środa, 24 lutego 2016

Przygotowana na wszystko

Nie wiem czy to dlatego, że jestem spod znaku Panny, czy dlatego że jestem Polką i do tego Poznanianką czy może dlatego, że jestem mamą...ale zawsze i wszędzie na wszystko chcę i zazwyczaj jestem przygotowana:) I przez jakiś czas myślalam, że to jest absolutnie normalne i wszyscy tak mają, a już na pewno wszystkie mamy, ale wyobraźcie sobie, że nie każdy ma plasterek w każdej torebce, apteczkę w samochodzie, parasol na deszcz, pełna lodówke i zamrażarkę i zapas makaronu i innych specjałów w szafkach kuchennych...I jestem tym zadziwiona czasami, bo ja  inaczej nie potrafię:)
Muszę mieć przy sobie różne rzeczy w razie czego, szczególnie jak gdzieś wyjeżdzam. Pakowanie dla mnie to nie jest tylko wrzucanie paru łaszków do torby, ja pakuje się na wszystkie możliwe scenariusze i sytuacje, które bzdurzą się w mojej głowie przed wyjazdem. Jest to troche męczące i stresujące - moje najwieksze koszmary senne są o złym spakowaniu się:))), ale w czasie podróży lub jakiegoś wyjścia rodzinnego niewiele jest mnie w stanie zaskoczyć:)
To samo dotyczy domowego zaopatrzenia. Ja zawsze mam zapasy żywności, detergentów, kosmetyków, jedynie mleko mnie zaskakuje czasami swoją absencją, ale to chyba dlatego, że go nie pijam i słabiej kontroluję jego wychodzenie:) Poza tym mam również tony rzeczy, które składuje w różnych pudełeczkach i zakamarkach, żeby wygmerać je z triumfem na twarzy, gdy ktoś potrzebuje kawałek sznurka, drucika, materiału, wstążeczki, terkturki, bo zachowałam je by przydały się w potrzebie.
Ostatnio przyjaciółka mnie skomplementowała mówiąc, że jestem dobrą gospodynią, ja myślę, że jestem po prostu dobrze przygotowana:) Planuję dobrze, jestem dobrą organizatorką, to moje atuty, które wykorzystuję w życiu, żeby się mniej stresować i nie przejmować się małymi kryzysami, nieprzewidzianymi komplikacjami, opóźnieniami, niespodziankami pogodowymi, złym samopoczuciem itd. Kiedyś jak byłam dużo młodsza sądziłam, że może mam zdolności przewidywania przyszłości, bo wielokrotnie udało mi się być przygotowaną na ewentualność o ktorej nikt inny nie pomyślał, a ja byłam niemalże pewna, że sprawy obiorą taki a nie inny obrót. Ale nie jestem żadnym jasnowidzem:) jestem po prostu rozważna, biorę pod uwagę różnorodne opcje, kalkuluję ryzyko zdarzenia się niezaplanowanych incydentów, które mogą mieć później lub nawet od razu przykre reperkusje. Zapobiegam małym kataklizom, jestem jak agent ubezpieczeniowy, który zabezpiecza się od wszystkiego złego i niefajnego:)
Dlatego kiedy mój mąż odjeżdżając spod domu w dłuższą podróż pyta się czy mam sunscreen na plażę, albo przekąski dla dzieci, albo lekarstwo na Mayciną chorobę lokomocyjną mam ochotę zapytać go: Have you met me?????? i traktuję takie zapytanko jako osobistą obelgę:)
Oczywiście zdarza mi sie zapomnieć tego i owego i wtedy urządzam sobie dosłownie mentalne biczowanie:( więc zawsze staram się nie zapomnieć o czymś żeby uniknąć katowania się:)
A to wszystko pomyślałam sobie kiedy odprowadzałam dzieci do szkoły podczas deszczu, który zapowiadali od kilku dni już, na który byłam odpowiednio przygotowana - kaloszki, płaszcze przeciwdeszczowe, parasol itd, jak sie okazało jako jedna z niewielu...:(



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz