środa, 18 października 2023

Marsylia

 Naszym pierwszym portem, do którego zawinęliśmy była Marsylia, we Francji. 

Zazwyczaj statek cumował wcześnie rano i jus od 7-mej rano można było opuszczać pokład i spędzić prawie cały dzień w danym porcie, zazwyczaj na naszym rejsie do 7-mej lub 8-mej wieczorem w zależności od portu. 

Statek nie czeka jeśli nie wejdziesz z powrotem na pokład przed opuszczeniem portu. 

No my bedac super ciekawi świata za burta, opuszczaliśmy statek skoro świt, by mieć jak najwiecej czasu na zwiedzanie ale zazwyczaj nie spędzaliśmy całego dnia na ladzie, bo popołudniu już byliśmy wykończenie chodzeniem, zwiedzaniem, i upałem, do tego gotowi na jakiś późny lunch na pokładzie i trochę odpoczynku.

Kazde zwiedzanko mieliśmy mniej więcej zaplanowane, także nie schodziliśmy na ład bez żadnego planu ani pojęcia co zwiedzić i gdzie się udać. 

W Marsylii mieliśmy zaplanowane odwiedzenie Bazyliki Notre-Dame de Ła Gard, która znajdowała się w najwyższym punkcie miasta. Podjechaliśmy taksówką żeby mieć siły na dalsze zwiedzanie.


A oto widok ze wzgórza na Marsylię





A tutaj już schodzimy ze wzgórza...




W porcie Marsylii, w tle wzgórze z bazylika, z którego właśnie zeszliśmy



Kolejna dużą atrakcja, był rejs małym statkiem wycieczkowym do twierdzy Chateau D'if na małej wyspie, która była więzieniem w rzeczywistości i na jednym z naszych ulubionych filmów Hrabia Monte Christo według powiecie Dumas, który spędził trochę czasu w tej twierdzy. 
Nie wiem jak wy ale mnie bardzo ekscytuje odwiedzanie miejsc, o których czytałam albo widziałam na filmach, w szczególności na moich ulubionych filmach. 















Tutaj widok na katedrę, która później tez odwiedziliśmy


Na ulicach Marsylii






Katedra






W drodze z powrotem na nasz statek, natknęliśmy się na pomnik podróżującego


A Olus znalazł tego wraka:)


A tutaj słynna cela Hrabiego Montecristo


I wielkie marsylianskie mewy


Wiesiu od razu zakupił sobie kapelusz w porcie


A Olusiowi udało się złapać na fotce pięknego sokoła


Naprawde mieliśmy super dzień w Marsylii, spróbowaliśmy najlepszych lodów jakie jedliśmy i ze spokojem wróciliśmy sobie na nasz statek spędzając mile popołudnie przy basenie 


Następnego dnia zakotwiczyliśmy w Nicei, o tym następny post...


wtorek, 26 września 2023

Rejs po morzu Śródziemnym


Minionego lata, bo już mamy kalendarzowa jesień, zrealizowalam moje marzenie europejskich wakacji w pigułce. Udało nam się zobaczyć trochę Hiszpanii, Francji i Włoch rejsujac na statku wycieczkowym kompanii Royal Caribbean. 

Nie wiem czy kiedykolwiek słyszeliście o takim spędzaniu wakacji...Tutaj w Stanach jest bardzo popularny, szczególnie w naszych stronach, ponieważ z portów Florydy wypływają statki na wyspy Karaibskie, do Meksyku, do Ameryki Pd. Ludzie bardzo sobie chwalili takie cruisy, bo ma się zagwarantowany nocleg, wyżywienie i rozrywki na pokładzie i można jeszcze przy tym odwiedzić jakieś egzotyczne miejsca.

Ja osobiscie nie byłam nigdy zainteresowana, bo wydawało mi się ze to wakacje dla emerytów, ponadto bałam się trochę być na otwartym oceanie, i jakoś nie pociągały mnie te tropikalne destynacje - mieszkam przy plaży i mam jechać na inne plaże...? 

Dopiero kiedy zobaczyłam jak nasi znajomi zwiedzili sobie pół Europy korzystając ze statku jako środka transportu wpadłam na pomysł zorganizowania tego typu wakacji.

Pomyslalam, ze to będą być może ostatnie wakacje Mayci z nami, ponieważ w przyszłym roku będzie się już przygotowywać się  do wyjazdu na studia, do tego jęczała mi, ze chciałabym zobaczyć dzieła sztuki i architektury o których się uczyła na Historii Sztuki. Poza tym chciałam zawsze pokazać dzieciom trochę Europy, i wiedziałam, ze teraz są już na tyle dorośli, ze docenia te wakacje. 

Nasz statek nazywał się Enchantment of the Sea - Zachwyt Morza. Nie był to jeden z tych olbrzymich statków, które maja zjeżdżalnie wodne i cuda niewidy. Te olbrzymy nie mogą cumować w wielu europejskich portach, bo są za wielkie. Ale jak dla nas ten statek i tak był duży - miał 9 pięter, 3 baseny, ale niezbyt duże. Na pokładzie było 2 tysiące gości. 

Oto pare fotek z wchodzenia na pokład..





A tutaj zdjęcie z wnętrza, akurat z 4 piętra gdzie były nasza kajuty, i gdzie codziennie odbywały się występy na żywo i tance. 


Po wyruszeniu w morze było trochę wietrznie:)



W naszej kajucie, naszej tzn: mojej i Wiesia, mieliśmy duże okno, wielkie łoże i mała ale własną łazienkę,  również szafę, toaletkę, sejf i tv.
Dzieci rezydowaly naprzeciw nas, w kajucie bez okna ale z dwoma pojedynczymi łóżkami.
Stwierdziliśmy ze nie będziemy się gnieździć w jednym małym pokoju skoro nasze dzieci do maleńkich nie należą. 


Nasz pierwszy obiad na pokładzie





Pierwszy dzień na morzu...


Pierwsze śniadanko...


Jeden z niewielu dni podczas tych wakacji kiedy mogliśmy się relaksować i po prostu delektować się nicnierobieniem:)





A oto nasz statek w całej okazałości

Nasz pierwszy dzień na morzu wypadał 4 lipca, czyli w Dzień Niepodległości, więc mieliśmy obiad na który trzeba było się ładniej ubrać - bardziej formalnie, tutaj akurat tuż przed pierwszym show na pokładzie - bo codziennie był jakiś show rozrywkowy w teatrze




 


Tak przystrojona była scena na pokładzie 


Tego wieczoru trochę sobie z Maycia potanczylysmy :)

Kazdy następny dzień zaczynaliśmy w innym porcie, w każdym schodziliśmy na lad i zwiedzaliśmy, o czym napisze w następnych postach...cdn...