środa, 2 lutego 2011

Nasz łazienkowy pracownik

Pewnego poznego popoludnia na poczatku stycznia Wiesiu wrocil z pracy, zasiadl do obiadu i stanowczym glosem oznajmil ze ma dosyc dojezdzania do pracy! I dodal ze ma nawet pomysl jak rozwiazac ten problem i oszczedzic sobie jezdzenia, czasu i pieniedzy, bo benzyna coraz drozsza i samochod sie zuzywa...itd.  Gwoli wyjasnienia dodam moze ze moj maz pracuje aktualnie dla firmy w chicago i wykonuje swoja robote przez internet i telefon. Moglby pracowac z domu gdybysmy mieli dodatkowy pokoj... lub chociaz odosobnione miejsce na biurko dla niego, ale poniewaz nie mogl sobie znalezc kacika by spokojnie i bez zaklocen wykonywac swoja prace jezdzil codziennie do biura co zabieralo mu tak okolo 45 min (30 mil)  w jedna strone  platna autostrada. Tak wiec tegoz styczniowego wieczoru stwierdzil ze jest juz zmeczony jezdzeniem i ma rozwiazanie...nadstawilismy uszy (ja z rodzicami) - bedzie pracowal z naszej lazienki! Wybuchnelismy smiechem...ale Wiesiu w ogole sie nie zrazil. Zaraz po obiedzie pojechal naszym komputerowym fotelem do lazienki, przystawil do kontuaru pomiedzy umywalkami, zasiadl, wyprobowal i stwierdzil ze tutaj bedzie mial spokoj. I od nastepnego dnia lazienka zamienila sie w biuro Wiesia:) Ma to swoje plusy i minusy - mamy wiecej Wiesia w domu - jemy razem sniadania, lunch, na obiad przychodzi jak tylko minie 5-ta, oszczedzamy na benzynie i zuzyciu samochodu. Minusem jest  ograniczony dostep do lazienki, po prostu nie chce mu przeszkadzac. Dodatkowo istnieje problem natury estetycznej, a mianowicie mezczyzna, ktory nie wychodzi do pracy uwaza ze nie musi sie nawet uczesac:) Po pierwszym tygodniu pracowania z lazienki moj maz wygladal jak bandzior zeby nie powiedziec jaskiniowiec - a moze raczej lazienkowiec:) nieogolony i potargany.
Mam nawet zdjecie ale nie chce was straszyc:) Ciekawe ze ja nie pracuje od 5 lat i jeszcze ani razu nie zdarzylo mi sie nie uczesac rano...

4 komentarze:

  1. Z tym czesaniem.. może jeszcze bardziej chce oszczędzić na czasie i rezygnuje z tej jakże niepotrzebnej czynności. Ale świetnie, że są same plusy tego rozwiązania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj! Asiu! Przypadkiem trafiłam na Twój blog i przyznaje zaglądam do niego co dzień, czytam co piszesz, oglądam przecudne zdjęcia i powiem Ci, że zazdroszczę, ale tak "normalnie i zdrowo" zazdroszczę, bez złych uczuć! Szkoda, ze nie piszesz co dzień, ale wiem ze to brak czasu. Też jestem mamą dwójki dzieciaczków Córeńka 8,5 i Synek 6 lat. To moje Szczęścia!!! Pozdrawiam Cię i Twoją Rodzinę i liczę na to, że będziesz pisać więcej i więcej będzie zdjęć! Asiu, jak nie sprawi Ci to kłopotu, napisz jak wygląda Twój dzień, takie zwykły... np. co robisz na śniadanka dla dzieci, co na kolacje, takie wiesz... przyziemnie rzeczy:-))
    Pozdrawiam..
    Katarzyna

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej Kasiu! Pozdrawiam cie! Obiecuje ze napisze cos wiecej o naszym codziennym zyciu jak tylko znajde chwilke.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawaj fotkę Aśka!! Bez fotki się nie liczy, nikt nie uwierzy :D:D

    OdpowiedzUsuń