poniedziałek, 30 września 2019

Zawsze przygotowana...

Nie wiem dokładnie skąd to wynika czy z mojego charakteru...znaku zodiaku, wychowania, pochodzenia czy swego rodzaju spontaniczności jako kucharki... ale lubie mieć dobrze zaopatrzoną lodówkę, zamrażarkę i spiżarnię! Tym się wprost szczycę, że jeśli najdzie mnie ochota na gotowanie jakiegoś wymyślnego lub jakiegokolwiek obiadu, deseru czy obfitego śniadania w weekend to lubię mieć wszystko pod ręką:) Nie planuję skrupulatnie obiadów na cały tydzień, co pewnie ułatwiło by mi życie i powinnam jako zaganiana matka to robić, ale jakoś mi to nigdy nie wychodziło:(
Moje zapasy wiążą się też z trochę innym stylem życia tutaj aniżeli w Polsce. W Polsce skakało się na róg do sklepiku po swieże produkty, zajmowało chwilkę i miało się wszystkie składniki. Pamietam mama moja codziennie chodziła do sklepu, albo wysyłała mnie...ja nigdzie sobie nie skoczę, bo za daleko, wszędzie trzeba samochodem podjechać, dzieciaka nie wyślę bo za daleko, i co najważniejsze nie mam tej chwilki na zakupy, szczególnie w tygodniu.
Tutaj duże zakupy robie raz w tygodniu, dużo kupuję na zapas - mięsa, chleby, które zamrażam na potem:) napoje i wszelkie suche i nie psujące, które mogę magazynować w moim spichleżu. Owoce i warzywa kupuję raz lub dwa razy w tygodniu - nie lubie mrożonek. Wszystko gotuję od podstaw. Puszkowane używam fasole, groszek i czasami pokrojone pomidory.
Jestem najszczęsliwsza jak wiem, że jestem dobrze zaopatrzona:)

A tak to wygląda:

Nasza szafa "pantry" czy spiżarka, gdzie składuję: słodycze, snaki, płatki śniadaniowe, kawy, herbaty, orzechy, suszone owoce, oleje, octy, kasze, makarony, mąki, puszki itd 
Pilnuję, żeby zawsze pękała w szwach:) Gotując spontanicznie potrzebuje się dużo produktów zawsze na stanie i trzeba mieć dobrą pamięć, żeby orientować sie co się ma w magazynie a co trzeba uzupełnić...




Lodówa w kuchni, rzadko pusta, chociaż lubię wszystko zjeść, żeby się nic nie spsuło więc często gotuję z tego co mam w lodówcę i jadłospis wymyślam na podstawie zawartości lodówki. Nienawidzę marnować jedzenia!!! Zawsze mamy mleko, sery i swieże warzywa i owoce. 


I nasza zamrażarka kuchenna...


Posiadamy też lodówkę garażową - dużo mniejszą, z mała zamrażarką - prawie zawsze pełną. 
Składujemy tam zapasy, jak na przykład kolejne kartony mleka na resztę tygodnia, bo mleko idzie u nas w dużych ilościach, resztę warzyw i owoców, które nie mieszczą się w kuchennej lodówce, jak na przykład cebule, marchewkę, cukinię, selerę itd. Mieszkamy na Florydzie i swieże rzeczy psują się u nas bardzo szybko, jeśli zostawimy je poza lodówką wiec ekstra miejsce w lodówce jest naprawdę bardzo potrzebne!
Mała zamrażarka bardzo się przydaje jak widać na lunchowe produkty dla dzieci, mięsko, widać zamrożony wywar rosołowy i nawet gotowe ( które zaznaczam sama upichciłam po czym zamroziłam)  potrawy, które przydają mi się kiedy naprawdę nie ma czasu na gotowanie:)




Ale od kiedy mamy wiekszy dom, miewamy też więcej gości i te dwie zamrażarki pękały w szwach więc zakupiliśmy też wolno stojącą zamrażarkę, gdzie trzymam duże porcje wszystkiego, zwłaszcza przed wielkimi wizytami i świętami to bardzo mi się przydaje. Bo nie jestem w stanie wszystkiego naraz kupić i przygotować - a ja moi drodzy robię zawsze duzo żarła dla moich gości:)))



No i na koniec, szafka z przyprawami. Również pełna i zatłoczona ale zawsze mam wszystko czego potrzebuje:)


Nikt z mojego domu nie wyjdzie głodny, to wam gwarantuję:) I nie mogę nigdy powiedzieć, że nie mamy niczego na obiad, bo zawsze coś mamy:)

piątek, 20 września 2019

Zoruś nasz ukochany!

Zoruś to zdrobnienie od Zorro...naszego pieska:), którego po prostu uwielbiamy!

Dolączył do naszej rodzinki w styczniu tego roku i był malusi jak maskotka misia:)




 Ze spaniem to wydał sie za swoim Pańciem



Jedna z pierwszych kąpieli naszego...jak się okazało szczurka:)



Przy zabawach ujawnia się "crazy" Zorusia


Dziadki jak przyjechali w marcu to też musieli z pieskiem wychodzić...tutaj idą po dzieci do szkoły


Wzięliśmy Zorcia w naszą długą podróż do Północnej Karoliny i muszę z zaskoczeniem przyznać, że był bardzo grzeczny w samochodzie


 Wybrał się nawet w góry z nami


Jak nie kochać takiego pyszczka...?


A tutaj po raz pierwszy na plaży...Zoruś był lekko przerażony:)



Zawsze po przyjściu ze szkoły jest wielkie powitanie z dzieciakami - jakby ich nie widział kilka miesięcy a nie kilka godzin:) no i zaczyna się zabawa i przytulanki


Zorciu docenia wygody w naszym domu, szczególnie leżenie na poduszkach


A tutaj Zoruś miał gości, dwie nieco starsze koleżanki przyjechały z wizytą - Heidi i Nuka


Pierwsze strzyżenie Zorusia! Z przerażenia cały się trząsł biedaczek:(


Ale jaki ładny piesek wyszedł spod tych nożyczek...


Zabawy na Pańciowym łóżku



A tak Zorciu podróżuje teraz samochodem, ciekawy świata...


 A tu znowu w towarzystwie...


Uwielbia podróże samochodem jak widać... gęba mu się śmieje od ucha do ucha


A tu chowa sie pod łóżkiem


Zabawy z Maycią


I znowu gdzieś jedzie...


A tu nasz pieszczoch pozwala sobie na chwilkę relaksu


A tak sobie czasami śpi rozwalony:)))


Z zabaweczką...


Tu sie gęba śmieje...


A tu czas na przytulaczki...


Na spacerku po kolejnym strzyżeniu


Z papieroskiem... do schrupania:)


Maya podczas ostatniej wizyty znajomych piesków - Zorro, Heidi i Daisy



Muszę przyznać, że bałam sie trochę tego zobowiązania jakim jest piesek, bo nie wychowałam się z psem w domu więc nie wiedziałam czego sie spodziewać...ale teraz już nie wyobrażam sobie życia bez tego naszego zwierzaczka. Jest taki kochany i grzeczny, słucha sie dosyć dobrze, szybko opanował siusianie i kupkanie - najpierw robił tylko na takich specjalnych rozłożonych pieluchach pieskowych w domu bo bał sie strasznie wychodzić, ale z czasem opanował załatwianie się na dworze. Nauczył się paru sztuczek nawet, i muszę przyznać, że jest bardzo inteligentny. Uwielbia nas wszystkich i za każdym razem wita nas z takim entuzjazmem i miłością, ale az nam serca topnienią.
Na początku miał problemy z wchodzeniem po schodach, ale nauczył sie szybko, a nie dawno opanował nawet sztukę wskakiwania na sofy:)
Naprawdę nam sie poszczęściło z Zorro i kochamy go jak pełnoprawnego członka naszej rodziny!