wtorek, 14 kwietnia 2020

Wielkanoc w czasach zarazy

Tegoroczne Święta Wielkanocne były dla wszystkich chyba inne niż zazwyczaj, troche bardziej kameralne, cichsze, spokojniejsze,  tylko z najbliższą rodziną. Ale mimo wszystko się odbyły, nikt ich nie odwołał i nikt nie zakazał świetowania.
Ja też z rodziną zrobiłam wszelkie możliwe przygotowania, chociaż na nieco mniejszą skalę...

Przystroiłam dom naszymi dekoracjami wielkanocnymi...


Zakupiłam tulipanków w różnych kolorach...



Z moim małym pomocnikiem upiekłam polski sernik, co było również zadaniem domowym Olusia - zaprezentowanie jakiegoś rodzinnego przepisu z listą składników, wskazówkami i zdjęciami, dlatego zatrudniłam go do pomocy:)



 Tutaj po upieczeniu i wystygnięciu...



A tak wyglądał po zabiegach dekoracyjnych Wiesia, byc może mój mąż minął sie z powołaniem....



Potem zatrudniłam jeszcze Maycię do przygotowanie ciastek z ciasta francuskiego i jabłek. Wyszły piekne różyczki, a jakie smaczne...



Tutaj po upieczeniu






A sama zrobiłam sobie galarentkę drobiową z marchwerką i groszkiem - muszę mieć na Wielkanoc!!!! Nawet jeśli nikt oprócz mnie tego nie je w domu:) Zrobiłam tylko dwie miseczki.



Poza tym upichciłam też troszkę żurku, korzystając częściowo z żurku z kartonu zakupionego w polskim sklepie - nie jestem specjalistką od żurku, ale Wiesiu bardzo lubi, więc połączyłam moją bazę żurkową z zawartością kartoniku i zupka wielkanocna gotowa! Oczywiście nie zabrakło w nim jajek na twardo i białej kiełbaski kiedy go podawałam:)
Zrobiłam też sałatki jarzynowej - bo Wiesiek za nią przepada!!! Zakupiłam kiełbaski, szyneczki, rzodkiewek, ćwikły itd

W sobotę zasiedliśmy do malowania pisanek...


Zorro był bardzo zainteresowany naszą działalnością więc pozwoliliśmy mu wyjątkowo rezydować z nami przy stole:)








Strzelilismy sobie przy okazji wielkanocne zdjęcie rodzinne



A tutaj z naszym Zorusiem!



W niedzielę zasiedliśmy do śniadania wielkanocnego przy dzwiękach wielkanocnych pieśni, dzieci nawet dosłały prezenciki od zajączka wielkanocnego, które oczywiście musiały najpierw znależć:)




Po śniadaniu połączyłam się z pomocą zoom z całą moją rodziną, która też świętowała osobno i spędziliśmy trochę czasu razem!
Nie mam akurat zdjęcia z tego dnia, ale tydzień wcześniej zrobiliśmy sobie próbne łączenie ze wszystkimi i wyglądało to tak:



Cieszę się, że żyjemy w czasach tak dobrze rozwinietej technologii, która pozwala nam na takie wirualne chociaż spotkania i rozmowy, inaczej byłoby cieżko...

 A popołudniu poszliśmy sobie na dłuższy spacerek z pieskiem całą rodzinką


Mam nadzieje, że wam też się udało spędzić spokojną Wielkanoc z najbliższym gronie lub wirtualnie i mimo tej cieżkiej sytuacji poczuliście nadzieje na lepsze, i mieliście chwilę oddechu od stresujących wiadomości i ulgi od stresu przed zarazą i najbliższą przyszłością.


2 komentarze:

  1. Pieknie przystroilas dom. Czy te zolte kwiaty i bazie to sztuczne czy zywe?Jakiego sera uzylas do sernika?
    Pozdrawiam z Clearwater!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Magda, te kwiaty są sztuczne, kupiłam bo przypominały mi polską wiosnę, na naszym podwórku takie kwitły i chyba nazywały się forsycje:) Do serbka zazwyczaj używam sera śmietankowego z wiaderka, który kupuję w polskim sklepie ale niestety tym razem chyba ze względu na coronavirus nie dowieźli wiec kupiłam farmer cheese - taki zwykły półtłusty twaróg i miksowałam do długo w robocie kuchennym żeby znikneły wszystkie grudki. Ja też pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń