Kontynuując nasza wyprawę wyruszyliśmy wybrzeżem Kalifornii na południe kierując się do Big Sur, jednego z najpiękniejszych miejsc na górzystym wybrzeżu Kalifornii.
To nie był pierwszy raz w tych stronach, kiedyś wybraliśmy się z Wiesiem na krotki wypad do San Francisco bez dzieci i bardzo nam się podobało, chociaż zmarzłam trochę. Ale najbardziej zapamiętałam nasza przejażdżkę Autostrada nr 1, wzdłuż wybrzeża, pamietam moje zachwycenie, co chwila prosiłam Wiesia by stawał i wysiadaliśmy, strzelaliśmy fotki, nie mogłam się napatrzeć.
Sadzilam, ze skoro już widziałam te widoki, nie zrobią na mnie aż takiego wrażenia...jakże się myliłam.
Nie wiem ile razy bym tam jechała moje zachwycenie nie mija!!! Jeśli zastanawiacie się gdzie jechać w Stanach, co zwiedzać, i macie środki finansowe by dojechać do San Francisco i stamtąd przejechać się na południe - bardzo polecam!!!
Ta przejazdzka zabrała nam prawie cały dzień, bo stawalalismy dosłownie co chwile:), poza tym w pewnym momencie musieliśmy zawrócić żeby dojechać do Monterey, bo niestety przez wcześniejsze duże opady w Kalifornii dalsza część tej nadbrzeżnej autostrady była niebezpieczna, groziła zawaleniem.
Następnego dnia odiwdzilismy jedno z najbardziej popularnych Akwariów w Stanach, i chyba również chyba najdroższe!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz