środa, 9 stycznia 2019

Poznajcie Zorro!

Nasze dzieciary juz od kilku lat prosiły, błagały wręcz ostatnio o pieska.
Zawsze mówiliśmy im, że teraz nie jest odpowiedni czas, że są za mało odpowiedzialni, potem obiecaliśmy, że jak kupimy nowy, większy dom to na pewno znajdzie się w nim miejsce dla pieska.
Ale przeprowadziliśmy się na początku kwietnia i byliśmy tak zajęci urządzaniem domu, że nie było czasu na szukanie odpowiedniego zwierzaczka.
Zeszłego lata Oluś nagle zmienił front i stwierdził, że on by chciał papugę. Na tyle nalegał i naciskał i nie zamykał się na ten temat, że w końcu ulegliśmy i na swoje 10-te urodziny Oluś dostał swoja wymarzoną papużkę.
Maya była nieco zaskoczona, że spełniamy jego marzenie...i przypomniała nam z wyrzutem, że jej marzył się piesek...
W międzyczasie wszyscy nasi znajomi dorobili się małych, słodkich szczeniaków...
To oczywiście dolało oliwy do ognia. Nasza córka wygarnęła nam, że nikt nie ma tak wielkiego domu jak my, ale tylko my nie znaleźliśmy żadnego czworonoga...
Obiecałam więc sobie, że po świętach, jak tylko będę miała trochę czasu zacznę szukac jakiegoś mało szczekającego, nie za dużego, mało liniącego się i nie za drogiego psiaka.
Zaczęłam już nawet sprawdzać strony schronisk, bo ludzie sprzedający takie "specyficzne" pieski życzą sobie jak za zboże od 800$ wzwyż!, ale na razie bez rezultatu.
Było jednakże wiadome naszym znajomym, że bedziemy aktywnie szukać psa dla Mayci.
I... w Boże Narodzenie dostałam wiadomość od koleżanki z Miami, która akurat odwiedzała rodzinę i przyjacół z Naples, którzy akurat mieli szczeniaczki do sprzedania,  z zapytaniem czy byśmy nie chcieli takiego piesuńcia:)






Mieszanka pudla i bishon frise - czyli czytaj: bedzie mały i nie będzie się linił!!! Do tego cena odpowiednia:)
Maya wpadła w zachwyt oczywiście:)
Najdłużej trzeba było przekonywać Wiesia - bo zbyt damski ten psiunio, ale przypomniałam mu, że mamy go kupić dla 13-letniej dziewczyny...i w ogóle nie ma co zwlekać skoro taka jest okazja, która oszczędza mi czasu, energii i pieniędzy...


Koniec końców zeszłej niedzieli staliśmy się rodzicami maleńkiego Zorro!!!





Dzieciaki wniebowzięte, Maya super uszczęśliwiona!
Maluda ma dopiero 6 tygodni, więc na razie rezyduje w domu, bo nie ma jeszcze szczepień żadnych, a poza tym jest tak maleńki, że nie spacer z kuchni do salonu to dla niego wielka wyprawa.

Aktualnie Zorro głownie śpi, załatwia się na specjalnym pad dla małych piesków, w ogóle nie szczeka tylko piszczy cichutko. I budzi się jak baby dwa razy w nocy:) 







Tak więc zaczynamy ten rok dodając nowego członka do naszej rodziny!





1 komentarz:

  1. Cudowna psinka. A Maya jaka duża. Czytam Pani blog od początku założenia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń