sobota, 31 sierpnia 2019

Seriale, seriale

W Stanach panuje teraz moda na tak zwane "binge watching" czyli oglądanie jednym ciągiem całego sezonu jakiegoś serialu, lub nawet kilku sezonów. Zaczęło to być bardzo popularne od kiedy wszedł netflix - czyli taki serwis, który się wykupuje i ma się dostęp do niezliczonej ilości seriali, filmów i innych programów na życzenie i są one udostępniane od razu całymi seriami. Teraz podobne serwisy ma też hulu, amazon, hbo itd.

Od kiedy to się pojawiło nie trzeba czekać na kolejny odcinek, który będzie wyemitowany za tydzień, ale jak się ma czas i ochotę to można sobie walnąć wszystkie odcinki, jeden po drugim i spędzić wiekszość swojego wolnego czasu przyklejonym do telewizora, aż twój telewizor w końcu zapyta się czy ty w ogóle jeszcze siedzisz przed nim, bo nie używałeś pilota przez ostatnie 4 godziny....:)

Łatwo się uzależnić, trudniej po jednym skończonym odcinku twojej ulubionej serii wyłączyć gadające pudło i iść wreszcie spać, bo zaraz zacznie się sie kolejny, a przecież chcesz wiedzieć co się stało...i w ten sposób zarywasz kolejną nockę:(

I nie chcę tutaj promować takiego stylu życia, sama jestem na siebie wściekła kiedy nie mogę sie oderwać, i zamiast robić coś pożyteczniejszego siedzę przed telewizorem.
Jestem jednak dosyć wybredna, staram się wybierać seriale warte mojego czasu, i dozuję sobie dawkę, żeby również ćwiczyć swoją silną wolę:) Ale nie zawsze mi to wychodzi:(
 Poza tym włączam je kiedy naprawdę mam czas na chwilę telewizji, lub podczas robienia czegoś innego - na przykład jak składam pranie, prasuję, a nawet gotuję, bo kuchnie mamy połączoną z salonem.

Ale do czego zmierzam, chciałam wam polecić parę fajnych, ciekawych seriali, które oglądam, lub już obejrzałam:) Chciałam tylko zaznaczyć, że niektóre z nich oglądałam przez wiele lat, albo wiele miesięcy lub tygodni, bo mam dwoje dzieci, męża i życie:)

Rodzinne:

"Parenthood"

świetny serial o amerykańskiej rozbudowanej rodzinie Braveman - starszych rodzicach, ich czwórce dzieci z  rodzinami. Ma 6 sezonów i rzeczywiści zabiera widownie w podróż pokazując wszystkie przygody rodzielstwa, problemy małżeńskie, rozterki, chwile szczęścia i smutku, które dotykają tą rodzinę na przestrzeni wielu lat. Na końcu płakałam jakby to mi ktoś umarł tak się zzyłam z tą rodzinką:)

"Shameless"

ten serial jest też o rodzinie, ale jakże innej od poprzednio odpisanej - bardzo dysfunkcyjnej!!! Ojciec pijak i narkoman, matka odeszła, a młoda dziewczyna dopiero wchodząca w dorosłość próbuje wychowywać 5-cioro młodszego rodzeństwa na przedmieściach Chicago. Każdy ma coś za uszami w tej rodzince, nikt nie ma kasy, ojciec żyje trochę jak bezdomny i niestrudzenie próbuje skołować trochę kasy na wódę i nielegalne substancje, i każdy wciąż wpada w jakieś koszmarne tarapaty, często z prawem:( Nakręcono jak dotąd 9 sezonów i jeszcze nie skończyli... Ja byłam często trochę przerażona, że ludzie rzeczywiście tak żyją i to jest dla nich normalność...


Polityczne:

"Scandal"

amerykańska polityka na wysokim szczeblu, Olivia Pope - pracowała przy kampanii nowego prezydenta USA, a teraz prowadzi firmę konsultingową rozwiązując problemy wysoko postawionych osobistości i biznesmenów, a na boku ma malutki romansik z prezydentem...Serial wciągnął mnie po drugim odcinku, ale wymaga dużego skupienia by nadążyć za nieskończoną ilością knowań i sekretów, które są ukrywane lub odkrywane lub tuszowane...na dłuższą metę męczące zwłaszcza, że ciągnie się 7 sezonów więc czasami trudno spamietać kto komu co obiecał i kto dla kogo pracuje - czytaj: kłamie:)

Historyczne, które z Wiesiem lubimy najbardziej:) :

"The Tudors" 

już się skończył lata temu, ale jeśli nie widzieliście to polecam. 4 sezony o panowaniu i burzliwym życiu króla Henryka VIII. Intrygi na dworze króla, milości jego liczne i małżeństwa z Katarzyną Aragońską i Anną Boleyn...dużo się dzieje. Serial świetnie zrobiony i ciekawie.
Ja kiedyś czytałam książki historyczne o tych dziejach, więc byłam bardzo zaintrygowana oglądając ekranizację.

"Poldark"

Zakochaliśmy sie w tym serialu od pierwszego wejrzenia i nie moglismy przestać go oglądać.
Ponoć jest ekranizacją książek, których o dziwo nie czytałam...Musiały byc dobre, bo serial nas zauroczył. Zaczyna sie gdy tytulowy Ross Poldark wraca z wojny do rodzimej Kornwalii gdzie zastaje grób ojca, podupadający majątek i swoją ukochaną przyrzeczoną komu innemu...Bardzo polecamy, jest 5 sezonów, nie wiem czy nagrają wiecej...


"Outlander"

w ten strasznie się wkręciliśmy z Wiesiem:) Zaczęło się od mojego czytania oczywiście. Przebrnęłam przez pierwszą część - pisałam zresztą o niej...Trudno mi było, bo autorka stara się używać języka szkockiego z XVII wieku i trochę jej się ciągną opisy...powiedziałam Wiesiowi, że chciałabym zobaczyć jak zekranizowali, bo jest serial kręcony od lat kilku. Wiesiu znalazł pierwszy sezon na internecie i sobie obejrzeliśmy, pod koniec Wiesiek zasypiał, a ja byłam trochę rozczarowana końcówką i na tym się skończyło. Minęły prawie dwa lata kiedy przeglądając zawartość Netflixu natknęliśmy na drugi sezon i postanowiliśmy zobaczyć co dalej się wydarzyło...i nie mogliśmy się oderwać od telewizora:))) Okazało się, że Netflix ma tylko sezon 1 i 2, a my chcieliśmy wiecej!!! Wiec Wiesiu postanowił zakupić Starz - taka płatna tv jak HBO i mieliśmy dostęp do sezonu 3 i 4, teraz czekamy na sezon 5-ty.
Rzecz o podróżowaniu w czasie pielęgniarki angielskiej, która zwiedzając Szkocję z mężem po II-giej wojnie światowej przenosi się w czasie do XVII wiecznej Szkocji i zakochuje się bez pamięci w pewnym młodym, szalonym Szkocie:) Super historia, dobrze zrobiona, świetnie zagrana. Jest historyczna, ale jest wielki romans, akcja i trochę seksu:) Dobra rozrywka! Nam się bardzo podobało!


"Downton Abbey"

kostiumowy dramat angielski śledzący losy arystokratycznej rodziny Crawley, która właśnie straciła - na Titanicu swojego męskiego spadkobiercę... więc szuka następnego w kolejności do odziedziczenia ogromnej posiadłości. Serial ukazuje nie tylko życie i codzienności brytyjskich wyższych sfer lecz również całej licznej zamieszkałej również tam obsługi. Bardzo oddano atmosferę, brytyjskie konwenanse tamtych czasów, zadbano do kostiumy, wnętrza - każdy detal do najmniejszej łyżeczki. Przygody rodziny, mimo, że posuwają się bardzo dystyngowanym tempem są ciekawe i bardzo wciągają widza. Ja byłam zauroczona:) Serial miał 6 sezonów i był bardzo popularny tutaj w stanach. Teraz we wrześniu ma wyjść kontynuacja losów rodziny jako film w kinach i już nie mogę się doczekać!


Fantastyczne:

"Black Mirror"

to jest Wiesia ulubiona seria, a moja chyba najbardziej nieulubiona:( Chociaż muszę przyznać, że "interesująca" ale nie dla mnie.
Każdy odcinek jest inny, nie ma żadnej kontynuacji historii. I każdy dotyczy jakiejś innowacji technologicznej w niedalekiej przyszłości, która posuwa się trochę za daleko jeśli chodzi o pewne normy społeczne, lub zamiast pomagać koszmarnie komplikuje lub wręcz niszczy ludzkie życie. Bardzo dla mnie był ten serial dołujący i stresujący, więc odmówiłam jego oglądania, ale Wiesiek jest wielkim fanem:)

"Gra o tron"

Serial, który zrobił w Stanach niesamowitą furorę. My również byliśmy jego wielkimi fanami. Oglądaliśmy od pierwszego odcinka, a ponieważ nie mogliśmy nadążyć za wieloma postaciami, zaczęłam czytać książki George R.R. Martin - kobyły a nie książki, każda po 700 stron.
Serial nie jest historyczny, bo dzieje się w fantastycznym świecie wymyślonym przez autora. Jest bardzo skomplikowany i bardzo krwawy, trup ściele sie grubo nie pomijając głownych postaci niestety. Jest 8 sezonow. Jest bardzo dużo wątków, nawiązań do przeszłości, wszystko się przeplata ze sobą, że czasami trudno nadażyć. Ale wkręcasz się juz po paru pierwszych odcinkach.


"The 100"

wielokrotnie przeklinałam się za wciągnięcie się w ten serial:) Jest to bardziej taka młodzieżowa seria, i bardziej kino akcji - które ja bardzo lubie, ale ile mozna...akcjować:)))
Zaczyna sie po 97 lata od nuklearnej katastrofy, która zniszczyła ziemie. Jedyna pozostała ludzkość gnieździ się na stacjach kosmicznych wędrujących po orbicie. Postanawiają wysłać 100 młodocianych przestępców, którzy złamali w jakiś sposób surowe prawa kosmicznej arki, na ziemie by sprawdzić czy ta jest zamieszkiwalna i czy mogliby wrócić...Okazuje się, że ziemia nie jest bezludną planetą...młodzi wpadaja z jednych tarapatów w następne i muszą szybko dorosnąć i walczyć o przetrwanie.
Jeśli ogląda sie ten serial ciągiem staje się bardzo męczący, ja musiałam sobie zrobic kilku miesieczną przerwę, a i tak byłam zła na siebie, że wróciłam do oglądania:)
Ma 6 sezonów, nie wiem czy będzie nastepny, bo ten ostatni skończył sie znowu w kosmosie...

"The walking dead" i "The fear of walking dead"

czyli dwa seriale o tym samym czyli o zombies:) Moja rodzina jest w szoku, że oglądam te seriale, bo ja nienawidzę horrorów i zombies...ale kurcze wciągnęło mnie jak bagno:)
Zombies są tylko tłem do wydarzeń, nastepuje koniec świata czyli epidemia dziwnej choroby, która zamienia umarłych w żywe, chodzące trupy polujące na pozostałych żyjących. Ludzie walczą o przetrwanie, szukają schronienia, jakieś przystani w ucieczce przed wszechogarniającą zagładą.
Jedyną różnicą między tymi dwoma serialami jest liczba sezonów, bo pierwszy ma już 9 sezonów i nadal kręcą, zaczyna się w Atlancie i akcja toczy się na wschodnim wybrzeżu stanów. A drugi ma dopiero 5 sezonów, zaczyna się w Los Angeles, później wędrują do Meksyku, Texasu itd.
Trochę dołująca seria, co chwila ginie jakiś bohater:( i zombies robią sie bardziej i bardziej rozkładające i ohydne, ale oglądam jak głupia śledząc losy tych, ktorym udało sie przetrwać.
W tej drugiej serii pojawiają sie postacie z pierwszej, które zawędrowały dalej na zachód, więc obydwie serie się trochę zazębiają.


"Stranger things"

długo sie wzbranialismy przed oglądaniem tego serialu, bo nam się wydawało, że jest dla dzieci - bo główne role grają dzieci...ale ten serial jest dla wszystkich PG13.
Historia rozpoczyna się jesienią 1984 roku w małym miasteczku Hawkings w Indianie i skupia się na dochodzeniu kryminalnym wokół tajemniczego zniknięcia chłopca - będącego częscia grupy przyjaciół, którzy również próbują go odnaleźć na czele z odchodzącą od zmysłow matka chłopca. Miasteczko doświadcza seria niewyjaśnionych wydarzeń i innych zniknięć, a grupa przyjaciół w czasie poszukiwań przygarnia lekko zagubioną dziewczynkę, uciekinierkę z niedalekiego rządowego ośrodka medycznego, która wydaje się posiadać zdolności psycho-kinetyczne... Serial jest niesamowity! Ma super klimat lat 80-tych, a to co się tam dalej dzieje jest trudne do opisania... musicie sami zobaczyć. Bardzo popularny w stanach, zrobili już 3 sezony, na trzecim sie poryczałam:( Moje dzieci również są fanami, mimo, że jest trochę straszny miejscami. Oluś na Halloween chce być jedna z postaci:)

