czwartek, 29 listopada 2012

Reanimacje

Nasz dom skonczyl juz 10 wiosen a w wraz z nim wszystkie sprzety domowe, jak rowniez moj pierwszy samochod i powoli wszystko zaczynam nam w chacie strajkowac. Niezbyt to zabawne biorac pod uwage ze zblizaja sie swieta i forsy trzeba bo Mikolaj jakies podarki musialby wysmyczyc.
Po kolei wszystkie usterki naprawiamy, ale pojawiaja sie coraz to nowsze niestety i konca tych napraw nie widac:( Niektore urzadzenia wysylaja nam sygnaly zanim siada zupelnie (bardzo sa uprzejme:)) - w wiekszosci je ignorujemy majac slepa nadzieje, ze moze to nic takiego...Zanim mikrofala sie spsula bylo buczenie, zamykalam uszy i czekalam na jakis koszmarny wybuch, ale na szczescie az tak sie nie zdzaznila na nas - po prostu przestala podgrzewac pewnego dnia. Pralka przerywala prace musialam ja niezle zdzielic zeby zaskoczyla ponownie, az ktoregos dnia walenie nie pomoglo i juz bidulka nie miala sily wirowac wiecej - naprawa byla szybka, radosc wielka bo u nas stosy prania rosna z minuty na minute wieksze...Ale od kilku dni nasza "frania" wydziela niebyt piekny zapaszek...wiec teraz boje sie zalania:( Moja Kia dopiero co ponownie od mechanika powrocila juz jakies zlowieszcze swiatelko nam zapalila... Telewizor sie zawieszal - dvr zastrajkowal sie okazalo, trzeba bylo wymienic wyeksploatowane sprzecicho. Do tego zmywarka tak powiedzmy sobie srednio nam zmywa czasami wiecej brudzi:( I probowalam juz roznych z nia sztuczek, ale nic na nia juz nie dziala. Do tego popsul sie nam jakis kran na zewnatrz domu bez naszej wiedzy i woda sobie bezczelnie leciala ciureczkiem nie wiadomo jak dlugo....ale raczej dlugo bo zalala czesc jardu zanim zauwazylismy...
Doslownie jestesmy juz na etapie panicznego strachu ze czegokolwiek sie chwycimy zostanie nam w rece...:)

wtorek, 27 listopada 2012

Relacja z obżarstwa

W tym roku znowu przyjmowalam gosci na Swieto Dziekczynienia. I zaserwowalam im same pysznosci:) Nasz indyk byl rewelacyjny!!! Jak go wystawilam nogi same odchodzily od tulowia, tak byl pieknie upieczony, do tego soczysty z cudnie przyrumieniona skorka. Zrobilam tez nadzienie z pora i grzybow, ktore upieklam osobno, dwa rodzaje zurawin - obie pyszne! Do tego placuszki ze slodkich ziemniakow i quinoa z jezynowa salsa, byl oczywiscie bardzo dobry sos do indyka i zielona fasolka z bekonem i grzybkami. Wszystko sie udalo, rodzinka pojadla, spedzilismy milo czas. A juz w sobote pojechalismy po choinke:))) Tak wiem jeszcze nie ma nawet grudnia:), ale...musimy zrobic nasze zdjecie mikolajkowe, ktore sluzy nam za kartke swiateczna - wszyscy oczekuja jej na Gwiazdke, poza tym na swieta jedziemy do Kalinowskich wiec chcemy sie nacieszyc naszym drzewkiem wczesniej, a tak w ogole choinka tworzy od razu nastroj i jest tak pieknie i swieci sie ladnie a pachnie jeszcze ladniej wiec czemu nie...:) Dzieci byly zachwycone zwlaszcza, ze juz sa na tyle duze, ze pomagaja nakladac ozdoby - co prawda potem musze je troszke poprzewieszac, bo najchetniej wszystko powiesilyby na jednej galezi, ale i tak duzo pomogly i mialy przy tym frajde:)
Bylam tez na zakupach w piatek - chcialam zobaczyc czy rzeczywiscie cos skorzystam na przecenach, ale tlum jest dla mnie zbyt meczacy, kupilam pare ciuszkow dla dzieciakow - rzeczywiscie przecenionych i pare dla siebie:), ale wrocilam wykonczona, bo to jest czyste szalenstwo co sie dzieje w tych sklepach tego dnia:)))




