piątek, 28 sierpnia 2020

Implant dla szczerbatej

 Nie odzywałam się jakiś czas bo byłam w wyjatkowo ponurym nastroju niestety. 

Wraz z początkiem sierpnia przezylam bardzo traumatyczne wydarzenie w moim życiu osobistym, które bardzo mnie zestresowało i zdołowało na parę tygodniu - a mianowicie straciłam ząb! 

Nie śmiejcie się... to nie byle jaki ząb, tylko moja prawa jedynka i straciłam go na zawsze:(((

Ale zacznijmy od początku...od samego początku...

Będąc uczennicą podstawówki jeszcze w Polsce mieliśmy zawsze rutynowe sprawdzanie uzębienia u szkolnej dentystki - pamiętacie te wizyty??? Ja niestety miałam zawsze słabe zęby i skłonność do dziur - szczególnie pomiędzy zębami i wtedy właściwie zawsze musiałam mieć łatane dwie dziurki:(

Może gdyby wtedy któraś z dentystek uświadomiła mi, że powinnam codziennie flossować zęby nicią dentystyczną uniknęłabym wszystkiego co się później stało....ale żadna sie nawet nie zająknęła:(

W którymś momencie odkryto u mnie takiż właśnie ubytek pomiędzy jedynkami. 

Ponieważ były to jedynki zabrano mnie do prywatnego dentysty na plomby światłoutwardzalne - ówczesna nowość, bardzo drogie, ale nie widać ich jak inne. Ale plomby wypadały...Wypełnienia robiły się coraz większe... aż pewnego dnia część mojej prawej jedynki sie ułamała wraz z plombą:( To też naprawiono...aż na studiach dostałam koszmarnego bólu i trzeba było zrobić leczenie kanałowe tejże jedynki - dodam bez znieczulenia:( 

Po tym super bolesnym leczeniu moja prawa jedynka będąc martwą zaczęła ciemnieć niestety i odznaczała się od reszty. Skutkiem czego przestałam się uśmiechać pełną gębą i straciłam wiele pewności siebie.

Moim marzeniem była piękna biała koronka na moim ohydnym zębie....i marzenie to spełniłam mieszkając już w Stanach. Za namową mojego dentysty zrobiłam sobie 4 frontowe zęby płacąc pełną cenę - bo to był zabieg kosmetyczny.

Ale jak bardzo szczęśliwa byłam mogąc znowu się pięknie do wszystkich uśmiechać!!!

To szczęście moje trwało do 6 sierpnia 2020 kiedy to próbując ugryźć trail mix ułamałam moją prawą jedynkę wraz z wiekszością mojego martwego zęba na którym koronka była nasadzona:(((

Dentysta od razu zawyrokował, że nie da sie tego naprawić, za mało zęba pozostało i koronka nie będzie sie trzymać:( Dał mi dwie opcje: zrobić sobie w to miejsce implanta lub mostek.

Obydwie kosztowne w Stanach i obydwie wymagające czasu... a tymczasem ja biedna wyglądałam jak wiedzma, chociaż według Olusia bardziej jak pirat:) 

Szczęściem w nieszczęściu okazały się maski, które teraz musiamy wszędzie nosić. Dzięki nim mogłam wyjść z domu, iść do pracować, zrobić zakupy w supermarkecie... Nie wiem co bym zrobiła gdybyśmy akurat nie walczyli z epidemia...

Koniec końców zdecydowałam sie na implanta, bo mostek wymagałby ode mnie poświecenia dwóch kolejnych zębów, na których musiałby sie jakoś trzymać.

Implant jest trochę droższą opcją, i chyba dłużej sie na niego czeka, ale to już jest opcja do końca życia.

Tak więc trafiłam do bardzo kompetentnego i niezwykle miłego, profesjonalnego i wyrozumiałego chirurga dentystycznego, który przyśpieszył dla mnie cały proces ze względu na to, że chodziło o jedynkę - która w Stanach tak na marginesie jest zębem numer 8!, i dzis juz mija tydzień od mojego zabiegu usunięcia korzenia mojego martwego zęba i zamocowania implantu w mojej kości. 

Często nie można tego zrobić wszystkiego od razu, zazwyczaj usuwają ząb, czekają aż sie rana zagoi, potem muszą zrobic jakis graft kości by wzmocnić istniejącą kość by móc potem zamocować implant. W moim jednak przypadku na szczęście kość sie nadawała. Cała akcja trwała niecałe pół godzinki, nic nie czułam podczas zabiegu i kosztowała mnie ta impreza 3tysiączki zielonych:( 

Nastepny niecały tysiąc zapłacę za koronkę, którą zamocują na moim implancie..... za 4 miesiące!!!!

Tyle czasu ponoć trwa zespalanie się implantu z kością a do tego czasu dostałam sztuczny ząbek na sztucznym podniebieniu tak zwany flipper, który moge sobie nosić przez te 4 miesiące. Ząbek jest wyjmowalny ponieważ nie mogę nic w nim gryźć:(((( Tak więc jedzenie publiczne musi poczekać...raczej nie będziemy bywać przez następne miesiące w restauracjach bo nie chcę straszyć ludzi:(

Mimo tak długiego oczekiwania i posiadania jedynie sztucznego zęba tylko i wyłącznie na pokaz dobry humor mi wrócił bo mogę sie juz ludziom pokazywać bez maski i jestem na drodze do naprawy mojej pechowej jedynki. 

Mąż mój naśmiewał sie ze mnie, że w najlepszym momencie straciłam ten ząbek :) i powinnam być uradowana nakazem noszenia masek teraz - i tak też było, aczkolwiek trudno mi było wyrażać ta radość w tak trudnym dla mnie momencie:) 

Mam wielką nadzieję, że dostanę ten ząb na Gwiazdkę... trzymajcie za mnie kciuki!



3 komentarze:

  1. Asiu. W czasach stomatologii o których piszesz (też je pamiętam)nie było chyba w Polsce dostępnej nici dentystycznej. Pomijając już fakt, że były problemy z kupnem podstawowych środków higienicznych.

    OdpowiedzUsuń
  2. :))) no i takie niestety efekty sa ze ludzie staja sie szczerbaci:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli szukacie sprawdzonego stomatologa to mogę wam polecić ten gabinet https://www.dentystagdynia.pl/. Chodze tam regularnie na wizyty i jestem bardzo zadowolona. Na wizytę nie trzeba długo czekać, mają szeroki zakres usług i wiedzą co robią.

    OdpowiedzUsuń