niedziela, 20 lipca 2014

Przystanek: Philadephia

Dzis o drugim postoju na naszej road trip czyli Philadelphia (Filadelfii)
Zanim jednak dotarlismy tam musielismy pokonac Chesapeake Bay Bridge-Tunnel by przedostac sie z Virginia Beach na Delaware Pennisula. To cale polączenie, ktore oddano do uzytku w 1964 roku oszczedza kierowcom 95 mil (153km) drogi, ktora musieliby pokonac na okolo zatoki, nie wspominajac juz o przedzieraniu sie przez metropolitarna strefe Baltimore - Washington. Nie jest sobie taki zwykly mostek - ale ogromna kostrukcja, ktora w calosci liczy 23 mile (37km) wraz z drogami dojazdowymi, w jej budowe wchodza cztery wysokie mosty - kazdy ok 2 mil (3.2km), dwa jednomilowe tunele (1.6km) i cztery sztucznie utworzone wyspy. Zaluje, ze nie zatrzymalismy sie na jednym z kilku postojow na moscie i  nie pstryknelismy paru zdjec bo widok byl cudny. Ale tak to jest w trasie kiedy czas goni, a przed toba 7 godzin jazdy:(

Kiedy dotarlismy wreszcie do Philadelhii poznym wieczorkiem bylismy glodni, zmeczeni, a ja na dodatek absolutnie przerazona tym wielkim miastem. Musze sie wam przyznac, ze przez pierwsze godziny czulam sie jak kompletna wiesniaczka, ktora po raz pierwszy znalazla sie w centrum duzej aglomeracji:) Bylam oszolomiona halasem, tlumem, przerazona ruchem ulicznym, zniesmaczona smrodem i spalinami. Zdalam sobie sprawe jak bardzo juz odzwyczailam sie juz od wielkomiejsckiego zycia i to, co zawsze mnie pociagalo i rajcowalo w wielkich miastach teraz mnie strasznie meczy i przeraza wrecz:( Tak to jest jak sie mieszka na przedmiesciach i jezdzi sie wszedzie samochodem po prostych i szerokich drogach Florydy.
Na szczescie Philadelphia to nie tylko zatloczone i zasmrodzone nowoczesne centrum, ale rowniez przeurocze, zacienione pieknymi starymi drzewami stare miasto z brukowanymi uliczkami i malowniczymi kamienicami. I to wlasnie tam spedzilismy wiekszosc naszego czasu w Philadelphii:)

Philadelphia byla kolebka rodzenia sie niepodleglosci Stanow Zjednoczonych i pierwsza stolica. Znajduje sie tam wiele bardzo znaczacych dla amerykanskiej historii miejsc, ktore sa bardzo licznie odwiedzane.
Najbardziej popularne to: Liberty Bell czyli Dzwon Wolnosci, ktory jest symbolem wojny o niepodleglosc Stanow, ale takze walki o prawo do wolnosci dla niewolnikow. Kolejka do zobaczenia tego cuda jest zawsze dluga, wiec darowalismy sobie wejscie do przeszklonego pomieszczenia, w ktorym dzwon sie znajduje i zobaczylismy go sobie przez szybke:))
Ale nie podarowalismy sobie wejscia do Idependence Hall, gdzie podpisano Deklaracje Niepodleglosci  i Konstytucje Stanow Zjednoczonych.

Widzielismy tez City Hall czyli Ratusz, dom Tadeusza Kosciuszki:)

A po dlugim spacerze starymi uliczkami Philadelphii podjechalismy do Washington Monument i na slynne schody wiodące do Museum Sztuki tzw: "Rocky Steps" gdzie trenowal Rocky Balboa  i gdzie znajduje sie jego statua:)

Nie jestem zadna jego wielka fanka  i chyba nigdy nie widzialam calego filmu, ale skoro juz zawitalismy w te rejony musielismy wbiec na te slynne schody:))

Ja osobiscie z ulga opuscilam to miasto, ale odetchnelam ze spokojem dopiero kiedy przedarlismy sie przez  zatloczone i obrzydliwe autostrady strefy metropolitarne stanu New Jersey i New York - gdybym musiala ta trase pokonywac codziennie w drodze do pracy to mialabym zawal serca co pare minut i moj codzienny nastroj wahal by sie po miedzy totalna depresja a ogolnym przybiciem. Brud, tlok, spaliny, korki to juz nie dla mnie, jestem dziewczyna z Florydy, bez slonca, plazy i zieleni nie ma dla mnie zycia:) Wcale nie bylo mi zal, ze omijamy Manhattan bokiem, wrecz przeciwnie - na sama mysl, ze mielibysmy tam zajezdzac - czego na szczescie nie mielismy w planach:), ogarnialo mnie przerazenie. Ale moze dlatego, ze nie moglam sie juz doczekac naszego nastepnego przystanku - Cape Cod:)

1 komentarz:

  1. Kolejne interesujace miejsce. Mnie najbardziej urzekaja misteczka w "starym stylu" :)

    Pozdrawiam
    Agata

    OdpowiedzUsuń