niedziela, 31 grudnia 2006

Pierwsze urodzinki Mayci!

Witam wszystkich z Północnej Karoliny, gdzie parę dni temu 23-ego Grudnia, obchodziliśmy roczek naszej córeczki. Był tort, duuuużo prezentów i trochę zdezorientowana solenizantka, która nie bardzo wiedziała co to za zamieszanie wokół jej osoby. Najbardziej Mayci podobały sie oczywiscie prezenciki urodzinowe. Torcik spróbowała owszem, ale jak sie okazało krem malinowy - przepyszny nawiasem mowiąc, nie przypadł jej do gustu.
Oto parę fotek z maycinego przyjęcia!

foto-album...foto-album...foto-album...

czwartek, 21 grudnia 2006

Święta, święta, święta!

Hej! Zapewne wszyscy przygotowujecie sie do swiat, ja rowniez. Ale szybko pisze pare slow, bo jutro juz wyjezdzamy do Pn. Karoliny i nie wiemy wlasciwie jak dlugo tam zabawimy.

Chcialam Wam wszystkim zyczyc wspanialych, smakowitych, pogodnych i radosnych, ale przede wszystkim rodzinnych i tradycyjnych Swiat Bozego Narodzenia! Oby Gwiazdor tego roku byl bardzo bogaty, a swiateczne potrawy i wypieki przepyszne! Zycze Wam rowniez szczesliwego nowego roku, aby przyniosl Wam same mile niespodzianki!



I jeszcze dziekuje Wam ze tak wiernie towarzyszyliscie nam przez ten ostatni rok, pilnie sledziliscie postepy Mayci i czytaliscie ta moja pisaninie. Dzieki Wam moje zycie nabralo innego wymiaru, bo podarowalicie mi ta swiadomosc ze gdzies tam daleko za oceanem i nie tylko zreszta:) sa ludzie ktorzy o nas mysla i sprawdzaja regularnie co sie u nas dzieje i jak Maycia sie rozwija. A to naprawde wspaniale uczucie wiedziec ze jest ktos kto o tobie czasem pomysli:)

Dla nas swieta beda juz zawsze jeszcze bardziej szczegolne niz kiedys, bo to rocznica urodzin naszej corki:) To wlasnie w wigilie zeszlego roku przywiezlismy ja do domu i az lezka mi sie w oku kreci na wspomnienie tych chwil. Taka byla wtedy malenka, a teraz... urzadza sobie pokazy gimnastyki artystycznej ze wstazka, ucieka przede mna jak cos zbroi albo przywlaszczy sobie cos czego nie powinna nawet dotykac:), rozkazujaco pokazuje paluszkiem na to, co sobie zyczy i gada jak najeta w swoim mayciowym jezyku. Wczoraj po raz trzeci juz zrobila siusiu na swoj nocniczek, a dzisiaj wypila cala butelke mleczka od krowki:) A jak zobaczy sie w lustrze to z zawstydzonym troszke usmiechem mowi: mama. Tak wiec trudno czasami rozroznic czy moja corka mowi o sobie czy moze o mnie:) Aktualnie jestesmy w trakcie nauki zdmuchiwania swieczki, ale efekty sa niezadowalajace bo Maya chetniej by ogienek dotknela niz zdmuchnela.

Musze wracac do swoich przygotowan przedswiatecznych, trzymajcie sie cieplo i pomyslcie o nas lamiac sie oplatkiem, my tez o was pomyslimy. Pozdrawiam bardzo swiatecznie!!!

czwartek, 14 grudnia 2006

"Oko dnia"

