wtorek, 18 września 2012

Operacyjny tydzien

W tym tygodniu przezywac mi chyba bedzie trzy operacje.
Wczoraj stresowalam sie operacja najlepszej przyjaciolki Mayci ze szkoly, ktora bidulka nagle zaslabla parokrotnie w zeszlym tygodniu i jak sie okazalo jej serduszko potrzebuje rozrusznika - ktory wlasnie wczoraj jej wszczepiono. Ponoc operacja sie udala, ale wyobrazam sobie az za dobrze jak musiala to przezywac jej mama, z ktora sie przyjaznie.
Dzisiaj natomiast moja mama miala operacje, ktora miala poprawic jej schrzaniona chyba procedure wymiany biodra wykonana rok temu. Na razie nie wiem co dokladnie odkryli chirurdzy, wiem tylko, ze ponoc wszystko jest ok, operacja trwala prawie dwa razy tyle co poprzednia i zrobili jej tylko znieczulenie od pasa w dol!!!! Nie jestem chirurgiem ale nie slyszalam zeby 4-godzinna operacje przeprowadzac na znieczuleniu miejscowym...ktore wedlug mojej mamy pod koniec operacji przestawalo dzialac i czula jak ja zszywaja!!! Po operacji czula sie koszmarnie. A ja czuje sie koszmarnie, ze mnie tam nie ma przy niej:( Ale z drugiej strony moze to i lepiej bo chyba bym tam robila awanture za awantura:) co pewnie i tak nie przynioslo by zadnego pozytku...Mam wiec nadzieje ze tym razem wszystko sie swietnie zagoi i mama nie bedzie musiala wracac kolejny raz na sale operacyjna.
A w piatek coreczka mojej najblizszej przyjaciolki ma miec usuwane migdalki - to juz trzeci termin, wczesniej byla dwa razy chora:) moze tym razem sie uda:)
Jakby tego bylo malo w poniedzialek weszlam na moj ulubiony blog i zasmucilam sie strasznie:(

4 komentarze:

  1. Ja od Ciebie trafilam na jej bloga - tez mnie wciagnelo a teraz smutno. C'est la vie! Powodzenia dla wszystkich na/po operacjach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety takich blogow nie jestem w stanie czytac. Wysiada mi psychika. Moze dlatego, ze sama mam problemy zoladkowe :(. Zycze zdrowka dla Twojej mamy i wszystkim po operacjach...

      Nie wiem czemu kasuja mi sie komentarze :(

      Pozdrawiam
      Agata

      Usuń
  3. Witaj Asiu , już raz przeżywałam smutki związane z choroba dziewczyny , chorej na raka ( chyba zmarła ) ale potem mąż jej kilka razy pisał na jej blogu . Chodzi mi czy masz namiary - czy jeszcze ten blog działa .
    Pozdrawiam Agnieszka z Bielska-Białej .

    OdpowiedzUsuń