niedziela, 11 listopada 2012

Znikanie

Kiedys piekla najpyszniejsze torty - nie jestem amatorka tego typu wypiekow, ale te pochlanialam bez namawiania. Z czekoladowym kremem - ja tylko taki lubie, wiec ze wzgledu na mnie byly czekoladowe i z wisniami, zeby bylo troche slodko-kwasno:)
Nauczyla mnie szyc, robic na drutach i haftowac. Moglam  korzystac z jej zasobow welny, materialow dopoki sama nie zaczelam zbierac swoich skrawkow.
Razem spiewalysmy koledy, pieklysmy moje ulubione ciasteczka - takie z serka homo z jablkiem w srodku.
Przywozila mi jablka z ogrodu i porzeczki - bo lubilam kwasne owoce. Jak bylam mala szyla dla mnie cudne sukienki, robila czapki, szaliki i rekawiczki na drutach. Jak weszla w mode "żarówa" na szydelku zrobila mi żarowiste sznurowadla - dzieciaki mi zazdroscily.
Zawsze pomocna, zamartwiajaca sie o nas i zawsze elegancka. Uwielbialam buszowac po jej szafach - bawilam sie nieliczonymi apaszkami, bizuteria, przymierzalam jej buty na obcasach:)
Teraz znika po troszku....:( Nie pamieta ile ma lat i czy zjadla juz obiad albo co zjadla. Ma problemy z odczytywaniem zegara, termometra, dlatego myla jej sie dni, daty, funkcjonuje czasem o dziwnych porach dnia, ubiera sie niestosownie do pogody, powtarza sie w kolko i w kolko...Zrobili badania, zdrowa jest, "tylko" ma klopoty z pamiecia. Nic ja nie interesuje, nie potrafi juz nic ugotowac, ani upiec, reaguje tylko na żywe kolory, uwielbia ogladac bajki dla dzieci, z zachwytem przegladala kolorowanki Mayci. Najgorsze sa halucynacje, zlosci, agresja:(  Nie ma mnie tam:( nie moge pomoc, nie wiem co moglabym zrobic...co powiedziec, co poradzic...
Patrze na nia i widze zagubiona drobna kobiete, w jej jakby zamglonych, nierozumiejacych oczach szukam mojej ukochanej Babci...Ale jakby juz jej tam nie bylo...Mimo staran calej rodziny od smierci Dziadka ona marnienie nam z miesiaca na miesiac. Jakby byla drobnym, delikatnym kwiatkiem, ktorego nikt procz dziadka nie potrafi odpowiednio pielegnowac. Zniknela reka, ktora sie o nia codziennie troszczyla i Babcia wiednie po troszku:(

czwartek, 8 listopada 2012

Wspolczuje i sprzatam

Czytam polskie blogi i wspolczuje wam moi drodzy - wielu dopada listopadowy smutek, przygnebienie, lekka depresja bo szaro i zimno za oknem. Oj wiem dobrze jak to jest. I naprawde wam wspolczuje z calego serca. Tez tak miewalam, ale juz nie miewam:) Teraz w listopadzie mam wiecej checi do roboty, bo jest wreszcie chlodniej, slonko swieci, mozna isc na spacer, opuszcza czlowieka ta gorąca, przepocona ospalosc. Do tego ogarnia mnie juz od jakiegos czasu chec zrobienia"wiosennych porzadkow" tej jesieni, zwlaszcza, ze bede miala gosci na Thanksgiving. Plany sprzataniowe mam szeroko zakrojone od mycia okien po pranie obic krzeslowych, porzadkowanie w szafach, nabywanie nowych sprzetow itd. Nagle poczulam potrzebe zmiany recznikow, kupna nowej poscieli i sztuccow, zamierzam przerobic wystroj dzieciecej lazienki. Dzis wymylam szafki w kuchni - szczegolnie pod szafkami, bo tam nigdy nie zagladam, bo zawsze sie spiesze. Doslownie jakby wiosna sie zblizala, a nie zima:)
Trzymajcie sie cieplo! Nie dawajcie sie szarosci, moze bedziecie miec biala zime - czego my nie uswiadczymy...

niedziela, 4 listopada 2012

Podwojne party urodzinowe

W tym roku ze wzgledu na to, ze:
- Olus nie ma jeszcze grona swoich osobistych kolegow - poza jednym, reszta to rodzenstwo Maycinych kolezanek,
- jego urodziny wypadaja we wrzesniu kiedy pogoda na zewnatrz jest nie do zniesienia i przewidzenia wiec raczej party w parku nie wchodzi w rachube,
- Maya konczy swoje lata tuz przed swietami przez co zaproszeni goscie zamiast na jej party wyjezdzaja na Christmas do swoich rodzin,
postanowilismy zamiast dwoch osobnych imprez urzadzic jedna, za to porzadna w jakims fajnym miejscu. Wybralismy Pump it Up gdzie dzieci szaleja na bouncy castles - takie nadmuchiwane domki, zjezdzalnie, tory przeszkod. Wiekszosc dzieci uwielbia bawic sie w takich miejscach, nie trzeba organizowac im czasu i zabawiac. Do tego zmecza sie strasznie i po poltora godziny skakania sa gotowi na pizze i tort:)
Impreza odbyla sie wczoraj i dzieciary byly absolutnie zachwycone:)