Wlasnie przeczytalam interesujaca ksiazke autorstwa Jonathan'a Carroll'a - mojego ulubionego pisarza. Nie wiem czy kiedykolwiek czytaliscie cos jego piora - doslownie bo ponoc swoje maszynopisy przepisuje piorem wiecznym, ktorego pozniej juz nie uzywa, bo twierdzi ze jest juz martwe. Jego ksiazki sa niesamowite, mistyczne, zakrecone i nie da sie ich w ogole opowiedziec:), ja ogolnie nie przepadam za zadna fantastyka, ale on pisze tak wspaniale, ze jak zaczne czytac to nie potrafie sie oderwac.
Ta tez mnie nie zawiodla. "Oko dnia", bo taki nosi tytul jest zapisem blogu pisarza. Niby nic wielkiego, tylko jego refleksje na temat tego, co dzieje sie w jego zyciu, tego, co obserwuje na codzien wokol siebie - zazwyczaj opisuje jakies dziwne, smieszne i bardzo niezwyczajne sytuacje:), fragmenty jego najnowszej ksiazki, listow, ktore otrzymuje, anegdoty, ktore zaslyszal oraz wiersze i cytaty, ktore zbiera tak jak ja. A jednak wciaz jestem pod wrazeniem tej lektury. Wzruszylam sie kilkakrotnie czytajac. Bardzo polecam. Jesli jestescie wielbicielami tworczosci tego pisarza to tym bardziej polecam, bo ta ksiazka jest esencja wszystkiego co "carrollowskie" jesli mozna tak sie w ogole wyrazic:)
Co ciekawe ten moj ulubiony pisarz wydaje sie byc troszke zafascynowany Polska. Czesto wspomina swoje odwiedziny w naszym kraju, ludzi z ktorymi sie spotkal. Zamieszczone sa rowniez zdjecia z jego pobytu w Polsce oraz wiersz mojej ulubionej poetki Haliny Poswiatowskiej i Tadeusza Rozewicza.
Dla mnie to naprawde niesamowite. Wyobrazcie sobie, ze jestescie czyims fanem i ta osoba, ktorej tworczosc uwielbiacie okazuje sie lubic to co ty...np. pisanie piorem wiecznym, zbieranie rozmaitych cytatow, poezje Haliny Poswiatowskiej a nawet kraj z ktorego pochodzisz.
Byc moze to znaczy ze posiadacie podobna wrazliwosc, podobnie postrzegacie swiat a wiec jestescie do siebie odrobine podobni. A kto nie chcialby byc choc troszke podobny do czlowieka, ktorego podziwia???
Oto pare fragmentow z ksiazek Carrolla, ktore zatrzymalam dla siebie zapisujac w swoich pamietnikach:

"Może wszystkie smoki w naszym życiu są księżniczkami, które czekają tylko, żeby zobaczyć jak postępujemy chociaż raz pięknie i odważnie. Może wszystko, co nas przeraża jest w swej najgłębszej istocie czymś bezradnym, co pragnie naszej
miłości."

"Klucze do otwierania serca są wykonane z dziwnego materiału: rozbrajającego stwierdzenia jak grom z jasnego nieba albo ze specyficznego i seksownego sposobu poruszania się, któty mężczyzn zwala z nog, albo z mruczenia, na które ktoś inny może zdobyć się tylko w całkowitej samotności."

"Rok ma trzydzieści jeden milionów sekund. Tak niewiele z nich warte jest zapamiętania. A te, które są, wstrząsają i ranią nas bez końca."

"Kiedy dobry los zatrzymuje szczęście przed tobą zbyt szybko, możesz stać się podejrzliwy. Wahasz się zanim wsiądziesz. Ale obydwoje byliśmy porzucani wystarczająco wiele samotnych razy, by wiedzieć, że szanse daje nam tylko radość dzielona z drugą osobą. Innymi słowy nie myśl długo zanim zaczniesz działać"

"W życiu zdarzają się długie, spokojne okresy; coś w rodzaju oczekiwania na autobus w pogodny dzień. Nie ma się nic przeciwko długiemu wystawaniu na
przystanku, bo jest ładna pogoda i świeci słońce. Do nikąd nie trzeba się śpieszyć. Po jakiejś chwili zaczyna już się jednak zerkać na zegarek ponieważ jest wiele bardziej interesujących rzeczy, które można by robić. Wtedy przyjeżdża autobus."

"Każdy ma prawo podejmować wyzwania i cieszyć się wolnością. Człowiek zawsze ma prawo wyboru, wolną wolę. Sam decyduje o tym jakim nurtem będzie toczyło się jego życie, chociaż czasami tak bardzo boi się ryzyka. Woli tkwić w więzach zasad, reguł, tradycji bo tak jest po prostu bezpieczniej. Bunt kosztuje. Ale czy zastanawiamy się ile może kosztować brak buntu?"


Mam nadzieje ze to was choc troche zachecilo do siegniecia po jakakolwiek ksiazke tego autora...
Polecam!

sobota, 9 grudnia 2006

Życzenia urodzinowe

Chcialabym dzisiaj zlozyc zyczenia urodzinowe i imieninowe pewnemu mezczyznie.
Mezczyznie, ktory ma bardzo duza slabosc do slodyczy i drogiego sprzetu elektronicznego.
Mezczyznie, ktory mruczy jak wielki czarny kocur kiedy sie go budzi, i ma taka cierpliwosc, ze moglby chyba kamien ugotowac :)
Meżczyznie, ktory pasjonuje sie wszelkim robactwem i spedza godziny przed komputerem "bawiac sie" jak twierdzi lakonicznie.Mezczyznie, ktorego moja corka uwielbia, ja zreszta tez:) Mojemu kochanemu mezowi!
Zycze mu, zeby mial wiecej czasu dla mnie i Mayci, by mogl spedzac wiecej czasu z nami, bo tesknimy bardzo za nim!
I chcialabym jeszcze, zeby w dniu swoich urodzinek wiedzial, ze jesli bedzie trzeba to naucze sie wlaczac telewizor nawet piecioma pilotami, i pojade zobaczyc motyle tyle razy ile zapragnie, i wywabie te wszystkie plamy, ktore produkuje ostatnio masowo:),i obejrze z nim kolejny ambitny film, ktory dostal nagrode na festiwalu na Kaukazie na przyklad, i powtorze nawet piec razy to, co powiedzialam, a czego jak zwykle nie doslyszal, poniewaz bardzo go kocham!

wtorek, 5 grudnia 2006

Spóźnione zdjęcia...

foto-album...foto-album...foto-album...

Słomiana wdowa

To ja slomiana wdowa:) jestem slomiana wdowa nawet jak moj maz jest w domu bo w gruncie rzeczy i tak jakby go nie bylo tak jest zapracowany:( Dlatego wlasnie nie pojawiaja sie ostatnio zadne nowe zdjecia na naszym blogu - wprawdzie byly robione i czekaja na swoje opublikowanie, ale czlowiek, ktory sie tym zajmuje czyli moj maz :) nie ma czasu by to zrobic.Ja natomiast mam pelne rece roboty zajmujac sie Maya 24 godziny na dobe, probujac doprowadzic dom do takiego stanu by nadawal sie na pokazanie jakims klientom w razie czego, robiac swiateczne zakupy z Maycia na ramieniu itd.Maya juz nie chodzi tylko urzadza sobie biegi po chacie, lazi wszedzie doslownie i nie zrazaja ja nawet ciemnosci. Wszedzie zaglada, otwiera wszystkie szafy, rozwala wszystkie zabawki, a takze swoje i moje obuwie, zawartosc moich torebek, dvds swojego taty no i kabelki oczywiscie bo kabelki to pasja mojej corki:) A kabelkow ci u nas dostatek, juz tatus o to zadbal.Tak wiec zajecia mam troche. Poza tym tworze w wolnych chwilach ktorych mam bardzo niewiele taka swoja baze cytatow i zlowych mysli madrych ludzi, bo stwierdzilam ze skoro tyle ich nazbieralam przez lata to warto je gdzies zebrac razem wiec przepisuje je na komputer. Nie jestem nawet w polowie tej roboty a mam juz ponad 70 stron :)Dzisiaj wypisywalam kartki swiateczne juz bo do Polski musze wyslac je duzo wczesniej, a mam ich cala tone do wyslania :)Obiecuje, ze jak tylko Wiesiu zjedzie do domu z mroznego Chicago i bedzie mial chwilke to opublikuje najnowsze zjecia a ja z tej okazji cos madrego napisze moze...Na razie pozdrawiam wszystkie slomiane wdowy, ktore maja caly dom na glowie - pewnie boli was od tego glowa tak jak mnie w tej chwili.