niedziela, 2 grudnia 2007

Raport

Czas na podsumowanie wizyty mojej mamy, ktora juz niestety nas opuscila i wrocila do Polski:( Te jej odwiedziny minely nam bardzo szybko, troszke za szybko:( Ale Mayci udalo sie spedzic troche czasu z babunia a nam "wykorzystac" obecnosc babci i pozalatwiac pare spraw.
Maycia miala duzo uciechy z przyjazdu babci, na poczatku nie mogla chyba uwierzyc, ze ta babcia z ekranu komputera stoi przed nia i mozna sie z nia bawic i co najfajniejsze popisywac sie przed nia. Po jakims czasie niestety Maycia chyba stwierdzila ze wieksza widownia wymaga lepszego przestawienia i zaczela odstawiac nam straszne ataki zlosci i histerii. Byc moze przyjazd mojej mamy zbiegl sie w czasie z pierwszymi probami przeforsowania swojej woli i okazania swoich uczuc, frustracji, zlosci oraz niezadowolenia...? Babcia patrzyla na te wybryki z przerazeniem a ja mimo zmeczenia wrzaskami i placzem staralam sie je ignorowac. Chyba troche poskutkowalo, bo Maycia jak na razie (odpukac) zaprzestala tego procederu.
Babcia byla swiadkiem rowniez innych, bardziej pozytywnych, postepow naszej Smerfetki poczynionych w komunikowaniu sie. Nie wiem czy przyszedl na to po prostu czas czy tez obecnosc babci zdopingowala Maycie. Faktem jest ze na naszym pierwszym wspolnym spacerze Maycia jak gdyby nigdy nic powtorzyla za babcia: kij, a potem mis itd:) Poza tym nagle sie okazalo, ze nasza maluda dokladnie wie gdzie mieszka i w razie czego pokaze babci i zaprowadzi ja prosto pod swoj domek. Niestety wyszlo rowniez na jaw, ze babcia jest tylko babcia, a najwazniejsza jest mama i czesto gesto bez mamy ani rusz. Babcia mamy nie zastapi i mamy nie moze wyreczyc:( Tak to jest jak sie jest z dzieckiem 24/7
No ale jak juz wspomnialam nie tylko Maycia skorzystala z odwiedzin mojej mamy. Udalo mi sie nareszcie zmienic nazwisko w papierach:) Zlozylismy z Wiesiem wizyte okuliscie, zawiezlismy samochod Wiesia do mechanika na podrasowanie w celu sprzedazy tegoz wyeksploatowanego pojazdu, co w koncu zaowocowalo dlugo oczekiwana zmiana samochodu na wiekszy:) Wymknelismy sie nawet raz do kina, i na romantyczny wieczor we dwoje. Poza tym dzieki Mulcie nie prasowalam w ogole!!! w zeszlym miesiacy, niewiele tez zmywalam, kuchnia lsnila non-stop:) i mialam wiele okazji by samotnie zrobic zakupy:) Fajnie bylo miec pomoc przy sprzataniu, organizowaniu Swieta Dziekczynienia i przy opiece nad Maycia. Mama towarzyszyla nam na wszystkich zajeciach, w ktorych bierzemy udzial, spacerach, wyjazdach. Zabralismy ja na pare wycieczek i raczylismy ja wszystkimi najlepszymi daniami jakie potrafie przyrzadzic.
Wspaniale bylo ja goscic i ciesze sie strasznie, ze wpadlam na ten pomysl przy prasowaniu - moze to prasowanie wcale nie jest az takie koszmarne...:)
Niezbyt fajnie bylo ja jednak zegnac na lotnisku:( Zwlaszcza, ze nie wiemy kiedy dokladnie sie znowu zobaczymy - procz ekranu komputera oczywiscie. To jest bardzo dolujace:( I to mi troche psuje swiateczny nastroj, bo nie spedzalam z moja rodzina swiat juz od 5ciu lat i nie wiem nawet czy w przyszlym roku nam sie to uda...
Ehh, nie moge o tym pisac i myslec bo zaraz placze taka jestem steskniona:(
Ale coz nie powinnam sie rozczulac nad soba, nie jestem sama, mam meza i corcie, tyle ze w Boze Narodzenie teskni sie jeszcze bardziej niz zwykle i bardziej przezywa sie rozlake z rodzina.
Pozdrawiam wszystkich emigrantow, ktorzy nie jada do domu rodzinnego na Swieta!

3 komentarze:

  1. Witaj Asiu,
    Calkowicie Cie rozumiem, bo ja tez bardzo tesknie za moja rodzinka... Wiesz te napady histerii towarzyszyly tez moje corce podczas pobytu w Polsce. Nie wiem moze dzieci chca cos przez to pokazac, ja rowniez ignowrowalam to zachowanie i skutkowalo. Po powrocie do USA wszytsko wrocilo do normy. Ja tez siedze z Ola caly czas w domu i nawet z psem nie moge wyjsc na spacer, bo konczy sie to wielkim placzem, gdy tylko zamykaja sie za mna drzwi... Poza tym moje dziecko tak glosno placze :), ze nikt nie chce z nia zostac bez mojej obecnosci :).
    Pozegnania sa najgorsze, ja do dzis jak wspomne pozegnanie z moimi rodzicami w Warszawie to chce mi sie plakac. I mysle ze tak naprawde nikt nas nie zrozumie co przezywamy, bo nasi mezowie maja tu swoich rodzicow, siostry i nie wiedza co to znaczy rozlaka z rodzina...
    Pozdrawiam
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Agata!
    Masz racje ze inni nie rozumieja. Ja tez nie rozumialam co to za tesknota zanim nie wyjechalam. A mezowie...no coz to faceci, trudno im sie wczuc w to co przezywaja kobiety. I pewnie mniej przezywaja takie rozlaki z rodzina...

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie ja też nie jade do domku na Swieta a dzisiaj slucham polskich koled :) i za chwilke bede stroila choinke z Moim narzeczonym i juz mam lezki w oczkach bo kolejne swieta sami w wielkimmiescie bez bliskich nam osób :( Ale wlansie takie jest zycie i nie zmienimy tego bo jezeli decydujesz sie na emigracje nie zdolasz byc w Swoim Miescie na kazde siweta, okazje itd ... chociaz bys ie bardzo chcialo:)
    Ale internet to wielka sprawa przynajmniej mzemy widziec rodzine przez kamerke internetowa a to juz duzo :) nie tak jak dawniej telegram ;)
    Pozdrawiam Was :)

    Marta

    OdpowiedzUsuń