Wybralismy sie ponownie w podroz do Polnocnej Karoliny. Tym razem z Maya, co oznaczalo ze musielismy jechac kiedy Maycia spi, czyli w nocy, i robic kilka dodatkowych przystankow na karmienie. Ogolnie, Maya niezle zniosla te 11-sto godzinna wyprawe ;-)
ale slodkie to malenstwo:)i fajne fotki
OdpowiedzUsuńMaya ma zabójczy uśmiech :)) i to zdziwienie gdy siebie widzi w lustrze rozbrajające :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń