poniedziałek, 21 listopada 2011

Corka swojego ojca

Nie jestem chwalipieta, ale dzisiaj czuje potrzebe pochwalenia sie swoim najnowszym osiagnieciem, a raczej umiejetnoscia, ktora posiadlam. A mianowicie szykujemy sie na Thanksgiving i odwiedziny rodziny Wiesia. Wiec zaczelam sprzatanie chaty...znowu jak co tydzien,  ale tez doszlam do wniosku ze czas ponaprawiac pare rzeczy przed przyjazdem gosci. Dla mnie taka wizyta to zawsze pelna mobilizacja, ktora motywuje mnie to zrobienia czegos co meczylo mnie od jakiego czasu, ale jakos nie mialam okazji sie tym zajac. I zaczelo sie od tego ze pozbylam sie zabawek z livingroom, pietrzyly sie i wylewaly z koszy co doprowadzalo mnie do szalu, bo w czasie dnia wszedzie sie walaly. Znalazlam taka specjalna szafke do zabawek Olusia, ktora - po wlasnorecznym rozmontowaniu wielkich metalowych polek, wstawilam do jego szafy. A wczoraj zdecydowalam, ze czas polozyc nowy graut czyli po polskiemu fuge w naszym prysznicu bo w jednej czesci sie jakos wyplukala i wyglada to nie ladnie. W zeszlym roku caly prysznic pieknie zrobil nam moj tata, ktory, bez wiekszej przesady,  jest w stanie naprawic prawie wszystko. A poniewaz ja zadnej roboty sie nie boje zabralam sie za fugowanie - tylko czesciowe, ale i tak jestem strasznie dumna z efektow swojej pracy. Wyglada pieknie. Wiesiu jak zwykle patrzyl na mnie troche dziwnie kiedy rozrabialam ta maz. Jemu by nawet do glowy nie przyszlo zeby to naprawic, bo on nawet nie zauwazal problemu.
Wychowana przez "zlota raczke" nie boje sie sprobowac swoich sil w kazdym przedsiewzieciu i jestem z tego dumna. Zawsze potrafie dosc trzezwo ocenic czy jestem w stanie cos sama naprawic, wymalowac, skleic, zlozyc, itd i efekty zazwyczaj sa dosc zadowalajace - przynajmniej dla mnie:) Nie starszne mi remonty, czy kladzenie podlog, uszyje, przykrece, przemaluje. Jestem po prostu corka swojego ojca:)

Trzymajcie kciuki zeby indyk mi sie udal! To bedzie  moj pierwszy indyk, mam nadzieje, ze bedzie zjadliwy bo to glowne danie naszego obiadu swiatecznego:)

5 komentarzy:

  1. Asiu obserwujac twoje kuchenne rewolucje indyk napewno sie uda :) Happy Thanksgivink i trzymam kciuki za indora .

    Pozdrawaiam Ania .

    OdpowiedzUsuń
  2. HA a ja ostatnio bylam zmuszona rozkrecic rury w lazience bo moja srebrna zawieszka wpadla do zlewu...
    Kurczak na pewno wyjdzie swietnie :)
    Asiu, wiesz a propos Thanksgiving to bardzo mnie zdziwilo jak przyjechalam do Kanady ze Kanadyjczycy swietuja Thanksgiving caly miesiac wczesniej niz Amerykanie :) No ale co kraj to obyczaj :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tam indyk, rozpoczelas juz pieczenie? Bo w to, ze sie uda nie watpie. Mam nadzieje, ze zfotografujecie wszystkie potrawy, ktore znajda sie na stole. Uwielbiam ogladac wasze zdjecia.
    Udanego Swieta Dziekczynienia.
    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę Asiu,że indyk wyszedł Ci wspaniały,aż ślinka leci:))pozdrawiam,Ala z lubuskiego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Asia , indyk na pewno wyszedł wspaniale ale widać że Ty kolor włosów zmieniłaś - fajnie wyglądasz ! Pozdrowienia Agnieszka z Bielska-Białej :).

    OdpowiedzUsuń