niedziela, 20 stycznia 2019

W klubie czytelnika

Witam ponownie w klubie czytających lub poszukujacych jakis nowych pozycji książkowych.

Wszystkie poniżej zrecenzowane przeze mnie powieści pochłonełam chodząc jednocześnie po schodach...nie ściemniam:) Ostatnimi czasy mam czas na czytanie tylko jak ćwiczę na stair master - czyli urządzeniu do chodzenia po schodach na mojej siłowni. A na siłownie chodzę niemalże każdego poranka kiedy odwoże dzieci do szkoły, bo podrzucam je tam o 7:30 a prace zaczynam o 9:00 więc wykorzystuję ten ekstra czas na trochę wysiłku fizycznego i intelektualnego:)

Biorąc pod uwagę ilość pozycji, przez które udało mi się przebrnąć wspięłam się prawie na jakąś wieże Babel...:)

Ale do rzeczy...oto parę propozycji dla moich czytelniczek:

" Dry" czyli "Susza", Jane Harper

Dobry kryminał, akcja dzieje się w Australii podczas suszy. Przyjaciel rodziny - policjant powraca do swojego rodzinnego małego miasteczka na pogrzeb swojego najlepszego przyjaciela i reszty jego rodziny, którzy zostali brutalnie zamordowani:( Dobrze się czyta, ciekawi jednocześnie aktualna zagadka morderstwa jak i przeszłość głownych bohaterów i tajemnica nierozwiązanego zabójstwa sprzed kilkudziesięciu lat...

Muszę wam powiedzieć, że kiedy zaczęłam czytać tą ksiażkę akurat w mojej siłownie zepsuła się się klimatyzacja - o czym nie wiedziałam, powieść zaczyna się opisem tej strasznej suszy, jaka panuje tam i upału nie do zniesienia...więc idę po tych schodach i zaczynam się straszliwie pocić, i robi mi się strasznie gorąco i duszno, aż wręcz jest mi trudno złapac oddech, bo wydaje mi się że powietrze stoi...i myślę sobie...wow ale ta pisarka sugestywnie pisze, dosłownie świetnie, czytam o upale i suszy i czuję się się jakbym była w jego epicentrum!!! aż zauważyłam, że otworzyli na oścież dzrwi wejsciowe siłownie probując zrobic przewiew - absolutnie niemożliwie na Florydzie:))) znak że klima nie chodzi:)))

Mam nadzieje, że nie zrobi sie wam aż tak gorąco jak mi czytając ta książkę...polecam, jeśli lubicie dobre kryminały.

"Red sparrow" czyli "Czerwona Jaskółka", Jason Matthews 

Wow, nic dziwnego, że zekranizowali tą powieść!!! Super ksiażka  dla miłośników szpiegowskich historii, a szczególnie dla tych, którzy lubia czytać o kobietach szpiegach, które trochę przypominają supermenki!!! Bardzo mnie zaintrygowała główna postać, rosyjskiej prima balleriny, która zostaje agentką rosyjskiego wywiadu, żeby koniec końców pracować dla amerykanów i odpłacać się Rosji pięknym za nadobne!!! Dobra rola Jennifer Lawrence! Ale...oczywiście ksiażka jest LEPSZA!!! Bo jak można pominąć najistotniejszy element osobowości i zdolności głównej bohaterki - która widzi w kolorach emocje, temperamenty i zamierzenia każdego człowieka i nie pokazać tego w filmie...skoro ta właśnie niesamowita zdolnośc do odczytywania aury przyczynia się najbardziej do nieomylności Dominiki i podejmowania własciwych decyzji i ufania właściwym ludziom... Film na tym bardzo stracił, a ksiażka była super interesująca dzięki temu elementowi:)
Dla mnie bomba, chociaż nie lubuje się w powieciach szpiegowskich. Ekranizacja jest ok, jeśli nie czytało się ksiażki, bo nie wiesz co tracisz właściwie...


" Annihilation" czyli "Unicestwienie", Jeff Vandermeer

Zaczyna się niesamowicie, bardzo tajemniczo, intrygująco, więc wciągasz sie momentalnie - zwłaszcza jeśli ktoś interesuje się takimi niewyjaśnionymi zagadkami naukowymi... Rzecz dotyczy specjalnych ekspecycji, które są wysyłane by zbadać teren na ziemi pochłonięty przez jakąś dziwną moc...działanie dziwnych niewyjaśnionych sił... Ekspedycje jedna po drugiej przepadają, jednak coraz to nowe wyruszają, ochotników nie brakuje...i tym razem ma to być wyłącznie żeńska grupa badaczek i naukowców.
Ta powieść jest również trochę przerażająca, bo nie wiadomo co czeka na główne bohaterki...ma się nadzieję na dotarcie do jakiegoś rozwiązania...ale powiem wam szczerze to co spotyka postacie tej powieści było dla mnie bardzo trudne do zrozumienia i jeszcze trudniejsze do wyobrażenia...jak już kiedyś wspominałam nie jestem ścisłym umysłem i pewne koncepcje jesli chodzi i materię, przestrzeń, i inne zagadnienia nie są moim forte...więc trudno mi powiedzieć o co w końcu chodzi w tej powieści...

Ale w porównaniu do filmu nakręconego na podstawie tej fabuły książka jednak dużo bardziej wyjaśnia i opisuje ponadnaturalne zajścia, więc mimo, iż jest to dla mnie trudne do wytłumaczenia słowami i nie wiem czy do końca pojęłam o co chodziło autorowi... to oglądając film nic nie zrozumiecie:(

Tak więc ogólnie zakręcona i bardzo jak dla mnie naukowa i metafizyczna historia...nie dla każdego chyba...
A film miał duże zapędy, ale na tym się trochę skończyło...

"Everything, Everything" czyli  "Ponad wszystko", Nicola Yoon

Dużo lżejsza lektura od powyższej, bardziej taka nowelka dla młodzieży. Opowiada o młodej dziewczynie, która nie opuszcza nigdy swego szczelnego domostwa gdyż cierpi na poważną chorobę - tak zwaną alergie na wszystko. Wyjście na zewnątrz może ja zabić, więc prowadzi bardzo samotny tryb życia tylko ze swoją nadopiekuńczą matką i gosposią...aż pewnego dnia do domu obok wprowadza się młody, intrygujący chłopak ze swoją rodzina....
Fajnie się czyta, zakończenie jest bardzo zaskakujace... Dobra pozycja na lato...
Film jest nawet ok, też dosyć lekki, łatwy i przyjemny:)

"In the sanctuary of outcast" Neil White

Nie znalazłam polskiego odpowiednika..ja bym to przetłumaczyła: "W sanktuarium wyrzutków", ale może jeśli jest polska wersja to ma troche inny tytuł.
To jest pamiętnik, bardzo ciekawa relacja więźnia - można by w skrócie powiedzieć. Ale ów więzień zostaje skazany za defraudacje pieniędzy swoich reklamodawców na spędzenie swojego wyroku - 2 lat jeśli dobrze pamietam w bardzo nietypowym więzieniu w Stanach Zjednoczonych - które jest jednoczesnie asylium dla pacjętów z trądem:( Jak się okazuje więźniowie i pacjęci koegzystują na terenie tejże placówki...z początku głowny bohater jest  przerażony, ale czas spędzony zarówno z wieźniami jak i pacjętami - a może głownie dzięki okaleczonym wyrzutkom społeczeństwa amerykańskiego właśnie  uczy go nowego spojrzenia na świat i swoje dotychczasowe życie.
Bardzo niesamowita historia i to nie tylko pamiętnikarza, który dzieli się swoja przeszłościa z czytelnikiem, ale również historia amerykańskich trądowych pacjętów, którzy zostali od momentu diagnozy skazani na życie w odsosobnienia od reszty świata:(
Ja osobicie cieszę sie, że przeczytałam tą pozycję, ale normalnie nie siegam po takie trochę dokumentalno-historyczne pamietniki. Bardzo interesujące!

"Into the water" czyli "Zapisane w wodzie", Paula Hawkins

To jest dobra powieść, ale przyznam się wam szczerze, po pierwszych stronach trochę mnie zniechęciła...określiłabym ja jako taką czarna powieść... śmierć, samotność, rozpacz, depresja, niewyjaśnione tajemnicze zatonięcia, tragiczna przeszłość, skłócone siostry, które nie miały okazji ani chęci sie pogodzić itd i wszystko napisane w takim depresyjnym tonie...Z początku to mnie troche odraziło, bo ja nie jestem taką osobą i trudno mi czytać o takim smutnym życiu, samobójstwach, mordestwach i jakis klątwach ciążących na nadrzecznym miasteczku...ale gdy powrociłam do lektury i fabuła się rozwinęła i zagadki powoli zaczęły się rozwiązywać to czytało się lepiej.
Mimo wszystko  to smutna historia, która kończy się w miarę dobrze. Na pewno dobrze napisana, bo osobiscie wpada się w lekki dołek:(

"Idaho", Emily Ruskovich

Macie czasami wrażenie, aż takie podekscytowanie wręcz, kiedy  zaczynacie czytac książkę i wiecie już po pierwszym rozdziale, że macie w ręku "arcydzieło" pisarskie??? Że autor ma niesamowity dar i potrafi zabrać was swoimi słowami w każde miejsce, które opisze, że wyrazi każde uczucie bohatera tak wspaniale i detalicznie i metaforycznie, że aż ciarki was przechodzą??? a historia, która próbuje opisać jest niebanalna, i serwuje ci tylko jej okruchy, a ty musisz się domyślic reszty, i chcesz czytać i czytać i zagłębiasz sie w powieści jakby była alternatywną rzeczywistością która obserwujesz z boku?????
Taka właśnie jest ta ksiażka!!! A jej autorka ma talent, którego jej strasznie ale to strasznie zazdroszczę!!! I całe szczęście, że używa swych zdolności.
Historia, która opisuje jest tragiczna, bardzo tragiczna, smutna i przerażająca, ale nic nie jest opisane wprost, i nic nie jest opowiedziane do końca, i nie wiesz dlaczego tak sie stało jak się stało, ale to co jest napisane o tych ludziach o tym co się zdarzyło jest napisane pięknie.
Rodzinę w  Idaho doświadcza niewyobrażalnej tragedii, jak sobie z nią poradzić i jak żyć dalej i jak wybaczyć i kochać - o tym jest ta książka!
Bardzo polecam!!!


"Orphan's Tale", Pam Jenoff

Nie znalazłam polskiego odpowiednika tego tytułu, ale powinien brzmieć "Pociąg sierot".
Powiem wam szczerze, że zapowiadała się dobrze...ale jakoś średnio ją wspominam. Ale wyobrażam sobie, że film byłby pewnie widowiskowy jakby go dobrze zrobiono...
Rzecz dzieje się w podczas II wojny światowej i opisuje losy kilkorga opuszczonych i osieroconych postaci, które przygarnia wędrowna trupa cyrkowa. Historia może i ciekawa...ale jakoś mnie nie poruszyła tak jak być może powinna...

"The women in the castle" czyli "Panie na zamku", Jessica Shattuck

No to juz była inna para kaloszy:) Również historia wojenna, ale z drugiej strony barykady. Interesująco było poczytać co Niemcy sądzili o wojnie, jak postrzegali Hitlera i jak sobie radzili będąc narodem odpowiedzialnym za wszystkie wojenne zbrodnie. A poza tym dużo lepiej napisana!
Końcówka mnie nieco rozczarowała wprawdzie, ale muszę przyznać, że myślałam dużo o tej powieści, i jak można omamić cały naród by wszyscy myśleli, że trzeba zabijać by być prawdziwym patriotą:( Na szczęście nie wszyscy Niemcy dali się oślepić, byli i tacy, którzy mieli Adolfa za idiotę i wariata - tak jak ja aktualnie myślę o Trumpie:(
Polecam, bardzo interesująca pozycja!

"The girl you left behind" czyli "Dziewczyna, która kochałeś", Jojo Moyes

A to jest najlepsza, z tych wojennych opowieści, które ostatnio pochłonęłam. Mojej ulubionej autorki, ktora napisała "Zanim odszedłeś".
Ta powieść jest podzielona jakby na dwie różne części - okres wojenny w okupowanej Francji, ale tym razem podczas I-szej wojny swiatowej i czas teraźniejszy w Londynie. Pierwsza połówka, ta okupacyjna, bardziej mi sie podobała. I naprawde pisarka potrafiła oddać ówczesny stan ducha, i koszmarne warunki bohaterów. Dosłownie czułam ich głód, chłód, strach. Druga część była może nie tak przejmująca ale wciąga też poszukiwaniami bohaterów, ich próbami rozszyfrowania przeszłości. I naprawdę chciałabym zobaczyć ten obraz, o którym jest ta cała opowieść:) Obraz namalował mąż głownej bohaterki, to jedyne co jej po nim pozostało, gdyż wysłano go na front, a potem do obozu pracy.
Następnym razem kiedy widzimy ów obraz - wisi na ścianie zrozpaczonej młodej wdowy i jest jej równie cenna pamiątką - jej ślubnym prezentem. Ale okazuje się, że upominają się o niego "potomkowie malarza"...
Bardzo polecam, dobrze napisany kawałek fajnej powieści!

"Maybe Someday", Colleen Hoover

Dobry romans! Dobrze napisany. Ciekawy, bo młoda dziewczyna zakochuje się w głuchym muzyku, który przeżywa akurat blokadę twórczą. Pomaga mu pisać teksty do muzyki, którą już stworzył i rodzi się między nimi zakazana miłość bo facet tkwi w bardzo szczęśliwym związku...
Fajnie się czyta, dobra lektura na jakieś wakacje może...

I to tyle na razie, jak macie jakieś propozycje dla mnie, napiszcie do mnie. Mam nadzieje, że pomogłam wam zdecydować się po którą następna książkę sięgnąć:)
Miłej lektury!


środa, 9 stycznia 2019

Poznajcie Zorro!

Nasze dzieciary juz od kilku lat prosiły, błagały wręcz ostatnio o pieska.
Zawsze mówiliśmy im, że teraz nie jest odpowiedni czas, że są za mało odpowiedzialni, potem obiecaliśmy, że jak kupimy nowy, większy dom to na pewno znajdzie się w nim miejsce dla pieska.
Ale przeprowadziliśmy się na początku kwietnia i byliśmy tak zajęci urządzaniem domu, że nie było czasu na szukanie odpowiedniego zwierzaczka.
Zeszłego lata Oluś nagle zmienił front i stwierdził, że on by chciał papugę. Na tyle nalegał i naciskał i nie zamykał się na ten temat, że w końcu ulegliśmy i na swoje 10-te urodziny Oluś dostał swoja wymarzoną papużkę.
Maya była nieco zaskoczona, że spełniamy jego marzenie...i przypomniała nam z wyrzutem, że jej marzył się piesek...
W międzyczasie wszyscy nasi znajomi dorobili się małych, słodkich szczeniaków...
To oczywiście dolało oliwy do ognia. Nasza córka wygarnęła nam, że nikt nie ma tak wielkiego domu jak my, ale tylko my nie znaleźliśmy żadnego czworonoga...
Obiecałam więc sobie, że po świętach, jak tylko będę miała trochę czasu zacznę szukac jakiegoś mało szczekającego, nie za dużego, mało liniącego się i nie za drogiego psiaka.
Zaczęłam już nawet sprawdzać strony schronisk, bo ludzie sprzedający takie "specyficzne" pieski życzą sobie jak za zboże od 800$ wzwyż!, ale na razie bez rezultatu.
Było jednakże wiadome naszym znajomym, że bedziemy aktywnie szukać psa dla Mayci.
I... w Boże Narodzenie dostałam wiadomość od koleżanki z Miami, która akurat odwiedzała rodzinę i przyjacół z Naples, którzy akurat mieli szczeniaczki do sprzedania,  z zapytaniem czy byśmy nie chcieli takiego piesuńcia:)






Mieszanka pudla i bishon frise - czyli czytaj: bedzie mały i nie będzie się linił!!! Do tego cena odpowiednia:)
Maya wpadła w zachwyt oczywiście:)
Najdłużej trzeba było przekonywać Wiesia - bo zbyt damski ten psiunio, ale przypomniałam mu, że mamy go kupić dla 13-letniej dziewczyny...i w ogóle nie ma co zwlekać skoro taka jest okazja, która oszczędza mi czasu, energii i pieniędzy...


Koniec końców zeszłej niedzieli staliśmy się rodzicami maleńkiego Zorro!!!





Dzieciaki wniebowzięte, Maya super uszczęśliwiona!
Maluda ma dopiero 6 tygodni, więc na razie rezyduje w domu, bo nie ma jeszcze szczepień żadnych, a poza tym jest tak maleńki, że nie spacer z kuchni do salonu to dla niego wielka wyprawa.

Aktualnie Zorro głownie śpi, załatwia się na specjalnym pad dla małych piesków, w ogóle nie szczeka tylko piszczy cichutko. I budzi się jak baby dwa razy w nocy:) 







Tak więc zaczynamy ten rok dodając nowego członka do naszej rodziny!