urządzamy party i dla dzieci i dla dorosłych...
A w tym roku jeszcze bardziej zaszaleliśmy...nawet bardziej udekorowaliśmy nasz dom...
Przyjęcie bardzo się udało i muszę przyznać, ze robi się pomału taka mała tradycja sasiedzka, i bardzo się cieszę z tego. Jak również tego ze mój wielki plan kupna wielkiego domu byśmy mogli organizować przyjęcia i żeby nasze dzieci mogły zapraszać sobie wszystkich swoich kolegów i koleżanki jest w fazie wielkiej realizacji, która bardzo się sprawdza!!!