środa, 28 kwietnia 2021

Wiosenne wakacje na Key West

 Nie odzywam się bo siedzenie przed komputerem odbija się bardzo negatywnie na moich plecach niestety.

Zaczęłam pisać dwa posty i obydwa są niedokończone, czekaja na swoja kolej...która nie nadchodzi, bo wiem, że jak usiądę na tym krześe to wstanę pokręcona i już nic nie będę w stanie zrobić, a zawsze mam coś do roboty:)

Ale dziś długo byłam w pracy i zamierzam już tylko odpoczywać więc zdecydowałam, że czas coś naklikać!

Chciałam Wam zdać relację z naszych wakacji wiosennych. Wiem wy tam w Polsce siedzicie biedni zamknięci, a ja tutaj urządzam sobie jakieś wyjazdy???? Naprawdę Wam współczuję, my jednak żyjemy sobie taką quazi normalnością juz od maja zeszłego roku - wszystko otwarte, z pewnymi ograniczeniami, maseczki oczywiście są na porządku dziennym, ale możemy chodzic do resauracji, fryzjerów, szkół, lekarzy, nawet na siłownie. 

Tak więc korzystając z przerwy wiosennej naszych dzieci zaplanowaliśmy sobie wyjazd na Key West.

Mimo wszystko ze względów na  nieuniknioną obowiązkową kwarantanne naszego potomstwa w razie opuszczenia stanu Floryda, zdecydowaliśmy się na podróż w granicach Florydy. 

I muszę wam powiedzieć, że dawno nie byłam tak podekscytowana jakimkolwiek wyjazdem. Po prostu cieszyłam się, że gdziekolwiek jedziemy.


Zdecydowaliśmy się wziąć nasze rowery








I wyruszyliśmy w drogę...z naszym Zorro, bo udało nam się znaleźć kwatery. które pozwalały na pieski.
Zorro nie posiadał się z radości!




Przejazd przez Miami...




Nasz pierwszy nocleg w Key Largo, który jest pierwszą z bardzo wielu wysepek połączonych mostami, na końcu leży sobie Key West...




Śniadanko z widokiem






Przejazd przez 7-mio milowy most



Iguany, są bardzo popularnym zjawiskiem na Keys


Podczas przystanku plażowego na Bahia Honda Park, gdzie ja z Maycią zażywałyśmy kąpieli słonecznej, Oluś z Zorro zwiedzali park...



A tu przystanek w miejscu gdzie zaczęła się moja przygoda w Stanach, na obozie SeaCamp gdzie pracowałam przez 3.5 miesiąca 17 lat temu!!!!
Nadal stop, chociaż jest trochę zrujnowany przez ostatnie huragany.



Tutaj codziennie pływałam, i zdałam swój egzamin na ratownika.

Pierwszy obiad na Key West, z dzikimi kurami i kurczaczkami chodzącymi między stolikami:)

Key West bowiem nie ma bezpańskich psów szwędajacych się ulicami, tylko bezpańskie kury i koguty!!!





Od razu odwiedziliśmy najpopularniejsze miejsce turystyczne czyli punkt najbardziej wysunięty na południe, stąd tylko 90 mil do Kuby



Następny dzień zaczęliśmy od wyprawy na nurkowanie, miała być na rafy koralowe, ale ze względu na warunki czyt: fale na otwartym oceanie, nie wypłynęliśmy nawet z zatoki, gdzie też woda była wzburzona więc niewiele widzieliśmy pod wodą niestety, ale przyjamniej mieliśmy fajną wycieczkę katamaranem!



Maya robi sobie selfie, podczas gdy ja - w tle, probuję obsługiwać moj telefon w specjalnej wodoszczelnej oprawce...:)



Oluś mimo początkowego lekkiego stracha przed zanurzaniem potem całkiem dobrze sobie radził



Wreszcie udało mi sie uruchomić moją kamerę i walnęłam dzieciom fotki pod powierzchnia wody




Kolejne ucztowanie



Rybka na obiadek...niewielka:)




To już widoczki ze spaceru nabrzeżem przy zachodzie słońca



A to z porannej przejażdzki rowerowej z meżusiem, też nabrzeżem...






A kiedy z Maya wybrałyśmy się znów na plaże, Tatuś wziął synka na rower


Lunczyk...




W ogrodach Ernesta Hemingway'a - gdy czytałam "Stary człowiek i morze" nie przypuszczałam, że kiedyś będę się przechadzała ścieżkami autora tej szkolnej lektury...







A tutaj już na naszej nastepnej małej wycieczce wodnej łodzią ze szklanym dnem, niestety podobnie jak podczas wcześniejszej wyprawy zmącona woda uniemożliwiłam nam zobaczenie jakiegokolwiek życia podwodnego:( Ale na szczęscie mając taką ewentualność na względzie zarezerwowałam opcję w czasie zachodu słońca żebyśmy chociaż mogli podziwiać piekne widoki...








Maycine włosy żyły swoim własnym życiem na wietrze, o czym przekonał sie Alex na własnej skórze:)



W drodze powrotnej...
Na Key West prowadzi jedna droga, jeden pas w każdą stronę, często stoi się w korkach...




Tutaj w poszukiwaniu jakiejś pamiątki z wakacji na nasze patio...



Udało nam się zajechać do Shark Valley Park - to park na Everglades - bagnach Florydy i zaliczyliśmy fajną trasę rowerową...z aligatorami w tle:)



Zorro też oczywiście przejechał się rowerem ku swojej uciesze...









Ostatnim punktem naszego wyjazdu była party niespodzianka dla mojej najlepszej przyjaciólki, która absolutnie niczego się nie spodziewała!!!



Wakacje wiosenne uważam za udane i zaczynam planować już wakacje letnie, bo już dosyć nasiedzieliśmy sie w domu, czas troche pozwiedzac!!!