niedziela, 26 kwietnia 2020

Pokoje dzieciarni

Kwarantanna trwa sobie...więc wracam z kolejnym postem, już dawno obiecywanym zresztą.

Tym razem o pokojach dzieciecych.
Ja osobiście nie miałam nigdy swojego, takiego własnego dziewczyńskiego pokoju.
Dzieliłam pokój z braćmi. Aż wreszcie mając dość tego sama  sobie stworzyłam swój własny kącik i zarządziłam remont. Podzieliłam nasz pokój meblami na część moją - maleńką! i resztę moich braci bliźniaków. Kupiłam sobie wtedy swoja własną sofę, która ledwo mieściła się w tej mojej skromnej części po rozłożeniu i pomalowałam meble na czarina i niebiesko, bo sofa była niebieska:)
Tak więc wiem jak ważne jest by mieć swoje własne miejsce w domu, które należy do ciebie tylko i jest twoim sanktuarium.

Nasze dzieci miały swoje pokoje w starym domu, tyle, że małe i kiedy mieliśmy gości Oluś przenosił sie do Mayci - z tej okazji właśnie wstawiliśmy do jej pokoju łóżko piętrowe. Poza tym udekorowane wciaż były trochę po dziecinnemu.

W nowym domu starałam się nie narzucać swoich pomysłów. Sami wybrali sobie swoje własne pokoje - mieli z czego wybierać:) Daliśmy też im wybór jeśli chodzi o kolory i meble. Ale pomogliśmy w malowaniu i urządzaniu oczywiście.

Maya miała bardzo sprecyzowane pomysły dekoracyjne.
Chciała pastele, dwa kolory - koniecznie jeden taki miętowo zielony, a drugi dobrałyśmy razem - blady, pudrowy różowy. Mebelki znaleźliśmy w Roomstogo - jasno popielate. W komplecie było łóżko, stolik nocny i komoda z lustrem. Biureczko znaleźliśmy w Ikea. W rogu i nad biurkiem Wiesiu zawiesił białę półki.
Firanki znalazłam na internecie, podobnie pościel z wzorem z kwitnącymi kwiatami wiśni. Poduszki i  lampkę nocną znaleźliśmy w Homegoods. Wiesiu zainstalował jej też srebrnego wiatraka.



Poszukujemy jeszcze takiej bladoróżowej pufy, nalepiej odwieranej z miejscem na składowanie czegoś do postawienia w tym pustym rogu... Ponadto mogłaby mieć wiecej na ścianach jakiś art, ale teraz planuje zrobić sobie kolaż ze zdjęć....
Jestem trochę zazdrosna o tej jej pokój, bo ja takiego nie miałam :( ale cieszę się, że moja córka ma swój własny azyl - z którego nawiasem mówiąc często korzysta ostatnio. I mam nadzieję, że docenia jaki ładny pokoik mogliśmy jej zaoferować i urządzić według jej gustu i marzeń.


Niedawno obchodziła swoje imieniny i Wiesiu zamówił jej z tej okazji specjalne ledowe światełka, które teraz są modne w nastoletnich pokojach ponoć...
Te światełka są na takiej taśmie i możne nimi udekorować sobie pokój, święcą sie w różnych kolorach i jeśli podłączy się przez blue tooth do telefonu i puści muzykę to zmieniaja kolory do muzyczki i można mieć disco w pokoju:)))





Z Olusiem było trochę łatwiej. Jedyne czego był pewien to kolor zielony na ścianach! I absolutnie nie chciał iść na żaden kompromis.
 W końcu udało nam się wybrać dwa odcienie zielonego, który aż tak nie kłuł w oczy - ciemniejszy i jaśniejszy, no i Oluś ma bardzo zielono w swoim pokoju!!!
Jeśli chodzi o meble to zdecydowaliśmy się dokupić tylko łóżko w kolorze kóry by pasował do reszty jego mebelków. Znaleźliśmy w Roomstogo takie łóżko połączone z zestawem półek i Olusowi bardzo się spodobało. 
Oluś mieszka razem ze swoim ptakiem Elvisem, który ma ogromna klatkę i zaśmieca Olusiowi dywan wokoło swojego domu - ku mojej nieustającej rozpaczy. 
Pościel znalazłam w Target z Pikachu:), małe firanki zamówiłam z internetu - są z dinozaurami.
To zdjęcie zrobiłam po kilku godzinach sprzątania - Oluś rzadko ma porządek, ale tym razem umyłam mu też okna i odkurzyłam za biurkiem i szafkami. 




Nasze dzieci mają do dyspozycji również tak zwany "bonusowy pokój", zbudowany nad garażem, po drugiej stronie klatki schodowej. To jest ich taka bawialnia:) gdzie przyjmują swoich gości, graja w gry i maja "sleepovers" czyli kiedy ich koledzy lub koleżanki zostaja u nas na noc.
Wygląda on aktualnie tak, to zdjęcie jest zrobione szerokokatnym obiektywem, więc jest troche zniekształcone:)


Wstawiliśmy do tego dość dużego pomieszczenia łóżko piętrowe z maycinego starego pokoju oraz resztę maycinych mebli z ikei czyli tą dużą półkę, biurko i biało-zielone komody, gdzie teraz dzieci składuja wszystkie swoje gry i wszystkie materiały na crafts czyli zajęcia praktyczno-techniczne.
Pokój ma nasz stary telewizor stojący na naszych starych szafkach z salonu - to centrum dla naszego gracza Olusia:) - ma tu podłączone wszystkie swoje gry.
Fotel też pochodzi z naszego starego umeblowania salonowego, a stolik przerobiliśmy z naszego starego stołu kuchennego:))) - obcieliśmy nogi i zrestaurowaliśmy powierzchnie, mój tata polakierował go ponownie podczas swojej wizyty i wygląda prawie jak nowy:)))
Dokupiliśmy dwa małe tapczaniki - jeden przed telewizor a jeden do wnęki, którą posiada to pomieszczenie. Obydwa się rozkładają i również można je używać do spania.


To nasza wnęka czytelnicza:)
Wymyśliłam, że może służyć do czytania. 
Miałam resztki farby z pokoju Olusia i naszej łazienki gościnnej więc zdecydowałam się użyć ich w tej wnęce, pasowało,  bo w reszcie pokoju mam zielonej akcenty.
Zamontowalismy małą półeczkę z Mayci starego pokoju, pufę z naszego starego salonu, dokupiłam poduszki z moim ulubionym wzorem tropikalnym i nasze własnoręczne rysunki na ścianach.




A to widok z drugiej strony.
Widać tutaj ulubiony "mebel" Olusia - tą zieloną ogromną bean bag - czyli tak plastyczna ogromna pufę, na kórej możesz siedzieć, leżeć, skoczyć sobie. Zamówiliśmy mu ją na jego życzenie - jest ulubionym meblem każdego dziecka, które nas odwiedza :)))
A nad biurkiem mamy taką małą galerię - o której w kolejnym poście, to sa wybrane dzieła sztuki naszych dzieci stworzone przez lata:)




Ten pokój nie ma drzwi jak widać, więc można kontrolować co się tu dzieje:) To pomieszcze nie ma niestety słaba izolację więc szybko robi sie tu duszno i parno w lecie więc musieliśmy koniecznie zamontować wiatrak nad sufitem. 

Bardzo jesteśmy zadowoleni z posiadania tego pomieszczenia, nasze dzieci mają gdzie się bawić nawet z kilkoma koleżankami i kolegami i nie przeszkadzają nam na dole, Oluś nie zajmuje nam naszego telewizora w salonie, koledzy moga bez problemu nocować, a ja mam miejsce do swobodnego ćwiczenia:) 

wtorek, 14 kwietnia 2020

Wielkanoc w czasach zarazy

Tegoroczne Święta Wielkanocne były dla wszystkich chyba inne niż zazwyczaj, troche bardziej kameralne, cichsze, spokojniejsze,  tylko z najbliższą rodziną. Ale mimo wszystko się odbyły, nikt ich nie odwołał i nikt nie zakazał świetowania.
Ja też z rodziną zrobiłam wszelkie możliwe przygotowania, chociaż na nieco mniejszą skalę...

Przystroiłam dom naszymi dekoracjami wielkanocnymi...


Zakupiłam tulipanków w różnych kolorach...



Z moim małym pomocnikiem upiekłam polski sernik, co było również zadaniem domowym Olusia - zaprezentowanie jakiegoś rodzinnego przepisu z listą składników, wskazówkami i zdjęciami, dlatego zatrudniłam go do pomocy:)



 Tutaj po upieczeniu i wystygnięciu...



A tak wyglądał po zabiegach dekoracyjnych Wiesia, byc może mój mąż minął sie z powołaniem....



Potem zatrudniłam jeszcze Maycię do przygotowanie ciastek z ciasta francuskiego i jabłek. Wyszły piekne różyczki, a jakie smaczne...



Tutaj po upieczeniu






A sama zrobiłam sobie galarentkę drobiową z marchwerką i groszkiem - muszę mieć na Wielkanoc!!!! Nawet jeśli nikt oprócz mnie tego nie je w domu:) Zrobiłam tylko dwie miseczki.



Poza tym upichciłam też troszkę żurku, korzystając częściowo z żurku z kartonu zakupionego w polskim sklepie - nie jestem specjalistką od żurku, ale Wiesiu bardzo lubi, więc połączyłam moją bazę żurkową z zawartością kartoniku i zupka wielkanocna gotowa! Oczywiście nie zabrakło w nim jajek na twardo i białej kiełbaski kiedy go podawałam:)
Zrobiłam też sałatki jarzynowej - bo Wiesiek za nią przepada!!! Zakupiłam kiełbaski, szyneczki, rzodkiewek, ćwikły itd

W sobotę zasiedliśmy do malowania pisanek...


Zorro był bardzo zainteresowany naszą działalnością więc pozwoliliśmy mu wyjątkowo rezydować z nami przy stole:)








Strzelilismy sobie przy okazji wielkanocne zdjęcie rodzinne



A tutaj z naszym Zorusiem!



W niedzielę zasiedliśmy do śniadania wielkanocnego przy dzwiękach wielkanocnych pieśni, dzieci nawet dosłały prezenciki od zajączka wielkanocnego, które oczywiście musiały najpierw znależć:)




Po śniadaniu połączyłam się z pomocą zoom z całą moją rodziną, która też świętowała osobno i spędziliśmy trochę czasu razem!
Nie mam akurat zdjęcia z tego dnia, ale tydzień wcześniej zrobiliśmy sobie próbne łączenie ze wszystkimi i wyglądało to tak:



Cieszę się, że żyjemy w czasach tak dobrze rozwinietej technologii, która pozwala nam na takie wirualne chociaż spotkania i rozmowy, inaczej byłoby cieżko...

 A popołudniu poszliśmy sobie na dłuższy spacerek z pieskiem całą rodzinką


Mam nadzieje, że wam też się udało spędzić spokojną Wielkanoc z najbliższym gronie lub wirtualnie i mimo tej cieżkiej sytuacji poczuliście nadzieje na lepsze, i mieliście chwilę oddechu od stresujących wiadomości i ulgi od stresu przed zarazą i najbliższą przyszłością.