Kryminalne, i w tym wypadku ja najbardziej sobie cenię brytyjskie seriale detektywistyczne:

"Broadchurch"

to nazwa małego nadmorskiego miasteczka brytyjskiego, gdzie odkryto ciało 11-stego chłopca na plaży. Śledztwo zaczynają prowadzić nowo przybyły detektyw i miejscowa pani sierżant Ellie Miller grana przez Olivia Colman, która uwielbiam!!! Oglądałam ten serial dla niej samej, sprawa sie trochę ciągnie, rozwiązanie jest zaskakujące. Ale mi najbardziej podobał się europejsko-brytyjski aspekt tego serialu, ma to dla mnie niesamowity urok. Serial ma 3 sezony, drugi jest kontynuacją jeszcze pierwszego, ale trzeci sezon dotyczy już innej zupełnie sprawy.

"The Five"

to również brytyjski kryminał - pięcioro przyjaciół z dzieciństwa zmuszonych jest powrócić do tragicznego wydarzenia z ich przeszłości dotyczącego zaginięcia młodszego brata jednego ze znajomych. A mianowicie detektyw, jeden z pięciu, badając materiał z miejsca mordestwa odnajduje odciski palców należące do chłopca po którym ślad zaginął 20 lat temu. Brat zaginionego postanawia ruszyć swoje własne śledztwo wraz z przyjaciółmi by dowiedzieć sie czegoś więcej...
Wartka akcja, kilka wątków sprawy, interesujące postacie, powroty wspomnieniami do przeszłości sprawiają, że człowiek sam główkuje i próbuje rozwiązac zagadkę, ale zakończenia nie da się przewidzieć:))) Serial stworzył Harlan Coben - autor kryminałów:) Polecam!


"The fall"

to brytyjko-irlandzka produkcja, z Gillian Anderson i Jamie Dornan! Psychologiczny thriller kryminalny o pani detektyw wysłanej z Londynu do Belfastu w celu schwytania seryjnego mordercy młodych kobiet. Ten serial był mroczny i nie czekasz na zaskakujące rozwiązanie tylko obserwujesz kto kogo przechytrzy. Detektyw próbuje zrozumieć zabójcę, wyprzedzić go o krok, wymusić jego błąd, a morderca jest zaintrygowany panią detektyw i chce ja zbić z tropu, zmylić, i nadal robić swoje... Wspaniałe kreacje aktorskie i niesamowita intensywna atmosfera tego serialu powoduje, że trzeba go obejrzeć do końca, smutnego troche końca:(


To tyle propozycji na dzisiaj. Jak macie jakieś swoje własne ulubione seriale warte obejrzenia napiszcie!





sobota, 10 sierpnia 2019

Czytać każdy może...


Wracam z kolejną lista woluminów dla chętnych szukajacych wrażeń :)

"The sharp objects" czyli "Ostre przedmioty" autorstwa Gillian Flynn

wiedziałam, że to będzie dobra powieść, bo napisana przez tą samą pisarkę, która stworzyła "Zaginioną dziewczynę". Wiedziałam też, że nie będzie milutko, bo styl jej pisania jest dość realistyczny, bez upiększania. Ale nie sądziałam, że będzie aż tak mrocznie. To historia dziennikarki wysłanej przez swojego pracodawcę do jej rodzinnego miasteczka w celu nagłośnienia zabójstw nastoletnich dziewczyn, które miały tam miejsce. Główna bohaterka zmaga się z demonami przeszłości związanymi ze śmiercią jej młodszej siostry, alkoholizmem, i nadopiekuńczą, osaczającą matką próbując rozwikłać zagadkę morderstw. Przeszłość przeplata się z teraźniejszością, co pomaga trochę zrozumieć marny stan psychiczny bohaterki. Bardzo dobra pozycja. I muszę przyznać HBO zekranizowało tą powieść i serial, który powstał na jej podstawie jest równie dobry! Wspaniale zagrała Amy Adams!!!


"Silent sister" czyli "Milcząca siostra", Diane Chamberlain

dobra powieść na lato, wakacyjny wyjazd, jakikolwiek wyjazd...Młoda kobieta próbuje sprzedać dom  swojego zmarłego ojca. Wraz z powrotem do domu rodzinnego odżywają wspomnienia dotyczące  tajemniczej śmierci swojej starszej siostry. A porządkując rodzinne pamiątki napotyka kilka dziwnych pocztówek...znajomi rodziny wydawają się ukrywać coś przed nią...dziewczyna postanawia rozkręcić swoje własne dochodzenie...To co odkrywa wywraca jej świat do góry nogami!
Nic rewelacyjnego, domyśliłam się rozwiązania zagadki dość szybko...ale czyta się dobrze.


"The Broken girls" czyli "Złamane dusze", Simone St. James

natomiast ta książka was przestraszy, wciągnie w fabułę i wzruszy. Ta opowieść ma swoje korzenie daleko w przeszłości, jej kontynuacja trafia na lata 50-te i dotyczy opuszczonej i zamkniętej już w teraźniejszości szkoły dla dziewcząt z internatem, na której to własnie terenie znaleziono zamordowaną dziewczynę kilka lat temu...starsza siostrę młodej dziennikarki, która właśnie dostaje zlecenie napisania artykułu na temat tegoż podupadającego przybytku. Historia po części wydaje się przerażającą opowieścia o duchach i przeskakuje z wątku z lat 50-tych do dnia dzisiejszego bez żadnego ostrzeżenia. Wielokrotnie czułam ciarki na plecach czytając ta powieść. Zakończenie mimo, że smutne trochę to jednak dające nadzieję i przywracające wiarę w przyjaźń, sprawiedliwość i siłę grupy, która trzyma sie razem i pomaga sobie  we wszystkim. Bardzo polecam!


"Peacock Emporium"czyli "Kolory pawich piór" Jojo Moyes

to taka obyczajowa powiastka, zaczyna się w latach 50-tych i potem poznajemy główna bahaterkę - rozpuszczoną, obrażoną na wszystkich i wszystko, znudzoną Suzannę, która absolutnie nie ma pojęcia co ze sobą zrobić po bankructwie, którego sie dorobiła z mężem. Po powrocie na łono rodziny do niewielkiego miasteczka, Suzanna otwiera mały sklepik z niczym i z wszytkim oferując również kawę by przyciągnąć klientów. Powieść ta jest też tak trochę o wszystkim i o niczym...czekasz az sie bardziej rozwinie, ale twoja cierpliwość zostaje nagrodzona jedynie smutną tragedia i wyjaśnieniem rodzinnej tajemnicy, która przez całe życie ciążyła bohaterce.
Muszę stwierdzić, że lubię tą autorkę i jej styl pisania...ale zawsze gdzieś w połowie każdej z powieści mam trochę dosyć czytania o zdołowaniu, braku nadziei na przyszłość, bo ja taka nie jestem i trudno mi czasami uwierzyć w tak wielkie zdołowanie i przygnębienie życiem i ogólnie wszystkim - jak w przypadku Suzanny, jeśli nie masz ku temu żadnych poważnych powodów....W ogóle trudno się czyta historię bohaterki, której się nie lubi, bo Suzanna ma straszny charakter:( mimo szczerych chęci nie przypadła mi do gustu i nie przez cała powieść mnie denerwowała, miałam ochotę nia potrząsnąć zdrowo.
Koniec końców po przeczytaniu oceniam na "ok" ale nie jest to powieść najwyższych lotów tej pisarki i szczerze liczyłam na wiecej, pozostawia niedosyt...




"The Guernsey Literary and Potato Peel Pie Society" czyli "Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek", Mike Newell

uwielbiam tą książkę!!! Co za styl! Co za powrót do przeszłości, do nienagannych manier, staroświeckich zwrotów i przede wszystkim do pisania listów, liścików, telegramów! Zakochałam się w głównej bohaterce po kilku stronach! Rzecz dzieje się na terenie Wielkiej Brytanii i jest zbiorem listów napisanych lub otrzymanych przez bohaterkę - pisarkę, która po serii artykułow napisanych podczas wojny próbuje znaleźć temat na książkę i przez przypadek zaczyna korespondować ze stowarzyszeniem literackim z maleńkiej wyspy Guersney. Przyjaźń listowna rozwija się szybko i autorka zaintrygowana historią grupy wybiera się w odwiedziny i zakochuje się w wyspie:) Cudna opowieść, przepięknie napisana, może taka trochę staromodna ale właśnie w tym jej urok cały.
Zekranizowano tą powieść i mimo, że wiele wątków zmieniono troszkę to nie miałam z tym problemów, bo zachowano jej staroświecki powab:) Polecam, zarówno książkę jak i film.


"Lilac Girls" czyli "Liliowe dziewczyny", Martha Hall Kelly

ta książka mną wstrząsnęła! Długo ją przeżywałam i nieźle się na niej spłakałam:( Rzecz opowiada historię więźniarek niemieckiego obozu Ravensbruck w Niemczech, jedynego obozu dla kobiet, które poddawane były okropnym eksperymentom medycznym. Wszystkie wydarzenia i postaci są prawdziwe, jedynie w wypadku występujących w książce polskich więźniarek autorka zmieniła imiona i nazwiska ale ich losy są jak najbardziej prawdziwe niestety:(
Pisarka prezentuje trzy główne wątki podążające śladami trzech bohaterek. Caroline, nowojorska bywalczyni salonów i wolontariuszka we francuskiej ambasadzie poświęcająca swój czas kolejnym akcjom humanitarnym, Kasia - polka, niemieckiego pochodzenia, która trafia wraz ze swoją matką i siostrą do Ravensbruck oraz Herta - oprawczyni, niemiecka pani doktor zatrudniona w obozie.
Byłam pod dużym wrażeniem jak dobrze Amerykanka potrafiła oddać okrucieństwa wojny i obozów koncentracyjnych oraz rzeczywistość polską przed i po wojnie. Z ciekawości poczytałam o niej trochę i dowiedziałam się, że zrobiła bardzo ekstensywny research przygotowując się do napisania tej powieści, nie tylko przestudiowała archiwa głownej bohaterki Caroline Ferriday, ale również wszystkie materiały dotyczące obozów, szczególnie Ravensbruck, przeprowadziła wywiady z "Rabbits" czyli królikami doświadczalnymi, którym udało się przeżyć. Nawet odwiedziła Polskę i Niemcy.
I muszę przyznać odrobiła zadanie domowe! To pierwsza powieść o wojnie - nie napisana przez Polaka, która mnie naprawdę ruszyła. Wszystkie inne dotykają jedynie powierzchni okrucieństw i tragedii,  wydają mi się płytkie i słabe. Tym razem czułam strach, przerażenie, frustrację. Do tego cała opowieść jest wprost niewiarygodna, bo co może lączyć polską okaleczoną w obozie dziewczynę z bogatą, nowojorską panienką...
Bardzo polecam! ale ostrzegam przygotujcie się na łzy...

"The Tatooist of Auschwitz" czyli "Tatuażysta z Auschwitz", Heather Morris

kolejna, oparta na faktach historia z obozu koncentracyjnego, tym razem Oświęcimia. Tym razem o młodym Lale Sokołow, który będąc tam więźniem został  zatrudniony jako tatuażysta. Młody bohater walczy o przetrwanie swoje i swoich znajomych oraz miłości, która znalazł w obozie. Naznacza więźniów i próbuje ujść z życiem i wydostać sie kiedyś z obozu ze swoją ukochaną.
Muszę przyznać, że mimo, że cała historia jest niesamowita to jednak nie poruszyła mnie aż tak bardzo jak uprzednio opisana "Lilac girls".
Szukając informacji o tej książce natknęłam się na raporty o niepoprawności pewnych faktów - autorka trochę ubarwiła tą opowieść. Może dlatego tak trudno mi było wrecz uwierzyć tej powieści.
Mimo wszystko polecam tą pozycję.

"Nine perfect strangers" czyli "Dziewięcioro nieznajomych", Moriarty Liane

bardzo lubię powieści tej pisarki, bo zawsze można liczyć na dobrą lekturę, z wyrazistymi postaciami. Obyczajówka, trochę kryminału i tajemnicy w dobrej, fajnej formie, świetnie napisane.
Tym razem autorka zabiera nas wraz z dziewięcioma innymi osobami do odizolowanego spa, gdzie mamy być świadkami oczyszczenia, odchudzenia i spiritualnego odrodzenia wszystkich gości. Jednak terapia przechodzi z surowej w zupełnie nieoczekiwane doświadczenie dzięki zdeterminowanej właścicielce spa, która zaplanowała zrewolucjonizować metody odnowy psychologicznej i fizycznej wprowadzając nowe procedury i wypróbowując je na swoich najnowszych podopiecznych. Ale nie wszystko idzie zgodnie z planem....
Fajna książka szczególnie na wakacje. Mają ją zekranizować w postaci serialu...zobaczymy co z tego wyjdzie:)

