poniedziałek, 18 października 2010

Wyolbrzymianie

Dzisiaj w nocy zdalam sobie sprawe ze mam powazny problem z wyolbrzymianiem rzeczy. Poszlo o kolor wlosow. Bylam wczoraj u fryzjera i wrocilam zrozpaczona, bo to co mialam na glowie w ogole nie wygladalo tak jak sobie wymarzylam. Fryzjerka zapewniala ze kolor wyjasnieje, blond pasemka utlenia sie i beda bardziej widoczne a ciemniejszy kolor wyblaknie po myciu, ale po powrocie do domu spojrzalam na siebie w lustrze i doslownie tak sie wscieklam jak nigdy. Zamiast glowy mieniacej sie kolorami cieplego blondu zobaczylam brunetke z kilkoma blond pasemkami. Mialam lzy w oczach i totalnie zepsuty humor. Reszte dnia spedzilam probujac go sobie naprawic zakupami - co mi sie nie udalo w ogole. Doslownie tragedia! Nie moglam na siebie patrzec, wydawalo mi sie, ze wygladam staro i buro. W koncu podjelam decyzje ze poprosze owa fryzjerke zeby zrobila jakies poprawki, sprobowala rozjasnic te wlosy. Wiesiek poradzil zebym umyla glowe i zobaczyla czy rzeczywiscie ciemniejszy kolor zacznie schodzic, tak tez zrobilam i zauwazylam rzeczywiscie niewielka poprawe...A potem w nocy - kiedy nie moglam zasnac, doszlo do mnie ze jestem absolutna wariatka. Jak mozna robic takie halo o ciemniejszy kolor wlosow...Caly dzien sobie zepsulam, o niczym innym nie gadalam tylko o tym jak bardzo jestem niezadowolona i wkurzona. Doslownie smiechu warte i pozalowania godne. Ludzie maja powazne problemy - zdrowotne, finansowe, rozwodza sie, bankrutuja, traca domy itd. a ja rozpaczam bo wlosy mi wyszly ciemniejsze niz chcialam. Czasami mi odwala naprawde. Oczywiscie nie pojde poprawiac tych wlosow, bo nie mam nawet na to czasu i nie chce ich sobie za bardzo zniszczyc. Jest jak jest, nastepnym razem bedzie lepiej.

4 komentarze:

  1. Myślę, że reakcja byłaby taka sama u większości kobiet:) Pewnie,że później człowiek nieco inaczej patrzy na sytuację, ale ja postąpiłabym podobnie. Jak fryzjerka ścieła dużo więcej włosów mojemu dziecku niż mówiłam i różnica wyszła kolosalna (a ja na taki szok nie byłam przygotowana;) ) to płakałam pół dnia z tego powodu:) Może głupie, ale tak było.

    OdpowiedzUsuń
  2. Haaa! wiec jednak nie jestem totalnie walnieta:) Dobrze wiedziec. Ja w koncu jednak zdecydowalam sie zadzwonic do tej fryzjerki i poprosic zeby sprobowala poprawic ten moj kolor. Doszlam do wniosku ze zaplacilam za usluge ktora zostala spartaczona, zawsze wszystkim radze ze musza walczyc o swoje i stwierdzilam ze nie mam zamiaru zgrzytac zebami na swoj widok w lustrze przez nastepne 2 miesiace.

    OdpowiedzUsuń
  3. i całkowicie się z Panią zgadzam, skoro zapłaciła Pani za to czego Pani chciała to powinna Pani to otrzymać, jak fryzjerka spartaczyła to niech teraz naprawia!! a jeśli chodzi o Pani reakcje , to zrozumiałe, w końcu każdej kobiecie zależy, żeby dobrze wyglądać :-) i wcale nie jest Pani walnięta- takie jest moje zdanie :) ( ja też tak często reaguje :D:D:D ) pozdrawiam !!

    OdpowiedzUsuń
  4. To się nazywa asertywność: czyli nie zgadzanie się na coś, czego nie chcemy, bez poczucia winy i takich tam. :) I dobrze. Zapłaciłaś - masz prawo do poprawki źle wykonanej usługi. Oby po poprawce było już dobrze:)

    OdpowiedzUsuń