środa, 22 sierpnia 2012

Nastawianie sie

Wedlug mojego meza moja najgorsza wada chyba jest tzw: nastawianie sie!!! Nie wiem czy to cecha wszystkich lub wiekszosci kobiet czy niewielu...No w kazdym razie ja sie strasznie "nastawiam" czyli planuje sobie pewne rzeczy, wyjazdy, spotkania, atrakcje, i jesli ktos lub cos pokrzyzuje mi te plany jestem absolutnie wsciekla. Przezywam to jak mrowka okres choc nie jest to zazwyczaj nic istotnego. Wiesiek sie ze mnie nabija zawsze i pyta ironicznie: Co nastawilas sie znowu???:)
Probuje z tym walczyc, ale jakos srednio mi wychodzi:( Albo w ogole mi nie wychodzi, tak jak dzisiaj na przyklad:( Jestem zdegustowana Mayci szkola, ktora zniweczyla moj caly pieknie zaplanowany grafik pozalekcyjnych zajec mayciowych. Zapisalam ja juz w maju i w czerwcu na religie i balet - wszystko po uzgodnieniu z innymi mamami zeby nasza corka mogla nadal chodzic z tymi samymi kolezankami, zebysmy nie musieli latac na te zajecia w weekendy itd. Tymczasem szkola Mayci zmienila sobie godziny i konczy sie dokladnie wtedy kiedy zaczynaja sie Mayci zajecia baletowe:( Zeby to zmienic musialabym zmienic rowniez religie, i wszystko wywrocic do gory nogami. Mialam nadzieje ze uda sie moze ja chwilke przed zakonczeniem wyciagac z tej szkoly ale oczywiscie to jest wbrew polityce szkoly:( Do tego znowu rano i popoludniu jest chaos przy odprowadzaniu i odbieraniu - wczoraj nawet zgubili jakies dziecko!!!, jakby niczego sie nie nauczyli z poprzedniego roku, spotkanie organizacyjne zrobili jedno dla calej szkoly i ludzie nie mogli nawet wejsc do sali. Po prostu rozwala mnie ten ich brak pomyslunku, organizacji i przygotowania. Czy ja naprawde musze sie tak stresowac na poczatku kazdego roku szkolnego???
Jestem dzis tak sfrustrowana ta cala sytuacja ze nawet nie poprawila mi humoru cudnie i sprawnie przebiegajaca orientacja w szkole Olusia. Bylam naprawde pod wrazeniem ich punktualnosci, swietnego przygotowania i zorganizowania. To szkola przykoscielna, naprawde mala, ale mieli 5 roznych spotkan z rodzicami w zaleznosci od wieku i programu nauczania. I jestem pewna ze jutro podczas pierwszego dnia Olusia wszystko przebiegnie sprawnie i zgodnie z planem.
A teraz dodatkowo pada za oknem co oznacza, ze bede musiala odebrac Maycie samochodem czekajac w kolejce niewiadomo jak dlugo...ufff i oczywiscie boli mnie glowa bo pewnie cisnienie masakrycznie spadlo co pogarsza moje samopoczucie i ogolne rozdraznienie:(
Sorry musialam sie wywentowac.

7 komentarzy:

  1. Ja też nienawidzę jak ktoś mi plany zmienia w ostatniej chwili.. znam ten ból. Do tego, jeśli to są prawy prywatne, często długo urażona chodzę, bądź dopisuję do listy kolejne przewinienia, żebym potem mogła je wściekła wyrecytować..

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam to samo, dobrze wiedziec, ze nie tylko ja jedna :). A z Mayci szkola wspolczuje :(. Olus juz zaczyna Pre-k? Moja Emilka musi czekac jeszcze rok, bo urodzila sie w pazdzierniku :(. Juz pogodzila sie z ta mysla, bo nie raz plakala z tego powodu, ze musi jeszcze siedziec w domu :) Narazie moje dziecko wlaczy z angina juz trzecia w tym roku :(. A ja wlacze zeby nikt sie nie zarazil :(

    Pozdrawiam
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ok czyli nie jestem jakas swirka:) Olus poszedl dzisiaj do Preschool, nie kwalifikowal sie niestety do VPK czyli tego bezplatnego programu dla 4-latkow bo konczy 4 lata 19 wrzesnia:( znalazlam ten program dla 3-latkow - 2 razy w tygodniu po 3 godziny - tak na poczatek zeby sie oswoil ze szkola, poza tym wiem ze ta szkola jest bardzo dobra i oplata nie byla jakas wygorowana. Zobaczymy jak sobie poradzi i jak bedzie sie sprawowal...

      Usuń
  3. Super ze macie taka mozliwosc :) U nas Pre-k jest w takich godzinach jak inne klasy szkoly podstawowej, od poniedzialku do piatku. Ale tak jak wspomnialam dopiero od nastepnego roku szkolneo...

    Agata

    OdpowiedzUsuń
  4. Asia,chyba większość kobiet tak ma ,że się nastawia,albo tylko osoby spod znaku panny,ja mam tak samo,zawsze sobie planuje cały miesiąc i nastawiam się na to ,że wszystko uda mi się zrealizować,zawsze staram się aby wszystko poszło według mojego planu,ale jak choć jedna sprawa nie pójdzie jak trzeba,to kaplica,wszystko muszę od nowa układać,jestem wtedy strasznie wkurzona i wściekła.No cóż my panny perfekcjonistki,zero kurzu,ład i porządek,pozdrawiam,ala z lubuskiego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam i obserwuje osobe, ktora zyje w niezwyklym chaosie. Moja znajoma nigdy niczego nie planuje, nie organiziuje dnia, jutra... Prawdziwy free spirit! Ja perfekcjonistka patrze na Nia z zazdroscia. Zazdroszcze Jej braku poczucia zawiedzenia, przegranej i tego wiecznego "znaczynania od nowa" Ja nastawiajaca sie nie potrafie zyc w balaganie. Nie wiem co jest lepsze... To czy sie nastawiamy czy nie zalezy chyba od osobowosci. Pozdrawiam , Basia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Moze rzeczywiscie to cos typowego dla panny???Wlasnie mnie olsnilo (dziekuje Alu). Ja mam podoby problem z nieplanowaniem....Najbardziej wkurza mnie, gdy probuje cos konkretnie z kims planowac a oni na to "let's plan it by ear.." Ja lubie wiedziec onkretnie czego mam sie spodziewac i na co przygotowac..ale kosztuje to duzo rozczarowan. Ha, rada Wiesia wydaje sie rewelacyjna, tylko trudna w praktyce, no moze sczegolnie dla nas panien! Pozdrawiam, Jowita

    OdpowiedzUsuń