wtorek, 17 lutego 2009

Mój maniak elektroniczny

Nie wiem czy juz na lamach tego blogu wspominalam o tym ze moj maz jest powaznie uzalezniony od kupowania, posiadania i obslugiwania roznorodnych urzadzen elektronicznych, ktore musza byc najnowszym cudem techniki i maja za zadanie ulatwic nam zycie. Mysle za kazdy facet ma gdzies w zwojach mozgowych zagniezdzona smykalke i chec do zajmowania sie tego typu rzeczami, to normalne do pewnego stopnia. Ale powaznie podejrzewam ze moj mezus wykracza poza normalnosc.
Skad te przypuszczenia?? Hmmm, moze stad ze wszystkie nowinki techniczne, ktore wychodza na rynek i staja sie bardzo popularne my mamy w domu zanim zyskuja na popularnosci, bo Wiesiu dowiaduje sie o nich zanim wejda na rynek i kupuje czesto tuz po tym jak sie pojawia. To dotyczy przede wszystkim sprzetu fotograficznego - Wiesiu regularnie zmienia aparat fotograficzny na nowszy, lepszy i bardziej skomplikowany i oczywiscie drozszy:)Poza tym moj maz ma fiola na punkcie internetu, dlatego juz pare lat temu zalozyl w domu internet bezprzewodowy, zainstalowal mi skype na komputerze wiec rozmawialam ze swoja rodzina uzywajac kamery w czasach gdy skype jeszcze nie byl az tak popularny. Oczywiscie zmienialismy juz wielokrotnie kamere - na coraz lepsza:) Telewizor musi byc duzy i dobry, obraz koniecznie HD czyli high definition - jak tylko lokalne stacje zaczely nadawac w HD Wiesiu kupil specjalny odbiornik do tv i antene i pokazywal mi podekscytowany roznice w odbiorze. Potem zmienilismy dostawce telewizji satelitarnej bo nowa firma przesyla dane swiatlowodami i dala nam DVR czyli digital video recorder (mozna nagrywac telewizje) No i oczywiscie mamy home theater system czyli kino domowe. Wszystko idzie przez specjalny zasilacz, i wszystko jest zaprogramowane na uniwersalnym pilocie, ktorego zwykly smiertelnik bez specjalnego przeszkolenia nie jest w stanie obsluzyc - wyzsza szkola jazdy! Aaa i zapomnialabym mozemy sluchac super audio cd czyli jakis super czaderskich cd. A w samochodzie mamy system nawigacyjny Magellan, ktorym Wiesiu bardzo ale to bardzo sie ekscytowal swego czasu. Najnowszym gadzetem mojego meza jest Iphone oczywiscie, jak tylko pokazali go w telewizji jako najnowszy cud techniki telekomunikacyjnej wiedzialam ze chwile zobacze go w reku mojego meza. A na ostatnie urodziny kupilam mu Blu-ray dvd czy odtwarzacz dvd w HD na specjalne dvds tylko(bo jeczal ze musi go miec, oczywiscie najnowszy model!) Wczoraj natomiast moj malzonek zamontowal kolejny gadzecik - specjalny odbiornik do naszego dvr zeby moc kontrolowac nagrywanie programow telewizyjnych przez internet...bo to bylo nam niezbednie potrzebne!!! Nie wiem czy wymienilam wszystkie udoskonalenia jakie zaserwowal naszemu domostwu, juz doslownie nie nadazam:) Zawsze trzeba dokupic jakis kabelek, jakas antenke, sciagnac jakis programik itd:)
Ale to jego jedyna slabosc:) Nie jest kibicem sportowym, wiec nie musze ogladac meczy, zawodow itd, nie zalewa sie w trupa z kolegami, ogolnie rzecz biorac nie robi nic co by mnie denerwowalo procz tego ze czesto siedzi przed komputerem albo gapi sie w swoj telefon:) Ja dzieki niemu wiem wiecej o postepie technicznym, potrafie - dzieki jego przeszkoleniu, obslugiwac wiekszosc tych urzadzen no i korzystam z nich:)

wtorek, 10 lutego 2009

Romantyzm Praktyczny

Zblizaja sie Walentynki wielkimi krokami - w stanach o tym swiecie przypominaja nam juz od 1 stycznia:) My nie planujemy zadnego romatycznego wyjscia, bo nie mamy z kim zostawic dzieciakow. W ogole nie uprawiamy juz egzaltowanego, lzawego romantyzmu, z ktorym czlowiek ma do czynienia gdy sie zakochuje. My juz ta faze mamy za soba, jestesmy prawie 5 lat po slubie - nasz romantyzm ewaluowal tak jak nasz zwiazek:) My uprawiamy aktualnie romantyzm praktyczny - to bardzo praktyczna sprawa, bardzo polecam:) Na czym to polega..., ano na pomaganiu sobie w imie naszej wspanialej malzenskiej milosci. Wiesiu wyrecza mnie przy robotach, ktorych chce uniknac, ktore mnie mecza lub ktorych nie znosze - np. odkurza dywan bo ruch jaki trzeba wykonywac przy tej czynnosci powoduje u mnie momentalnie strajk mojego kregoslupa - po prostu nie moge sie ruszac po odkurzaniu, pomogl mi ostatnio umyc kuchenke, ktorej nienawidze szorowac, zabiera samochod do umycia, wyrecza mnie w zakupach i takie tam. Ja gotuje mu potrawy, ktore on lubi, prasuje i skladam mu koszule na wyjazd, a ostatnio zaczelam mu robic kanapeczki do pracy - kryzysowo w koncu jest. Czasami sa ta takie male gesty, ktore dla mnie znacza wiele jak podlaczenie mojego telefonu do ladowarki bo sama czesto o tym zapominam, nagranie jakiegos serialu albo programu dla mnie, przeslalnie mi przez internet jakiegos artykulu, ktory na pewno mnie zainteresuje, wypozyczenie filmu, ktory mi sie spodoba lub gdy mamy do wyboru dwa filmy wlaczenie najpierw tego, ktory mi bardziej przypadnie do gustu. Doceniam tez bardzo to ze nie musze mu przypominac o tym, zeby dal mi znac kiedy wyladuje, bo nie wyobrazacie sie jakie to stresujace kiedy twoj ukochany regularnie kusi los latajac do pracy samolotem i jakie fajne jest to, ze robiac zakupy dzwoni do mnie pytajac sie czy czegos jeszcze potrzebuje, a moze o czyms zapomnialam mu powiedziec. Najbardziej mnie cieszy jak sam wpada na pomysl zeby pozmywac po obiedzie, a rozczula mnie jak probuje pomoc mi skladac pranie - bo robi to troche nieudolnie ale tak sie stara:) Ostatnim prezentem od niego dla mnie byla deska do prasowania - malo romantyczny prezent ale z jakze romantycznych pobudek: ja nienawidze prasowac, ale musze co tydzien wyprasowac chociazby jego koszule do pracy, wiec chcac mi jakos umilic lub raczej ulatwic to zajecie Wiesiu kupil mi solidniejsza, szersza i ogolnie mowiac duzo lepsza deske do prasowania:) Tak wiec nie dostaje sniadania do lozka i moj maz nie przynosi mi kwiatow codziennie ani nawet co tydzien, ale ... pamieta o wszystkich okazjach, na ktore dostaje piekne kartki i fajniejsze prezenty niz deska do prasowania:), czesto pomaga mi zanim nawet poprosze go o to, po prostu mam w nim oparcie gdy go potrzebuje. Aha i zapomnialabym jeszcze wspomniec - mojemu mezowi zdarza sie mnie sluchac, tak, tak, moje panie wiem - sluchajacy cie maz to okaz:) A jednak czesto przylapuje go na tym, ze uslyszal to co kiedys do niego powiedzialam - co jest jeszcze rzadsza umiejetnoscia bo uslyszal i zapamietal. To mnie za kazdym razem rozczula bo jest takie niesamowite i wrecz romantyczne:):):)

niedziela, 8 lutego 2009

Pogadanki naszej Majki

Nasza Maya uczy sie jednoczesnie dwoch jezykow - polskiego i angielskiego. Polskiego z musu (bo rodzice wymagaja:)) angielskiego z wlasnej nieprzymuszonej inicjatywy:) i glownie z telewizji i od innych dzieci. Efekty tego sa takie, ze np. "co to jest?" w wykonaniu Mayci brzmi: what's to jest?:) a - co tak pachnie - mama what jest the smell? a zapytanie: jak to sie nazywa - what's say mama? to najpopularniejsze ale kombinacji jest wiele.
A oto pare pare rozmowek polsko-mayciowych:)(ktore zapamietalam)

W: Mayciu a tata pojedzie jutro do pracy wiesz?
M: Maycia grow duza i jedzie do pracy tez!
W: Maya urosnie i pojedzie do pracy?
M: Tak Maycia rosnie big!

Czytamy ksiazeczke "Who do you love?" wiec pytam sie Mayci kogo kocha a ona od razu rzuca mi sie na szyje i caluje i po chwili juz pedzi do Wiesia - krzycze do niej:powiedz tacie Kocham Cie! Ona przytakuje i slysze jak wola: I love you tez tata!!!

W sklepie Wiesiu stoi przed polkami z winami zastanawia sie, ktore kupic, obok Maya wskazuje po kolei butelki i pyta sie go: Tata a what's to jest? Wino - odpowiada Wiesiu, a what's to jest? Wino. A what's to jest? Wino. Tata a what's to jest? Wino -ze stoickim spokojem odpowiada Wiesiu. Podchodze i slysze ta niesamowita konwersacje.
- Mayciu a powiedz: Co to jest? Proponuje
A Maycia odwraca sie do mnie i mowi: Wino!

M: I ce konana!Mama prossie konana! Mama Maycia ce konana!
Nie zgadniecie co to jest:) lod o smaku kokosowym!

Maya zajada suszone kiwi, pytam jej sie co to za owoc, odpowiada: ananas.
A: Nie Mayciu, zobacz ten owoc jest zielony, jaki owoc jest zielony?
M: Aaaa broccoli:)

Maya lezy wieczorem w lozku, wychodze juz z jej pokoju i mowie: Dobranoc Mayciu!
a Maya na to: sweet dreams mama!

A jak Mayci cos sie nie uda, albo sie zdenerwuje, albo cos jej sie stanie dziwnego i nieprzewidzianego jeczy glosno: OOO my Gooosh! albo OOO my Goodness!!!

A najnowszy jej gryps to: Tata cheese me! - co oznacza: Tata zrob mi zdjecie!

wtorek, 3 lutego 2009

Momnesia

Ciaza i wydanie na swiat dziecka zbiera zawsze swoje zniwo. Niestety nie ma nic za darmo na tym swiecie. Tym bardziej ze trzeba zaplacic za najwspanialszy dar jaki mozna dostac. Kiedys slyszalam jak kobieta powiedziala o innej ze wyglada mlodo jak na swoje lata bo nie rodzila dzieci - pomyslalam: zazdrosna jest, bo co to ma do rzeczy. Ale juz wiem, co ten ktos mial na mysli:) Nie rozpaczam, ale widze w lustrze duze zmiany - nie na lepsze niestety. Fizycznie dopadly mnie zmarszczki, zwiotczenie tu i owdzie, rozstepy, a aktualnie borykam sie ze strasznym wypadaniem wlosow i az boje sie isc do dentysty. Ale wiem ze zrzuce kilogramy, naprawie obwislosci cwieczeniami, zmarszczki podreperuje kremami, wlosy odrosna, martwic zaczely mnie natomiast bardzo klopoty z pamiecia i straszne roztargnienie. Zawsze mialam wspaniala pamiec, a to co w tej chwili sie dzieje jest czesto smieszne i dziwne ale jednoczesnie troche przerazajace. Rozmawialam o tym ze znajoma w weekend i ona mnie oswiecila - nie mam postepujacej sklerozy ale stan znany jako momnesia:) czyli amnezja mam:)Oto co znalazlam na internecie: Momnesia — the mental fuzziness and memory lapses that set in shortly after childbirth czyli ogolne roztragnienie i skonnosc do zapominania, ktora nastepuje po urodzeniu dziecka. Spowodowana jest zmianami hormonalnymi, niedospaniem i stresem. Jak uslyszalam o tym ucieszylam sie bardzo ze moge jakos wyjasnic swoje dziwaczne zachowanie i problemy z pamiecia. Mialam juz przedsmak tegoz stanu gdy chodzilam w ciazy z Maya - nie moglam sobie przypomniec czy zamnknelam garaz i zamiast do pracy jechalam z powrotem do domu sprawdzic, zamyslalam sie jadac samochodem i dojezdzalam w dziwne miejsca, ale najwieksza siare zrobilam gdy zapomnialam swoje pinu do karty platniczej - raz w sklepie i raz w moim banku:) Ale to szybko mi minelo, tym razem moj stan jest powazniejszy. Zapominanie jest na porzadku dziennym - poczawszy od zakupow - potrafie kupic w sklepie duzo rzeczy procz tej po ktora przyjechalam, zapominam o spotkaniach, waznych datach i okazjach, ktore wymagaja ode mnie wyslania kartek np. - moja babcia nie dostala ode mnie kartki na urodziny, ani na rocznice slubu. Gadam czesto bez sensu bo nie moge znalezc slow, albo przychodza mi do glowy bzdurne wyrazy, ktore WYPOWIADAM!, myle imiona, zapominam ze mam pranie w pralce albo w suszarce, czasami chodze po domu probujac sobie przypomniec co mialam zrobic lub przyniesc, albo oderwana od robienia czegos juz nie wracam do tego, bo po prostu nie pamietam ze to robilam. Kilka razy przezylam w nocy chwile paniki totalnej kiedy to zapomnialam ze po nakarmieniu Alexa odlozylam go do lozeczka i obudzilam sie z przerazeniem - przekrecajac na bok - myslac ze wlasnie zrzucilam go z lozka!!! Pare dni temu z kolei serce mi stanelo jak Wiesiu odwrocil sie w lozku w moja strone - o malo nie krzyknelam przekonana ze zdusil nasze dziecko - ktorego tam wcale nie bylo, bo jak zwykle po karmieniu polozylam go do lozeczka. Ale szczytem roztargnienia bylo zostawienie przeze mnie telefonu w garazu na masce samochodu, potem lazilam po chacie i szukalam go, nawet dzwonilam do siebie i zastanawialam sie gdzie on jest skoro go nawet nie slysze. A jak w koncu go znalazlam chcialam zadzwonic do Wiesia i przez pomylke wybralam numer do domu zamiast na komorke, domowy telefon trzymalam w rece bo wlasnie z niego dzwonilam szukajac mojej komorki, no wiec domowy zadzwonil zobaczylam na caller id ze dzwoni Wiesiu - bo moj tel jest zarejestrowany tez na Wiesia, wiec niewiele myslac odebralam domowy i ze zdziwieniem uslyszalam swoj wlasny glos w komorce z ktorej probowalam sie dodzwonic do mojego meza:)) Zdarzylo mi sie nieraz zaladowac z dwojka dzieci i calym majdanem - torbami i wozkiem do samochodu i zdac sobie sprawe ze nie mam kluczykow, a dzisiaj zrobilam zakupy przyjechalam do domu, wyladowalam dzieci a o zakupach oczywiscie zapomnialam - dobrze ze nie odwrotnie. A po pozegnaniu z moja mama, z ktora rozmawialam przez skype na komputerze probowalam ja wylaczyc pilotem od telewizora:))) Mam nadzieje ze ta moja momnesia niedlugo minie bo nie lubie sie czuc jak idiotka, ktora nie wie co robi, albo robi bardzo glupie rzeczy, i nie mam ochoty co chwile przepraszac ludzi ze o czyms zapomnialam. Na szczescie moje dzieciaki jak dotad na tym nie ucierpialy a to najwazniejsze, jakims cudem nigdy nie zapominam o pieluchach, piciu, mleku itd Moze moj mozg wybiorczo zapomina - tylko o tych sprawach, ktore teraz nie sa dla mnie priorytetami:)