To tyle na dzisiaj. W czasie wakacji mało czytałam, bo mało ćwiczyłam na mojej maszynie i miałam gości, ale za to obejrzałam kilka fajnych seriali o tym będzie nastepny post:)))






czwartek, 1 sierpnia 2019

Odwiedziny brata

Minionego już lipca gościlismy w naszych skromnych progach mojego brata Łukasza z rodzinką!
Przeżylismy 3 intensywne tygodnie:)
Oto dziennik fotograficzny z tej wizyty...

Przyjechali o dzień spóźnieni, bo skancelowali im lot :( ale jaka radość kiedy wreszcie dotarli...:)




Pierwsze śniadanie u nas w domu, 4 lipca w dniu urodzin mojego braciszka!



Śniadanko solenizanta w Dniu Niepodległości


Zapoznanie z naszym kompleksem basenowym na osiedlu



Tutaj czekamy na fajerwerki w Tampie z okazji 4 lipca, chociaz Łukasz cały czas twierdził, że świętują jego urodziny:)


Party powitalno-urodzinowe





Clearwater beach



Celebrowaliśmy również 14-stą rocznicę ślubu Łukasza i Agnieszki





Zabraliśmy naszych gości do Orlando...tam złapała nas ulewa na basenie:)





Zgodnie z tradycją, zawsze na wyjeżdzie idziemy sobie na mini golfa


Dzieciaki miały fun w naszym hotelowym jaccuzi!


A następnego dnia dzieciarnia z wujostwem odwiedzili Universal's Studios - Island of Adventures







A my z Wiesiem mieliśmy dzień dla siebie


A wieczorkiem nasz resort oferował smores przy ognisku...




Nazajutrz już pędziliśmy do naszego ulubionego miejsca, Marriott na Singer Island, przy West Palm Beach



I tutaj dopiero zaczął się pełen relaks...












Z tej okazji postanowiliśmy zrobić powtórkę zdjęcia sprzed 6 lat - podczas ich ostatniej wizyty u nas..z Dawidem i Mayą











Tak właśnie wygląda 6 lat różnicy...











A to już wspaniała plaża na Singer Island, cudna woda, totalnie przejrzysta, ale super słona, bo to już wschodnie wybrzeże Florydy, czyli otwarty Atlantyk













Jaka matka taka córka:)


Po powrocie też nie stroniliśmy od plaży... Pass-a-Grille beach w St. Pete







Był też spa day po domowemu:)


I na koniec Busch Gardens w Tampie...





Najstraszniejsza przejażdżka w moim życiu!!! Falcon Fury!!! Nigdy wiecej!











I znowu chcieliśmy zrobić sobie powtórkę z rozrywki... 6 lat temu przed Busch Gardens, dokładnie 18 lipiec 2013



i 19 lipiec 2019


A na zupełnie sam koniec  zostawiliśmy sobie Akwarium w Tampie







I po trzech zwariowanych tygodniach wyruszyli w podróż do domu:(



W trakcie trwania tych naszych wakacji zrobiłam sobie taki mini test z jednej z polskich gazet, które mi przywieźli, test miał odpowiedzieć na pytanie: jakich potrzebujesz wakacji? Myślałam, że dowiem sie czy na morze i w góry powinnam wyjechać, a dowiedziałam się, że ja potrzebuję ludzi żeby dobrze wypocząć, że powinnam być otoczona ludźmi, których kocham, że powinnam ugościć kogoś, nakarmić i spędzić miło czas we wspaniałym towarzystwie. I to była święta prawda! 
Cudnie było gościć moją rodzinę, spędzać czas w gronie najbliższych. Tego mi właśnie było trzeba! 
Nie będąc imigrantem nie zrozumie się tego...
Tak się cieszę, że w naszym nowym domu możemy przyjmować aż tylu gości...to było moim marzeniem by być taka egzotyczną przystanią do której zawsze mogą zawinąć.
Stworzyliśmy kolejne wspaniałe wspomnienia, do których będziemy często wracać aż do następnej wizyty...już w planach:)))