środa, 20 lutego 2013

Hurra!

Od wczoraj mam w sobie duzo, duzo radosci bo moj brat wraz z cala swoja rodzinka dostali wizy!!!!
Czekalam na te wiesci z niecierpliowscia i niepokojem, bo od kilku lat juz probuje namowic mojego drugiego braciszka - Lukasza na przyjazd do nas i w tym roku wreszcie sie zoobowiazal i zaczal planowac wakacje u nas, ale...bez wiz nic by z tego nie wyszlo.
Od momentu otrzymania tej pomyslnej wiadomosci poczulam jakby wiatr zadmuchal w moje osobiste zagle:) Od razu zaczelam planowac przygotowania do ich wizyty.  Dzieciaki sa tez strasznie szczesliwe bo przyjada do nich kuzyni - Dawidek i Filipek:)) Maya, jak jej mamusia, od razu zaczela snuc wielkie plany zwiedzania i roznych atracji, na ktore chce zabrac kuzynow. Nie moge doczekac sie min moich bratankow kiedy wezmiemy ich do Disney, Busch Gardens i Legoland.
Dla emigranta, ktory rzadko widuje swoja rodzine takie odwiedziny to niesamowita radosc. Zwlaszcza, ze bedzie to ich pierwsza wizyta u nas. Chce sie jak najlepiej przygotowac na ich przyjazd - zamierzam nawet pomalowac dom wewnatrz i na zewnatrz - bo i tak sie o to prosi, wiec mam duza motywacje, ktora mam nadzieje zmobilizuje mnie do dzialania.
Tak wiec w lipcu bedzie sie u nas dzialo, oj bedzie...:)

sobota, 16 lutego 2013

Sami

Jestesmy sami, samiutency, bez tatusia:( Pojechal w dluuuga delegacje, az na 8 dni. I dzieci sa absolutnie niepocieszone - zwlaszcza Olus. Mi tez jest ciezko, bo zazwyczaj Wiesiu po pracy duzo pomaga, wlasciwie przejmuje paleczke - zabawia dzieciarnie, przygotowuje kapiel, nawet kolacje i kladzie jedno dzieciatko spac a teraz wszystko spada na mnie. Naprawde chyle czola przed wszystkimi samotnymi matkami - to silaczki sa jakies!!! Nawet do napisania tego posta siadam juz od trzech dni, ale wciaz ktos mnie potrzebuje albo nie mam sily po prostu.
Walentynki spedzilismy sami tez, bo tatus juz byl wyjechany. Dostalam walentynke od Mayci - napisala cytuje: ...even if I think you are mean I still love you czyli ...nawet jak uwazam ze jestes zlosliwa to i tak wciaz cie kocham... Jak to milo z jej strony:)))
Poza tym walcze z alergia i jakas bakteria - kaszel, ktory i tak mialam nabral na takiej sile, ze tuz przed wyjazdem malzonka popedzilam do doktora, bo myslalam , ze swoje wnetrznosci wykaszle doslownie.
Maya miala sinus infection czyli zapalenie zatok, Olus nadal walczy z przeziebieniem, innymi slowy Wes opuscil nie domowe ognisko a szpital:)))
Miejmy nadzieje, ze powroci do zdrowej juz rodzinki.
Pogoda sie zrobila zdziebko zimowa, trzeba bylo wlaczyc ogrzewanie w nocy. Ale przynajmniej nareszcie po paru tygodniach upalow zimowych i plazowaniu mamy troche zimowej pogody tego roku.