środa, 31 sierpnia 2011

Maycina szkola

Maya zaczela szkole, to jest przedszkole w regularnej szkole czyli polska zerowke. Chodzi do potencjalnie lepszej szkoly niz ta, do ktorej ja wczesniej zapisalam. Jest to tzw. charter school, ktora wlasnie wybudowano w naszej okolicy. Sa to zazwyczaj szkoly gwarantujace dzieciom wszystkich klas spolecznych dobra edukacje. Sa dotowane przez panstwo czyli bezplatne i dostac sie do nich mozna tylko poprzez loterie czyli kazdy ma rowna szanse. Maya nie zostala wylosowana w czerwcu. Dopiero pod koniec lipca zawiadomiono mnie, ze zwolnilo sie miejsce i Maya moze z niego skorzystac. Zdecydowalismy sie zrezygnowac z dosyc dobrej publicznej szkoly, do ktorej byla zapisana na rzecz tej "nowalijki" majac nadzieje, ze rzeczywiscie nasza corka otrzyma tam lepsze wyksztalcenie anizeli w zwyklej publicznej placowce. Nie bez znaczenia byl fakt, ze procz dobrej podstawowki w naszej okolicy nie ma porzadnych szkol:( I juz za pare lat stanelibysmy przed trudnym wyborem middle school dla niej czyli odpowiednika polskiego gimnazjum, podczas gdy w tej charter school juz za rok maja byc dodane klasy gimnazjum - wiec nigdzie nie musialaby sie przenosic i rozwiazalo by to troche nasz problem. Przerazal mnie tylko fakt, ze jest to zupelnie nowa, niesprawdzona i wlasciwie wcale nie wiadomo czy jej wyniki beda takie rewelacyjne...I jak sie okazalo moj strach nie byl zupelnie wydumany, bo w ten miniony tydzien doswiadczylam na wlasnej skorze jak bardzo wazne jest by szkola tej wielkosci miala juz jakis wypracowany, sprawdzony system procedur, regulaminow i zasad. Jak na razie chodzilo tylko o prosta logistyke - jak dostarczyc ponad 800 uczniow punktualnie na 8 rano a potem sprawnie i szybko oddac ich w rece zaniepokojonych rodzicow...tego ta nowowybudowana placowka w ogole nie przetrenowala i w zeszly wtorek doszlo do totalnego zakorkowania okolicznych ulic, w zwiazku z tym dzieci dostarczano dluuugo po 8mej a odbierano przez ponad 2 godziny po zakonczeniu zajec. Doszlo do tego poniewaz owa szkola nie ma serwisu autobusow szkolnych tak jak inne publiczne szkoly, nie ma tez u nas mozliwosci pieszego dojscia (brak chodnikow) - procz tych, ktorzy mieszkaja naprawde blisko. Na szczescie od dnia rozpoczecia roku szkolnego wprowadzono wiele zmian usprawniajacy bardzo ten caly proces. Tak wiec juz aktualnie nie stoje niemalze godzine w korku by dowiezc Maye do szkoly ani nie stercze godzine lub wiecej w pelnym sloncu przed szkola w tlumie rozwscieczonych rodzicow by ja odebrac. Naprawde nie sadzilam ze pierwszy tydzien twojego dziecka w szkole moze byc tak wykanczajacy i doprowadzic czlowieka na skraj frustracji. Jedyne co mnie pocieszalo to widok zadowolonej z zajec Mayci, ktora wychodzila z lekcji z wielkim usmiechem na twarzy i cala droge opowiadala mi z podekscytowaniem co robila przez ostatnie 6.5 godziny. A bylo co opowiadac, bo przedszkolaki maja tam bardzo urozmaicony plan zajec od 8mej rano do 2:30. Codziennie zajecia z czytania, pisania, matematyki i wiedzy o spoleczenstwie, dodatkowo maja jedna zmieniajaca sie kazdego dnia klase - w poniedzialki muzyke, we wtorki wychowanie fizyczne, w srody hiszpanski, w czwartki komputery w w piatki zajecia plastyczne. Na te zajecia przechodza do specjalistycznych klas, odpowiednio wyposazonych we wszystkie pomoce naukowe i prowadza je inni nauczyciele. Dzieci jedza lunch w kafeterii, wychodza tez pobawic sie w parku ale ponoc tylko wtedy kiedy sa grzeczne. Zadnego lezakowania i koncza swoj dzien o pol godziny pozniej niz w innych szkolach. Do tego musza nosic mundurki z wyhaftowanym emblematem szkoly, podzieleni sa na klasy wedlug daty urodzenia - na przyklad klasa Mayci to dzieci urodzone w listopadzie i grudniu 2005 roku. Wszystkie podreczniki gwaratuje szkola, my musielismy dostarczyc materialy typu - kredki, olowki, papiery, zeszyty, foldery itd. Rodzice nie sa wpuszczani na teren szkoly, chyba ze maja umowione spotkanie z nauczycielka, albo zglosza sie na ochotnika do pomocy w szkole. Wymaga sie w tej szkole od rodzicow wiekszego zaangazowania w edukacje dzieci czyli przynajmniej 20 godzin wolontariatu w szkole na rok. Nowoscia jest dla mnie tez internetowy system informacyjny, z ktorego kazdy rodzic i nauczyciel moze i powinien korzystac. Kazde dziecko ma swoja wlasna strone ( tylko rodzic ma do niej dostep) gdzie nauczyciele informuja o jego postepach, pozwala ona sprawdzic jakie zadania domowe nasza pociecha ma do odrobienia, ile razy opuscila szkole, moge napisac do kazdego nauczyciela jesli mam jakies pytania, i pewnie od razu sie dowiem jesli beda jakies problemy z Maycia w szkole:) I ciesze sie ze wymiana informacji jest tak szybka i sprawna, ale brakuje mi troche zwyklego bezposredniego kontaktu z nauczycielka Mayci. Najbardziej ciesze sie, ze Maya lubi swoja nowa szkole, nauczycielke i kolegow w klasie, na razie nie uslyszalam z jej ust ani jednego slowa skargi, troche sie tylko dziwila, ze musi codziennie tak wczesnie wstawac. Zobaczymy jakie beda wymierne wyniki tej niby "lepszej edukacji", ktora ma ponoc sprawic, ze pod koniec tego roku szkolnego moje 5-letnie dziecko ma juz pieknie czytac.

środa, 10 sierpnia 2011

San Francisco

Szczerze wam powiem ze bylam bardziej niz gotowa na ten wyjazd. Zadnych wyrzutow sumienia, ze zostawiam dzieci. Wprost nie moglam sie doczekac chwili kiedy nikt nie bedzie mi wrzeszczal nad uchem i nie bede musiala nikomu zwracac uwagi co pare sekund. Ponoc juz nawet bylo po mnie widac, ze na gwalt potrzebuje odpoczynku:) I przydarzyly nam sie z Wiesiem super wakacje. Oderwanie sie od codziennej rutyny juz samo w sobie bylo naprawde fajne, dodajmy do tego fakt, ze polecielismy tam, gdzie zawsze bardzo chcialam pojechac,  do miasta, ktore zawsze bylo na szczycie mojej listy miejsc, ktore bardzo, ale to bardzo chcialabym zobaczyc i zwiedzic - San Francisco!
Jak zwykle mielismy ogromne plany zwiedzajace, ktore tak jak zwykle prawie w calosci zrealizowalismy i wracalismy strasznie wyczerpani fizycznie. Aleee jakie to jest piekne zmeczenie:) Poza tym my nie potrafimy inaczej, lezenie na plazy to nie dla nas. My spedzamy wakacje z mapa i przewodnikiem w reku. Do hotelu wracamy niemalze po czworakach, stekamy i zdychamy a nastepnego dnia pedzimy zobaczyc nowe miejsca. A w San Francisco i okolicy jest co ogladac. Tym razem nie odwiedzilismy zadnego muzeum, bo w takim miejscu grzechem by bylo zamykac sie gdzies w jakims pomieszczeniu. Te widoki!!!! Nie bede sie tutaj produkowala probujac je opisac, nie ma slow, sa wprawdzie zdjecia, ale jak stwierdzil moj maz (wedlug mnie super fotograf!) nawet najlepsze zdjecie jest tylko zdjeciem i nie oddaje w pelni tego co widzi ludzkie oko. Samo miasto jest tak malowniczo polozone na gorzystym polwyspie, ze wystarczy spacer stromymi uliczkami by sie zakochac w tym miejscu. Z kazdego wzgorza cudna panorama na zatoke i reszte miasta. Zauroczyly mnie pnace sie jedne za druga wraz z kazda ulica do gory barwne kamienice. Kazda inna, wystrojona w roznorodne detale, ozdoby, wiezyczki, wiele mialo na dachach piekne tarasy - podziwialam i zazdroscilam. Nawet sobie nie wyobrazam jak fajnie sie mieszka w domu z takim widokiem....Ale to byl tylko przedsmak. Po dwoch dniach zwiedzania SF wybralismy sie na wycieczke na poludnie w kierunku Monterey i Big Sur podziwiac kalifornijskie wybrzeze. Wyjechalismy o 9 rano, przejazdzka miala trwac 3 godziny plus krotki przystanek w Monterey by odwiedzic tamtejsze akwarium. Zgadnijcie o ktorej godzinie dojechalismy....o 7 wieczorem:)))) Jechalam przyklejona do szyby, wiec cale szczescie ze nie prowadzilam. Co chwila blagalam Wiesia o przystanek, po kazdym postoju obiecywalismy sobie ze teraz juz pojedziemy dalej....ale po chwili znowu pojawial sie na horyzoncie taki krajobraz, ze trzeba bylo stanac, i znowu, i znowu, i znowu:) Wiesiu trzaskal zdjecia, ja stalam oniemiala. Ostatniego dnia pojechalismy zobaczyc park czerwonych wielkich sekwoi (Muir Woods) i zafundowalismy sobie wycieczke do pobliskich winnic w Sonoma na przetestowanie lokalnie produkowanych win. Mozna by tak sobie jezdzic od winnicy do winnicy, calkiem przyjemne zajecie, ale trzeba miec mocniejsza glowe niz moja:)
Tak wiec wyprawe ta moglabym zaliczyc do naszych najbardziej udanych wycieczek gdyby nie...pogoda! Troche mnie zaskoczyla. Nie spodziewalam sie az takiego chlodu i wiatru w srodku lata. Czytalam i slyszalam, ze w SF nigdy nie jest goraco, zaledwie letnio i latem jest bardzo mglisto, zwlaszcza przed poludniem. Taaaa jesli sie wybieracie w te rejony radze wziac kurte, czape i rekawice - przynajmniej na przedpoludnia i wieczory, bo temperatura schodzi nawet do 12 st C i wieje jak diabli. Ja jestem okropnym zmarzlakiem, ponizej 20 st ubieram sweter, bo zaczyna sie zima w moim mniemaniu:) Takze przedpoludnia byly dla mnie ciezkim przezyciem mimo mojego cebulowego przyodzienia. Drugiego dnia naszego zwiedzania mialam istny kryzys zmarzlaczki i niemalze  zrezygnowalam z dalszego chodzenia. Po lunchu zazwyczaj wychodzilo slonce, mgla znikala jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki a moj nastroj sie znaczaco poprawial, az do wieczora kiedy to znowu nadciagalo zimno, mgla i przejmujacy wiatr. Na nabrzezu leb urywalo takie wietrzysko, do tego mleczna mgla wiszaca nad miastem wytwarzala swego rodzaju zimna mzawke, brrrr.
Spodobala mi sie natomiast baaardzo kalifornijskie dbanie o srodowisko i wlasne zdrowie. Jestem absolutnie za! Zdrowa zywnosc wszedzie, nawet na lotnisku w Oakland mozna dobrze i zdrowo zjesc, wszedzie sklepy ze zdrowym zarciem, na ulicach zero nadwagi, pelno wysportowanych, szczuplych, czesto gesto biegajacych ludzi. Za smiecenie na drogach kary czterokrotnie wieksze niz u nas - $1000!!! Wszedzie znaki zachecajace do sprzatania po sobie, segregowania smieci, a w akwarium w Monterey cale jedno skrzydlo budynku poswiecone ochronie srodowiska,  pelno interaktywnych ekspozycji dla dzieci by zrozumialy problem i staraly sie przeciwdzialac.
Milo tez zaskoczyla nasz swietnie rozbudowana komunikacja miejska SF i calej okolicy. Na przedmiesciach kursuje kolejka naziemno- podziemna (Bart), w samym miescie jest metro, duzo linii autobusowych a wlasciwie trolejbusowych i tramwajowych oraz oczywiscie slynne drewiane cable cars wspinajace sie po stromych ulicach - przejechalismy sie oczywiscie jednym. Jedyny minus to slabe oznakowanie przystankow i brak rozkladow jazdy - stoisz i czekasz i nie wiesz jak dlugo...czy  w ogole warto...
Poza tym bardzo zachecam do odwiedzenia tego miejsca wszystkich tych ktorzy nie moga pojechac do Azji a w szczegolnosci do  Chin i  Japonii a chca poczuc choc namiastke azjatyckiej atmosfery. W zyciu nie widzialam tylu chinczykow:) I nie mowie tylko o slynnej dzielnicy Chinatown gdzie jezykiem urzedowym jest chyba mandarynski...i czlowiek czuje sie tam troche nie swojo tylko dlatego, ze nie ma skosnych oczu:),  doslownie niemalze wszedzie w SF gdzie sie nie obejrzysz azjaci. Wyjatek stanowi dzielnica hippisow tylko, ktora tez polecam bo ma swoj niepowtarzalny klimacik:)
Wracalismy szczesliwi, ze udalo nam sie tyle zwiedzic ale oczywiscie w ramach powrotu do rzeczywistosci Olus zafundowal nam maly stresik i w czasie kiedy my lecielismy przez cale stany on trafil do szpitala na oddzial zatruc z podejrzeniem zazycia maycinego lekarstwa na chorobe lokomocyjna w ilosci niewiadomej. Skonczylo sie na strachu tylko, bo nasz synek koniec koncow nie objawil zadnych symptomow naduzycia tegoz lekarstwa i najprowdopodobniej w ogole tego nie polknal tylko moze sprobowal...Ale babcia z ciotka sie baaardzo przestraszyly i wolaly dmuchac na zimne:)
I tak zakonczyly sie nasze wakacje, ktore procz bardzo ekscytujacych wrazen zwiedzajacych przyniosly nam tez dwie baaardzo dobre wiadomosci, ktorymi musze sie z wami podzielic. A mianowicie - moja mama przeszla bardzo pomyslnie operacje wszczepienia sztucznego biodra!!! I dochodzi do zdrowia juz w domu po dwutygodniowym pobycie w szpitalu(o tym innym razem!) :) A druga swietna nowinka jest taka, ze Maya jakims cudem jednak dostala sie do nowo wybudowanej Charter School  czyli lepszej szkoly niz ta do ktorej byla zapisana ( o tym tez wiecej napisze )
A teraz usiadzcie wygodnie i podziwiajcie San Francisco i Kalifornie w obiektywie mojego utalentowanego meza:)
Pokaż San Francisco, CA na większej mapie