niedziela, 9 maja 2010

Mother's Day

Dzis w Stanach obchodzi sie Dzien Matki. Moja corka po raz pierwszy sama podpisala sie na kartce od siebie i napisala tez "I love You":)
A ja chcialabym zlozyc najlepsze zyczenia wszystkim matkom, ktore poswiecily sie dzieciom i prowadzeniu domu i tym ktore zmeczone po calym dniu pracy pedza do swoich maluszkow i tym ktore czesto tuszuja cienie pod oczami po nocnym czuwaniu przy lozku chorej dzieciny albo po wielokrotnym wstawaniu do pociechy, a takze tym, ktore czasami traca cierpliwosc i czuja ze od krzykow, placzow i jekow dostana najprawdopodobniej na glowe i tym, ktore przecieraja marchewke dla swojego bobasa, albo mimo problemow probuja za wszelka cene karmic piersia i tym ktore wlasnie przyrzadzaja trzecia opcje obiadowa dla swojego malenstwa w nadziei ze moze tym razem potrawa na talerzu bardziej przypadnie mu lub jej do gustu, i tym ktore zamartwiaja sie kazdem pociagnieciem nosa, zakaszlnieciem, siniakiem, wysypka itd i tym, ktore wielokrotnie sprzataly wymiociny lub efekty dziecinnego rozwolnienia w lazience, z dywanu, poscieli, sofy i wielu innych miejsc nie myslac wcale o tym jakie to obrzydliwe i cuchnace tylko co zlego dzieje sie z ich dziecmi i tym, ktore niezliczona ilosc razy uspokajaly swoje placzace pociechy, pocieszaly je po kolejnym nabitym guzie, znosily ich histerie i zlosci i tym, ktore zupelnie zapomnialy o sobie i swoich potrzebach.
A wszystkim dzieciom i ojcom przypominam ze my matki potrzebujemy Dnia Matki bo milo jest poczuc sie chociaz raz w roku doceniona, wiec swietujcie tego dnia, rozpieszczajcie swoje zony i matki, mowcie jak je kochacie i podziwiacie, przejmijcie czesc ich obowiazkow tego dnia, zrobcie cos by poczuly ze doceniacie ich wysilki, powiecenia, ciezka prace i milosc jaka was obdarowywuja.
Happy Mother's Day:)

niedziela, 2 maja 2010

Odliczanie...10 dni...

Od dzisiaj za 10 dni biore dzieciary pod pachy i lecimy do Polandii!!! Jeszcze musze tylko skompletowac reszte prezentow, sprobowac znalezc Mayci na Florydzie jakas kurtke, wyciagnac walizy ze strychu, zdecydowac jakie rzeczy wziac dla siebie, Mayci, Olusia i mezusia - ktory z nami nie leci ale doleci potem i jak mu nie uszykuje ciuszkow to przyjedzie z jedna para krotkich spodenek i jedna T-shirtka, wydepilowac nogi, wyprac i wysteamowac wybrane rzeczy, spakowac wszystkie prezenty, wybrac rzeczy po Olusiu dla mojego najmlodszego bratanka, uszykowac mezowi obiadkow na dwa tygodnie i liste rzeczy ktore musi wykonac jak nas nie bedzie:) (nie ma obijania sie pod nasza nieobecnosc!) wydrukowac zdjecia i przegrac filmy video dla rodzinki, zrobic sobie manicure i pedicure, zapakowac wszystkie leki, kosmetyki i rozne inne pierdoly, zdecydowac ktore buty beda sie nadawaly do chodzenia po ulicach Poznania, kupic dzieciakom jakies zabawiacze na samolot, przepakowac sie 5 razy zeby nie bylo zadnego nadbagazu do placenia - zrezygnowac z czesci ciuszkow przy okazji i milion innych rzeczy no i bedziemy gotowi do wyjazdu:))))
I nie pytajcie mi sie jak sobie poradze z dwojka dzieci podczas tej wyprawy bo nie mam zielonego pojecia i az boje sie o tym myslec bo zaraz dostaje rozwolnienia z przerazenia. Ostatnio Olus nie chodzil jeszcze i bylo mi ciezko bo musialam go nosic wszedzie teraz bedzie jeszcze gorzej bo bede musiala go scigac wszedzie a potem jak zasnie trzymac te jego 15 kg na sobie przez 9 godz lotu.

Wyprawa na komunie

Oto pare ujec z naszej ostatniej wyprawy do Polnocnej Karoliny. Pojechalismy celebrowac Pierwsza Komunie Swieta siostrzenca Wiesia - Maksia i zostalismy tydzien:) Dzieci sie wybiegaly na ogrodzie Dziadkow Kalinowskich a ja znowu musze przejsc na diete po wielkim obzarstwie i nic nie robieniu.