środa, 1 lutego 2023

Sezon Świąteczny

 Przeżyłam jakoś ten sezon świąteczny, chociaż było ciężko, chorobliwie i czasami nerwowo.

Malo spalam, mało jadłam i jeszcze się na dodatek rozchorowałam, ale według moich testów domowych nie na covid tylko na jakiej inne choróbsko. 

Ale mieliśmy tez piękne momenty w tym sezonie... oto przekrój wydarzeń w skrócie...

Mieliśmy psiego gościa przez pare dni - pudelka naszych znajomych. Nuka jest umiłowaną suczka Zorro, mimo, ze jest wielka zazdrośnicą i trzyma Zorro pod pantoflem, to nasz kawaler świata poza nią nie widzi. 





Maya występowała jako Hiszpańska księżniczka "SugarPlum fairy Tea" czyli takiem specjalnym występie z celu zbierania pieniędzy na Kompanię Baletowa.




Następnie mieliśmy wizytę Babci Kalinowskiej


I coroczne Friendsgiving dla koleżanek Mayci czyli Thanksgiving dla Friends czyli Przyjacielskie Święto Dziękczynienia




No I nasze Święto Dziękczynienia...










A tutaj już Wiesiu zgromadził wszystkie nasze dekoracje jesienne... by je ułożyć i wymienić na gwiazdkowe


I zaczęło się dekorowanie i obrzędy gwiazdkowe...



Nasze najnowsze ornamenty choinkowe - przywiezione z Nowego Orleanu...i nie tylko...








I nasz choinka chudzinka - w tym roku nie mogliśmy znaleźć pięknej rozłożystej choiny, które by wyglądały zdrowo i wytrzymały miesiąc w domu w warunkach ciepełka florydzkiego, więc postawiliśmy na zdrowy wygląd i wzięliśmy chudzinke do domu







I nasze coroczne zdjęcie rodzinne  z choinka




W międzyczasie obchodziliśmy szybko urodziny Wiesia




W tym roku nie mieliśmy czasu na żadne party, ale zaprosiliśmy naszych najfajniejszych sąsiadów na drinka urodzinowego


I zaraz następnego dnia zaczynał się coroczny  baletowy weekend z trzema występami Mayi w Dziadku do Orzechów, podczas gdy ja z reszta mam/krawcowych zajmowałam się kostiumami za kulisami









Przed wyjściem na scenę...







Aż wreszcie nadszedł czas na pieczenie i dekorowanie pierniczków...


W tym roku Maya przejęła trochę obowiązki głównej piernikowej pani



Olus pomagal dopoki mu się nie znudziło, dosyć szybko...







Muszę powiedzieć, ze wyszło dużo i nawet bardzo ładne:)


Tuż zanim się rozchorowałam zdążyłam wraz z Maycia zobaczyć Lyndsey Sterling - niesamowita skrzypaczkę tańcząca i śpiewająca - przepiękne świąteczne widowisko!


A tutaj jak już troszkę wydobrzałam po mojej chorobie...udawałam renifera w pracy




A tutaj już w drodze do Północnej Karoliny na święta...


gdzie było super mroźno - na poniższym zdjęciu było -6 st C ale odczuwalna temperatura była dużo niższa przez porywisty wiatr...




Byl to tez dzień urodzin naszej Mayi - 17-stych urodzin!!!



Oluś zajmował się znajdowaniem zamrożonych rzeczy - jak nazywał wszelkie sople..





A tutaj już nasza wigilia...









Chciałam się tez pochwalić moim wspaniałym sennikiem, który cudnie wyrósł, w ogóle nie usiadł i był puszysty jak chmurka


Gotowa na spacer






Olusiowi udało się nawet znaleźć trochę śniegu



Panowie i Panie na obiedzie świątecznym



A tak witaliśmy Nowy Rok...







Uff to dopiero długie sprawozdanie fotograficzne...długo mi tez zajęło je sporządzić, ale okazało się ze początek roku tez miałam dosyć zajęty ale o tym w następnym post:)))