Przeżyłam jakoś ten sezon świąteczny, chociaż było ciężko, chorobliwie i czasami nerwowo.
Malo spalam, mało jadłam i jeszcze się na dodatek rozchorowałam, ale według moich testów domowych nie na covid tylko na jakiej inne choróbsko.
Ale mieliśmy tez piękne momenty w tym sezonie... oto przekrój wydarzeń w skrócie...
Mieliśmy psiego gościa przez pare dni - pudelka naszych znajomych. Nuka jest umiłowaną suczka Zorro, mimo, ze jest wielka zazdrośnicą i trzyma Zorro pod pantoflem, to nasz kawaler świata poza nią nie widzi.
Maya występowała jako Hiszpańska księżniczka "SugarPlum fairy Tea" czyli takiem specjalnym występie z celu zbierania pieniędzy na Kompanię Baletowa.
Następnie mieliśmy wizytę Babci Kalinowskiej
I coroczne Friendsgiving dla koleżanek Mayci czyli Thanksgiving dla Friends czyli Przyjacielskie Święto Dziękczynienia
No I nasze Święto Dziękczynienia...
A tutaj już Wiesiu zgromadził wszystkie nasze dekoracje jesienne... by je ułożyć i wymienić na gwiazdkowe
I zaczęło się dekorowanie i obrzędy gwiazdkowe...
Nasze najnowsze ornamenty choinkowe - przywiezione z Nowego Orleanu...i nie tylko...
I nasz choinka chudzinka - w tym roku nie mogliśmy znaleźć pięknej rozłożystej choiny, które by wyglądały zdrowo i wytrzymały miesiąc w domu w warunkach ciepełka florydzkiego, więc postawiliśmy na zdrowy wygląd i wzięliśmy chudzinke do domu
I nasze coroczne zdjęcie rodzinne z choinka
W międzyczasie obchodziliśmy szybko urodziny Wiesia
W tym roku nie mieliśmy czasu na żadne party, ale zaprosiliśmy naszych najfajniejszych sąsiadów na drinka urodzinowego
I zaraz następnego dnia zaczynał się coroczny baletowy weekend z trzema występami Mayi w Dziadku do Orzechów, podczas gdy ja z reszta mam/krawcowych zajmowałam się kostiumami za kulisami
Przed wyjściem na scenę...
Aż wreszcie nadszedł czas na pieczenie i dekorowanie pierniczków...
W tym roku Maya przejęła trochę obowiązki głównej piernikowej pani
Olus pomagal dopoki mu się nie znudziło, dosyć szybko...
Muszę powiedzieć, ze wyszło dużo i nawet bardzo ładne:)
Tuż zanim się rozchorowałam zdążyłam wraz z Maycia zobaczyć Lyndsey Sterling - niesamowita skrzypaczkę tańcząca i śpiewająca - przepiękne świąteczne widowisko!
A tutaj jak już troszkę wydobrzałam po mojej chorobie...udawałam renifera w pracy
A tutaj już w drodze do Północnej Karoliny na święta...
gdzie było super mroźno - na poniższym zdjęciu było -6 st C ale odczuwalna temperatura była dużo niższa przez porywisty wiatr...
Byl to tez dzień urodzin naszej Mayi - 17-stych urodzin!!!
Oluś zajmował się znajdowaniem zamrożonych rzeczy - jak nazywał wszelkie sople..
A tutaj już nasza wigilia...
Chciałam się tez pochwalić moim wspaniałym sennikiem, który cudnie wyrósł, w ogóle nie usiadł i był puszysty jak chmurka
Gotowa na spacer
Olusiowi udało się nawet znaleźć trochę śniegu
Panowie i Panie na obiedzie świątecznym
A tak witaliśmy Nowy Rok...
Uff to dopiero długie sprawozdanie fotograficzne...długo mi tez zajęło je sporządzić, ale okazało się ze początek roku tez miałam dosyć zajęty ale o tym w następnym post:)))
Zastanawiałam się co u Was. Cieszę się, że wszystko dobrze ☺️ Pozdrawiam z Opola, Monika
OdpowiedzUsuń