czwartek, 9 lutego 2012

Wspomnienia walentynkowe

Walentynki nadchodza! Wszedzie rozowo i czerwono. Nie lubie tych kiczowych walentynkowych pierdulek. Za czekoladki  tez dziekuje, postoje. Najwazniejsza jest kartka. A kartek tysiace, wszystkie czerwone i patetyczne. Zawsze strasznie duzo czasu zajmuje mi wybranie jednej. Nie trawie tych z wynioslymi tekstami, dlugasnymi wierszykami i wyznaniami. Zawsze szukam jakiejs z minimalna iloscia tekstu - najwazniejsze  to co ja napisze, a nie co ktos tam wydrukowal wyreczajac ofiarodawce. Ja nie chce byc wyreczona, chce sie postarac i pragne by ten moj walentyn tez sie troszke natrudzil wypisujac walentynke, a nie tylko podpisal sie.
Wczoraj siegnelam pamiecia w przeszlosc i zdalam sobie sprawe, ze wlasnie w tym roku minie 10 lat od moich  najsmutniejszych Walentynek, kiedy to dnia nastepnego zakonczylam zwiazek z moim owczesnym wieloletnim chlopakiem. Jak bardzo czara goryczy musi byc wypelniona by chciec sie rozstac nazajutrz po swiecie zakochanych...Troszke wiecej niz po brzegi:)
Rok pozniej przydarzyly sie moje najsmieszniejsze Walentynki juz w Stanach z Wiesiem. Chcialam sie tego dnia zrobic na bostwo bo wieczorem czekala mnie, jak mialam nadzieje, romantyczna randka z panem W. wiec rozpoczelam dzien od maseczki na twarz i czekajac az zadziala cuda leniwie snulam sie po domu w koszuli nocnej kiedy to zadzwonil dzwonek do drzwi i ku swemu przerazeniu dojrzalam przez wizjer nie kogo innego jak mojego adoratora we wlasnej osobie!!! Co za panika:) Ja rozczochrana z twarza umorusana jakos glajda i do tego w koszuli nocnej. Zamiast bostwa moj wielbiciel ujrzal jakas zmore, ale nic sie nie scykal, wreczyl bukiet kwiatow i cudny prezent, cmoknal w wysmarowany pyszczek. Chcial mi zrobic niespodzianke, albo moze nie mogl sie doczekac zeby mnie zobaczyc...Milutkie to bylo, zwlaszcza ze sie absolutnie nie zrazil moim koszmarnym widokiem i stawil sie na pozniejsza randke:)
W tym roku mamy o dziwo tez plany randkowe, dzieci zostawiamy u znajomej z osiedla. Pisze o dziwo, bo od kiedy sie rozmnozylismy nie bylismy sami na zadnym wyjsciu walentynowym, wszedzie z dzieciarami, co jak wiadomo nie zawsze jest romantyczne. Ponadto zamiast walentynkowych gadzetow zrobilismy sobie jeden wspolny prezent - Keurig czyli maszyne do parzenia pojedynczych kaw i herbat. I robimy sobie super kawki, bo tych kaw jest od wyboru do koloru, az trudno sie zdecydowac.
A jakie wy macie wspomnienia walentynkowe?

3 komentarze:

  1. Nie przepadam za tym świętem, bo nic specjalnego do mojego życia nie wnosi. Wszystko miłe, co mam do powiedzenia mojej drugiej połówce, mówię na bieżąco ;)Jeśli chodzi o wspomnienia, ostatnio je pożegnałam, wywalając wszystkie kartki, które otrzymałam w gimnazjum przez "pocztę walentynkową". Wtedy co roku się liczyło, ile każdy dostał i od kogo. Teraz z uśmiechem wspominam, jakie głupie to było, bo koleżanki koleżanką wysyłały kartkę za 40gr, żeby tylko była.
    Życzę udanego wyjścia bez dzieciaczków ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. I jak tam po Walentynkach? Wspolne wyjscie sie udalo?
    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  3. Udalo sie:) Bylismy w eleganckiej restauracji poleconej przez znajoma na super sushi. Pycha! Ale najfajniejsze bylo to, ze nigdzie nie musielismy sie spieszyc, powoli delektowalismy sie kazdym kesem. Cisza, spokoj, normalna rozmowa. Tego nam bylo trzeba:)
    Mam nadzieje ze ty tez mialas fajne Walentynki:)
    Pozdrawiam
    Asiulek

    OdpowiedzUsuń