środa, 26 października 2011

Andzia i jej nieborak

Czasami, jak mam czas, czyli wlasciwie naprawde rzadko, przegladam sobie onet albo blogger w poszukiwaniu fajnych blogow do czytania. I zazwyczaj odchodze od komputera troche zniesmaczona i znudzona, bo jakos nie trafiam na zadne ciekawe posty interesujacych ludzi tylko na przynudne, smetne opowiesci znudzonych zyciem ludzi lub nastolatek, ktorzy maja chyba za duzo czasu i traktuja swoje blogi jak osobiste pamietniki, gdzie wypisuja co dokladnie robia kazdego dnia - a nie robia nic ciekawego:) Ale raz na jakis czas udaje mi sie znalezc blog naprawde wyjatkowy, wart poswiecenia mu mojego cennego czasu. I wczoraj wlasnie natrafilam na stronke blogowa Andzi - Andzia i nieborak , ktora walczyla z rakiem zoladka od poczatku 2010 roku. I spedzilam caly wczorajszy wieczor czytajac jej posty od poczatku do konca jej trudnej drogi - bo Andzia zmarla doslownie pare dni temu:(((( I jestem pod wielkim wrazeniem jej odwagi, optymizmu, poczucia humoru, sily i zdeterminowania. Bo to nie jest blog uzalajacej sie nad soba osoby, o nie! to blog dziewczyny cieszacej sie kazda chwila, ktora zostala jej ofiarowana, ktora walczy, poddaje sie kazdej operacji lub terapii dajacej jej choc cien nadziei na przezycie i pokonanie jej nieboraka, nie narzeka, nie jeczy, tylko probuje za wszelka cene zyc pelnia zycia wierzac, ze jej dobre, pozytywne nastawienie zwalczy ciezka chorobe. Niestety nie ma happy endu:(  Ale jest moral - trzeba sie badac, nie lekcewazyc symptomow i znakow, ktore daje ci twoje cialo. Znalezc lekarza z powolaniem, ktoremu zalezy na dobrym zdrowiu swoich pacjentow - Andzi udalo sie takiego odnalezc troche za pozno niestety. Nie dawac sie zbywac, byc swoim wlasnycm adwokatem i po prostu zyc,  nie narzekac na zla pogode, deszcz za oknem i strzykanie w kosciach, zlego szefa i niegrzeczne dzieci, bo w pewnym momencie mozemy sie modlic o tak blahe problemy i zloscic sie na siebie, ze nie korzystalismy z urokow zycia i nie cieszylismy sie towarzystwem swoich bliskich kiedy jeszcze mielismy na to czas i sily.

5 komentarzy:

  1. Asiu dziekuje Ci bardzo . Dzieki Tobie poznalam historie Andzi , wczorajsza cala noc spedzilam na czytaniu jej bloga , ze lzami w oczach nie moglam oderwac sie od czytania. Andzia byla poprostu niesamowita , jej postawa jest godna nasladowania i powinna ludziom otworzyc szeroko oczy na blache problemy .

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli poszukujesz ciekawych blogów to bardzo Cię proszę koniecznie musisz tam zajrzeć :http://zorkownia.blogspot.com/ Pozdrawiam Kasia Jankiewicz z Poznania

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzieki Kasiu! Ten blog to jest...nawet nie wiem jakich slow uzyc, bo dobry i ciekawy to stanowczo za malo. Jest poruszajacy. Splakalam sie strasznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Minelo 2 lata,a ja bede Andzie wspominac Zawsze,zawsze plyna lzy,gdy widze jej zdjecia. Ja wierzylam,ze bedzie szczesliwy koniec.
    Byla wyjatkowa z posrod wyjatkowych.
    Zreszta brakuje slow,nie umie ich wyrazic.
    Aniu zawsze jestes w moim sercu.
    Irena

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo się cieszę, że blog Ani przetrwał i służy innym bo taki miała tez cel pisząc go i dzieląc się z Wami swoimi przemyśleniami.... sposób w jaki je nam opisywała był o tyle wyjątkowy, że pomimo iż otaczali Anię kochający ją ludzie...w swoim strachu i oczekiwaniu była jednak sama. Dzielna do końca, dumna, ciepła i uśmiechnieta nawet wtedy kiedy nikomu nie było do smiechu. Dziękuję Bogu, że mogłam ją poznać. Dziękuję mu za to, że dawał jej siłę i nadzieję którą żyła do końca. Do końca swoich dni będę ją podziwiała za bogactwo słów i refleksji, wielu cudnych wspomnień jakie po sobie zostawiła. Tęsknię za nią bardzo i czuję, że ciągle jest gdzieś obok...

    OdpowiedzUsuń