sobota, 2 listopada 2019

Mąż mój świetlany

Mąż mój bardzo jest zaangażowany w remont i dekorację naszego domu. 
Muszę przyznać trochę mnie tym zaskoczył, mile! bo mimo tylu lat małżeństwa nie zauważyłam w nim wcześniej żadnych większych chęci do prac ręcznych, ogrodowych, elektrycznych i wszelkich innych...
Lecz wraz z wprowadzeniem się do naszej nowej posiadłości, która wcale nówką nie była i wymagała wielu napraw, mój mężuś zamienił się w istną złotą rączkę niemalże!
Nie dość, że pomagał mi ochoczo w każdym moim remontowym pomyśle, to jeszcze rozbudził swoją inwencje i zaczął sam wymyślać różnorakie zmiany i innowacje!
Dzisiaj opowiem Wam o jego świetlanej obsesji!!!
Najpierw zaistalował feny w każdym pokoju. Fen to taki wiatrak pod sufitem, zazwyczaj ze światłem.
Feny, tak jak klimatyzacja, bardzo przydają sie we florydzkim klimacie! 
Wiesiu zamontował ich nam 8!!!!
Pierwszy był montowany najdłużej, każdy następny coraz szybciej!

Ten na pierwszym planie to ostatni jaki zamontował...i najtrudniejszy do zainstalowania, Wiesiu walczył z nim chyba tydzień i w końcu zamówił elektryka:( Znajduje się między kuchnią a pokojem śniadaniowym, i naprawdę pomaga ochłodzić trochę kuchnie podczas gotowania.



Poniżej fen w salonie, najdroższy i najładniejszy, ten powyżej musiał być oczywiście z tej samej serii, żeby pasował do wystroju:)


A tu najmniejszy fenik w najmniejszym pokoiku, gościnnym.




Kolejnym jego projektem była wymiana żarówek w salonie, sypialni i pokoju śnadaniowym na specjalne, super drogie "smart" żarówki, które są sterowane telefonem, nawet spoza domu i mogą zmieniać kolor oświetlenia na jaki  dusza zapragnie!

Tak to wyglądało na Gwiazdkę, specjalne świąteczne oświetlenie...


I oświetlenie "lodowe" do oglądania "Gry o Tron"


Te żarówki można również synchronizować z muzyką i wtedy zmieniają się z bitem i mamy w chacie dyskotekę:)

Potem zaczął montować światła na fotokomórkę... w garażu, szafie, łazienkach, w pralni, na klatce schodowej, a nawet w przejściu między kuchnią a jadalnią.
Światła te zapalają się kiedy wykryją jakiś ruch i po jakimś czasie same się wyłanczają.

Następnie wymyślił sobie że jego galeria zdjęć na ścianie korytarza musi mieć odpowiednie oświetlenie...więc na ścianie na przeciw jego galerii powstała rama z świetleniem punktowym:)

Efekt jest taki..


Na moje życzenie zawołał wreszcie elektryka do zainstalowania lampy w przedpokoju, którą dostaliśmy od moich rodziców. Lampa ta czekała kilka miesięcy na założenie, bo nasz przedpokój jest wysoki do drugiego piętra i żadna drabina nie sięgała, poza tym nawet gdybyśmy pożyczyli super wysoką to Wiesiek nie czuł się na siłach, żeby stać tak wysoko i zakładać tą lampę

Lampa ta wypełnia cudnie tą przestrzeń, zobaczcie




Ale oczywiście Wiesiu nie mógł się powstrzymać żeby czegoś tu nie udoskonalić... i ponownie sięgnął po swoją magiczną żaróweczkę:)





Potem naszła go ochota by zmienić nasze lampki zewnętrzne, bo tamte były...stare...nieładne...nie wiem... po prostu chciał nowsze. Te wlączają i wylanczaja się same i wyglądają tak...



Następnie zachciało mu się udoskonalić jeszcze raz oświetlenie salonowe, i zamontował podświetlenie za telewizorem:) również zmieniające kolor:)

Poniżej efekt akurat widoczny z Zorro, który zauważył lwy na wizji i był bardzo zainteresowany:)




A tak wygląda oświetlenie jak się synchronizuje z tym co na ekranie, w tym przypadku z grą Olusia:)



A tu inny kolor...


Po tej akcji Wiesiu powrócił na front domu i wymyślił, że zamontuje lamki na frontowej werandzie, które zostaną na stałe tam ponieważ... zgadnijcie...ależ tak, mogą zmieniać kolory!!! ale tylko mają 16 opcji:((( Tak więc w zależności od okazji można zaprogramować kolor albo cały mode oraz czas oświetlenia.
Poniżej lampeczki świecą halloweenowo...


 Ale na tym się nie skończyło, bo w międzyczasie Wiesiu udoskonalił roślinność na naszych klombach i dodał dwie donice w postaci połówek beczek oraz inne dodatkowe rośliny i uznał że muszą być odpowiednio oświetlone... więc dodał małe światełkana na ziemi...
Oto efekt...







Co wy na to? Czy to nie zakrawa na lekką obsesję świetlaną?
Mam nadzieję, że Wiesiu zarobi na rachunek za prąd - zaklina się, że wszystkie te żarówki pobierają mało prądu, takie energooszczędne niby...

Nie wiem czy na tym się skończy... wyobrażam sobie, że kiedy powiekszymy naszą werandę na tyłach domu to będzie również ją odpowiednio oświetlał...:)))






1 komentarz:

  1. Witaj Joasiu��Widocznie Wiesiowi bardzo się spodobała ta praca przy oswietleniach��z jeden strony fajnie to wyglada a z drugiej dobrze,bo ka jakieś zajęcie ��u mnie mąż to już kontakty dotykowe montował ,żeby nie trzeba było pstrykać ��a światła to najlepiej żeby się same wlanczaly jak tylko człowiek się ruszy z miejsca ��pieknie wyglada Wasz domek����pozdrawiam serdecznie ��Ala.

    OdpowiedzUsuń