środa, 27 listopada 2019

Plastrowanie


Dzisiaj będę się chwaliła moim ostatnimi udoskonaleniami domowymi,
a mianowicie plastrem weneckim.
Kilka lat temu podziwiałam ścianę zrobioną plastrem weneckim w domu znajomego, i już wtedy postanowiłam sobie że kiedyś zrobię sobie taką akcentową ściankę w nowym domu.
I kiedy  zakupiliśmy naszą posiadłość zasięgnęłam rady u męża mojej przyjaciółki, który trudni się remontami i postanowiłam spróbować...
Mieliśmy taka pustą ścianę pomiędzy kuchnią a pokojem śniadaniowym, z Wiesiem zdecydowaliśmy że się nada:)

Tak wyglądała przed remontem...


Ten plaster wenecki to taki rodzaj tynku,  na polskiej stronie nazywają to stiukiem weneckim, jest dosyć gęsty i nakłada się kielnią, bardzo cienko i w kilku warstwach, można zakupić w różnych kolorach...my zdecydowaliśmy się na szary, zgodnie z naszą kolorystyką...

Tak wyglądało nakładanie...



A tutaj już kolejna warstwa była nakładana...


To już po wyschnięciu...potem ściera się się papierem ściernym dwa razy i na końcu przeciera się krawędzią suchej kielni żeby uzyskać ładny połysk


A taki jest efekt końcowy, ściana ma ciekawą teksturę, kolorystykę i połysk a w dotyku jest super gładka.
Powiesiliśmy obrazki, które kupiłam, wraz z tymi które same z pomocą Mayi stworzyłam - Maya zrobiła kaligrafię, ja znalazłam antyczne łyżki i i włożyliśmy nasze dzieła do specjalnych otwieranych ramek, które kupiłam długie miesiące wcześniej:)
Tą kurę porcelanową przywiozłam z Polski to moja pamiątka po Dziadkach - zawsze stała w ich kuchni, a teraz stoi w mojej i przypomina mi ich:)))


Myślałam, że moja przygoda z plastrowaniem się zakończyła...ale zostało nam chyba z pół puszki materiału, a to dosyć drogi materiał, szkoda marnować...stwierdziliśmy, że może stworzymy kolejną akcentową scianę - na przeciw poprzedniej, ale tym razem w salonie w tej naszej wnęce...



I efekt końcowy, aczkowiek nie widać na tym zdjęciu jak się świeci trochę:(



I zgadnijcie....? na tym się też nie skończyło, bo oczywiście tamte pół puszki nie starczyło na całą tą ścianę i trzeba było więcej produktu zakupić i znowu trochę zostało i wtedy Wiesiu wymyślił, żebym jeszcze machnęłam tym plasterem taką małą sciankę w korytarzu przy wejściu do pralni i garażu...no to machnęłam:) I ścianka wygląda teraz tak... bez tych małych plamek po boku oczywiście:)


I na tym zakończyłam moje weneckie plastrowanie!
Jestem bardzo dumna z siebie, że udało mi się coś udoskonalić w naszym domku i zrealizować pomysł, z którym nosiłam się przez lata.

wtorek, 19 listopada 2019

Obsesja sukienkowa

No więc przyznaję sie bez bicia. Mam słabość pewną do znajdowania, kupowania i noszenia wszelakich sukienek. Zawsze ją miałam, ale nie zawsze miałam środki by tejże słabości się poddawać, i nie pracowałam w miejscu gdzie będę kuszona na każdym kroku i nie miałam też szafy będącej zakomodować moje zakupowe wybryki.
Poza tym mam lekkie skłonności chomikujące też czyli jeśli w coś wchodzę po 15 latach i nadal to noszę to trudno mi się tego czegoś pozbyć.
Z tychże właśnie powodów dorobiłam się przez lata ogromnej kolekcji sukien wszelkiego możliwego rodzaju.
I czasami mam wyrzuty sumienia bo mogłabym wydać te pieniądze na coś pożyteczniejszego...ale z drugiej strony dlaczego będąc w moim wieku statecznej 40-stolatki mam sobie odmawiać czegoś co mnie uszczęśliwia, czegoś co daje mi dużo satysfakcji i radości????
Ja zawsze od najmłodszych lat uwielbiałam się ładnie ubierać, moim marzeniem zawsze były piękne ciuchy, zawsze chciałam  być trendy. To mi dodaje pewności siebie i prawdę mówiąc kiedy założę coś fajnego czuję się bardziej sobą. Wiem, że potrafię się ubrać i mam swój styl... więc coś sie będę peniać. Życie jest za krótkie żeby nosić nudne ciuchy!!!

Zresztą sami zobaczcie moją ostatnio objawiającą się obsesje...


Moja pomarańczowa sukienka z polskiej Zary i najwygodniejsze sandały jakie posiadam - Steve Madden



Tutaj w sukience Kensie znalezionej na przecenie w Macy's, a Maya w sukience Zara
Buty Vince Camuto, Maya w nowych bucikach z DSW


To jest taki jednoczęściowy jumper, ze spodniami, Micheal Kors z Macy's, oczywiście z sale, buty też MK ale kupione w Marshalls


Tą sukienusie znalazłam w butiku z używaną odzieżą, orginalnie z Loft, buty z Nordstrom Rack


Moja dzinsowa sukienka, oczywiście z Macy's, Tommy Hilfiger - przeceniona - nigdy nic nie kupuję za orginalną cenę:)))


Tutaj w sukience z Zary w Polsce, podobnież Maya - która pożyczyła ta małą czarną ode mnie:)
Buty znalazłam chyba w Marshalls...


To moja jesienna kreacja, z  ulubionego consignment store czyli lepszego ciuchlandu


Tutaj w kiecce z Nordstrom Rack - to taki jakby outlet drogiego sklepu Nordstrom - gdzie nigdy nic sobie nie kupiłam bo mnie nie stać. Buty Vince Camuto



Tutaj znowu Zara, ale tutejsza:) Sandały z Saks 5th Ave Off czyli outlet:)



W białych sukienkach chyba z Ross... nie pamietam


Tą sukienusie znalazłam chyba w Marshalls za grosze, Monteau


Tutaj w kreacji Tommy Hilfiger oczywiście z Macy's, oczywiście z przeceny


Sukienka III bar , wyszukałam w rzeczach oddanych, przeceniona na grosze w Macy's, sandałki chyba Nordstrom Rack


Cynthia Rowley z Marshalls chyba...ma swoje lata ale nadal wisi w mojej szafie


Ten kwiatowy numer ma już chyba 15 lat, ale nadal jary uważam


Calvin Klein z przeceny i widziane już wcześniej Vince Camuto sandałki


To chyba też Macy's ale zgaduje tylko...



Kupuję na sales, w butikach z używanymi rzeczami ale takimi lepszymi - nie z tych co na kilo się kupuje:))) Lubię bardzo Zarę, ale bardziej tą w Polsce niż u nas, i mam dobre oko - bo może się wydawać że spędzam wiekszość mojego życia między wieszakami wyszukując tych kreacji, ale prawda jest taka, że od kiedy pracuję w Macy's chodzę mniej po sklepach, bo mi się nie chce i nie mam tyle czasu:( A w pracy jak mi się nudzi czasami przeglądam przeceny, ale często tylko przechodząc coś wpada mi w oko i czekam cierpliwie aż daną rzecz przecenią i wtedy ruszam na łowy:) Co tu dużo gadać to moja pasja i szczycę sie tym, że czasami za grosze nawet potrafię się dobrze ubrać:)

Zauważyłam, że moje modowe posty cieszyły sie zainteresowaniem, więc od czasu do czasu będę postować moje kreacje, bo materiału mam w tym względzie aż naddto:)))

niedziela, 17 listopada 2019

Listopadowy wypad

Tydzień temu urządziliśmy sobie mała wycieczkę by odwiedzić rodzinę w Północnej Karolinie.
Dzieci miały dłuższy weekend ze względu na Dzień Weterana, który obchodzony jest 11 listopada czyli akurat w nasze Swięto Niepodległości:) A ja miałam jeszcze ostatnie dwa dni urlopu do wykorzystania w tym roku, więc wzięliśmy naszego Zorro pod pachę i wyruszyliśmy do Charlotte.

A droga długa, bo aż 10 godzin jazdy, dzieci nam poległy trochę, a Zorro trochę drzemał z nimi i trochę czuwał:)




Do Cornelius, gdzie mieszka rodzina Wiesia akurat dotarł zimny front, który ogarniał północną część Stanów, więc przywitała nas dosyć chłodna aura...


Ale byliśmy przygotowani, zaopatrzeni w kurtki wyruszyliśmy stamtąd na krótką wycieczkę w góry


Blowing Rock













Podczas wizyty udało nam się odwiedzić narzeczonego siostry Wiesia - Marka, który poczęstował nas najlepszymi steakami jakie w życiu jadłam...


A tutaj przymierzałam się do jego Harleya:)


Wreszcie w niedzielę wraz z rodziną i znajomymi uczciliśmy rocznicę śmierci ojca Wiesia specjalną mszą świętą w jego intencji i spotkaniem z tymże przyjaciółmi rodziny


A w drodze powrotnej zahaczyliśmy o Charleston i pochodziliśmy sobie trochę jego uroczymi uliczkami żeby rozprostować nogi w długiej powrotnej podróży











A takie widoczki mieliśmy przemierzając Florydę w drodze do domu...




Zoruś sprawował się świetnie przez całą podróż, był bardzo grzeczny, nawet nie pisnął.
Większość podróży spędził wyglądając sobie przez okno...tak jak poniżej...