Tak jak obiecałam, oto dalszy ciąg mojej relacji z naszych objazdowych wakacji po dzikim zachodzie.
Jeszcze pierwszego dnia udało nam się dojechać do jednej z głównych atrakcji naszej podróży - Wielkiego Kanionu. Dosłownie wydawało mi się jakbyśmy z Wiesiem zakreslili jakieś wielkie koło życia i po 16-stu latach powrócili do miejsca gdzie pojechaliśmy na nasz "baby moon" czyli ostatnie wakacje przed narodzeniem pierwszego dziecka:)
Z lewej rok 2005 i kobieta ciężarna - w 5-tym m-cu ciąży dokładnie, a po lewej pannica z brzuszka w roku 2021!!!
Musze przyznać, ze byłam bardzo podekscytowana mogąc naszym dzieciom pokazać Wielki Kanion i mimo, ze już to niesamowite miejsce widziałam sama ponownie stałam oniemiała!!! Żadne zdjęcia nie są w stanie oddać piękna i majestatyzmu Wielkiego Kanionu. Wiesiu się bardzo starał...ale każde ujęcie wyglada blado i jednowymiarowo w porównaniu do rzeczywistego widoku jaki się rozpościera z każdego miejsca wzdłuż kanionu. Ale nie można powiedzieć, ze się nie próbowaliśmy...
Nocowaliśmy na terenie parku, żadne luksusy ale mieliśmy blisko do głównej atrakcji!
Nasi znajomi przyjechali tam na camping my jednak wybraliśmy pokój bo przed nami była jeszcze długa droga i mnóstwo innych zaplanowanych atrakcji...cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz