poniedziałek, 9 czerwca 2008

Lato na Florydzie

Na Florydzie bez zadnych watpliwosci zaczelo sie lato, niestety:( Sprobuje wam opisac jak ta pora roku wyglada tutaj i jak sie ja odczuwa, chociaz wiem z wlasnych doswiadczen ze nie da sie tego opowiedziec slowami, trzeba przezyc zeby zrozumiec.
Poczatek lata na Florydzie oznacza ze bardzo gorace i duszne dni nie opuszcza nas az do konca pazdziernika. Nie ma ochlodzen, nie ma wahan temperatur, nie ma roznicy czy slonce swieci czy tez nie, nie ma nawet roznicy czy jest dzien czy tez noc - o kazdej porze doby jest tak samo upalnie i wilgotno i tak jest przez 4-5 miesiecy. Jedyne co sie zmienia to stopien zawilgocenia powietrza,ktory wzrasta i pod koniec lata osiaga 99%. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawe jak to sie odczuwa...to tak jakby wychodzac na zewnatrz wchodzilo sie do parnej finskiej sauny i wystarczy byc minute, moze nawet dwie by twoje cale cialo pokrylo sie obfitym potem. Do tego wrecz trudno sie oddycha. Pamietam swoje pierwsze zetkniecie z florydzkim powietrzem gdy przekraczalam prog lotniska w Miami - przez sekunde zabraklo mi tchu doslownie. Ludzilam sie jeszcze wtedy ze to efekt zblizajacej sie burzy, nazajutrz bedzie lepiej. Ale prawie kazdego dnia popoludniu nadchodzila burza lub jakies opady i kazdego dnia bylo tak samo. Temperatury nie sa rekordowe wcale, zazwyczaj utrzymuja sie w okolicach trzydziestu paru stopni, to wlasnie ta wilgotnosc jest najbardziej meczaca a upal przez to trudniejszy do zniesienia.
Pada prawie codziennie, zazwyczaj popoludniu, intensywnie i zazwyczaj krotko. Deszcz nie przynosi zadnego ochlodzenia, po deszczu od razu jest tak samo goraco i jeszcze bardziej parno. Czesto sa burze, i to takie ze lepiej w ogole nie wychodzic z domu, bo duzo jest tu przypadkow smierci od pioruna. Sa tak straszne rozladowania a deszcz tak gwaltowny, ze lepiej przeczekac - parasol na niewiele sie zdaje przy takiej ulewie. No i jeszcze zdarzaja sie huragany - drobnostka:)
Jak to wszystko wplywa na nasze zycie? A no tak, ze latem nie chce sie w ogole wychodzic z domu. Jesli masz dziecko kombinujesz jakby tu zorganizowac mu czas zeby jednak wiekszosc dnia spedzalo w jakimkolwiek pomieszczeniu z klimatyzacja. Wyjscie do parku wiaze sie z totalnym spoceniem, wyczerpaniem i srednia zabawa bo zjezdzalnie sa tak rozpalone ze mozna sobie tylek oparzyc, a biegac sie nie chce w takim upale. Basen jest jakims rozwiazaniem w lecie ale nie mozna liczyc na ochlodzenie sie zimna woda, bo woda tez sie bardzo nagrzewa i czasami ma sie wrazenie ze wchodzi sie do cieplej zupy. Poza tym trzeba bardzo uwazac na dzialanie promieni slonecznych, ktore tutaj moga naprawde bardzo poparzyc. Nie mozna sie ruszac z domu bez sunscreen conajmniej 30 a dla dzieci najlepiej 50 i rozsmarowac bardzo dokladnie bo kazde zaniedbane miejsce to gwarancja poparzenia. Plaza, na ktora trzeba kawal jechac tez nie jest lepsza bo nie ma tutaj orzezwiajacego morskiego wiaterku jak to nad Baltykiem, czujesz sie jak na wielkiej patelni. Spacer to katorga, uprawianie jakiegos sportu w czasie dnia to po prostu czyste samobojstwo. Trzeba uwazac na to zeby sie nie odwodnic przy tak intensywnym poceniu sie. Na parkingach trwa przez cale lato walka o zacienione miejsca parkingowe bo niewiele ich, a zaparkowanie w sloncu nie umila drogi powrotnej, oj nie! W samochodzie jeszcze wieksza sauna niz na zewnatrz, kierownicy nie mozna dotknac tak parzy, nie wspomne nawet o metalowych czesciach pasow bezpieczenstwa. Nie dba sie za bardzo w okresie letnim o elegancje, ani o makijaz, szkoda zachodu.
Do tego dokucza wszelkie robactwo, poczawszy od mrowek ktore sa wszedzie i wszedzie wchodza - najbardziej niebezpieczne sa te czerwone bo bolesnie gryza zostajac ropiejace slady, poza tym komary oczywiscie i inne nie znane mi dotad stworzenia.
Tak wiec lato nie jest zbyt zabawne tutaj, nawet dla kogos takiego jak ja, kto nie znosi zimna. To lato bedzie dla mnie szczegolnie ciezkie bo brzuch rosnie, jestem coraz bardziej ociezala, upal coraz bardziej dokucza, a nie moge sobie pozwolic na siedzenie w domu przez caly czas - ze wzgledu na Maycie. Jedynym plusem jest to ze nie trzeba sie martwic jaka bedzie jutro pogoda - bo wiadomo ze bedzie taka sama i nie trzeba sprawdzac jaka aura za oknem rano zeby zdecydowac w co sie ubrac.
Naszym zbawieniem jest klimatyzacja - bez niej trudno bylo by tu egzystowac. Chociaz taka sytuacje tez juz przezylam na Keys gdzie mieszkalam 4 miesiace bez klimy, mialam 3 wiatraki przy swoim lozku zeby w ogole moc spac w nocy.
Jak slysze ze ktos w Polsce narzeka jak to strasznie goraco mu jest to wiem ze tak naprawde u mnie za progiem aktualnie jest duzo gorzej, ale ten ktos nie zdaje sobie sprawy ze mogloby byc jeszcze bardziej upalnie. Mam doswiadczenia z obydwu klimatow i wiem ze nawet najstraszniejszy polski upal nie da sie porownac z florydzkim latem.
Tyle ze my odczuwamy ulge wchodzac do naszych klimatyzowanych domow, a w Polsce znosi sie kazdy upalny dzien 24godziny na dobe.
Pewnie zastanawiacie sie co nas tu w takim razie trzyma skoro lato jest tak trudne do wytrzymania. Tak jak Polacy znosza jesienna slote, srogie zimy - czasami i niezbyt wiosenne wiosny w oczekiwaniu na lato, my pocimy sie latem w oczekiwaniu na piekna pogode przez cala reszte roku. Pozna jesien, zima i cudna wiosna wynagradza nam te letnie meczarnie.

4 komentarze:

  1. Witaj Asiulku
    z ciekawością przeczytałam ten artykuł ponieważ interesuje mnie ten temat, własnie ze względu na polski klimat marze o wyprowadzce z tego kraju, ale jak piszesz wnioskuje że wszędzie dobrze gdzie nas nie ma, chociaz jak miałabym wybierać z dwojga "złego", to z pewnoscią wybralabym pięciomiesięczne upały na Florydzie, niż półroczne mrozy które trwają w Polsce, a do tego jeszcze jakosć życia, no ale to już temat raczej na książkę, takze jak się ma klimatyzacje to jeszcze jakoś upał mozna przetrwać, a w Polsce są nieraz takie mrozy że nawet porządne centralne na niewiele się zdaje, bo człowiek zamarza , przynajmniej tak jest w moim przypadku, jestem ciepłolubna do potęgi, więc zimno mi na każdym kroku, dlatego też jak wyjeżdżam gdzieś gdzie temperatura przekracza 30 stopni jestem wtedy bardzo zadowolona, no ale dusznosć o której piszesz z pewnoscią jest bardzo dokuczliwa. Poza tym Nowe zdjecia są prześliczne, Majcia z tymi papużkami wygląda cudownie, ujęcia jak z bajki, śliczna dziewczynka Wam rośnie
    Pozdrawiam Maja z Nowej Rudy

    OdpowiedzUsuń
  2. Czesc Maju! Doskonale cie rozumiem, mi jest zimno jak temperatura tutaj spada ponizej 20st a co dopiero mowic o mrozach. Tutaj te upaly sa meczace, ale wole znosic wysokie temperatury niz niskie - w niskich jakos nie funkcjonuje zbyt dobrze, moj system nerwowy fiksuje:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam Panie,
    Przy okazji tych rozwazan pogodowych chcialm dodac kilka slow od siebie:) Tobie Asiu wspolczuje tego trudnego lata i taka wilgotnosc w powietrzu faktycznie musi byc nie do zniesienia. Ja niestety mam zgola inny problem...Otoz tymczasowo mieszkam w Londynie. Tu niestety zadna pora roku nie jest piekna. Pogoda jest niemal przez caly rok taka sama, zmienia sie tylko temperatura ale to doslownie o kilka stopni. Poza tym jest pochmurno, wietrznie i szaro-buro. Ten klimat doprowadzil mnie na granice depresji-zreszta wielu moich znajomych z roznych stron swiata takze.Brak nam tu wszystkim slonca, czuje sie jakbym zyla w podziemiach bo kolor nieba takie codziennie budzi we mnie wrazenie.Na szczescie zima wracam do Polski i z niecierpliwoscia odliczam dni do tej chwili. Tu chcialam napisac kilka slow w obronie naszego rodzimego klimatu. Nie wiem jak jest na co dzien w innych rejonach Polski(nie sadze jednak by roznice pogodowe byly drastyczne)ja pochodze z Malopolski i pogoda w tamtym rejonie jestem zachwycona. Owszem w zimie czasem bywa mrozno(jednak juz coraz rzadziej.Te mrozy wole zdecydowanie od londynskiej zimowej pluchy sprzyjajacej rozwojowi roznych wirusow, ktore nawet chwilowe porzadne ochlodzenie mogloby oslabic. Za to od maja do konca lata pogoda w Malopolsce jest cudowna.Trzy lata temu przezylam jednak kilkudniowa fale upalow, bardzo trudna do zniesienia- temperatury okolo 40 stopni w cieniu. Takie sytuacje zdarzaja sie jednak rzadko i zwykle mozna cieszyc sie piekna sloneczna pogoda i znosnym goracem.
    Pozdrawiam
    Asia z Krakowa

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej Asiu z Krakowa:) Wspolczuje ci z calego serca - upaly upalami - sa meczace ale przynajmniej nie doluja:) Slyszalam juz kilka bardzo negatywnych opinni o klimacie wyspiarzy - nie zazdroszcze, mnie tez taka aura codzien doprowadzilaby do depresji. Klimat Polski jest czasami meczacy ale mozna liczyc na piekne dni - z tym sie zgodze:)
    Zycze wyjscia z depresji - czasami zmiana klimatu nie wychodzi czlowiekowi na dobre i teskni sie polskimi porami roku:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń