
Moja wielka matczyna radosc i szczescie z posiadania syna, ktora gosci w moim sercu od momentu urodzenia Olusia ostatnio chwieje sie w posadach i ulatnia sie nawet czasami zupelnie by jednak powrocic bardzo wystraszona i przerazona. Pisalam juz, ze nasz maly szkrab jest bardzo ciekawy swiata i bardzo lubi sprawdzac "alternatywne" wykorzystywania wszystkich zabawek, przedmiotow, sprzetow, kosmetykow itd. Ta ostatnia zdolnosc ulegla ostatnimi czasy jeszcze wiekszemu poglebieniu niestety. Moje nerwy i cierpliowsc wystawione zostaja na jeszcze wieksza probe. A nasze mieszkanie, meble i inne sprzety na ogromna probe wytrzymalosci. Dochodzi do tego juz, ze doslownie serce mi staje ze strachu kiedy moj Alex znika mi z oczu i z uszu. Cisza w naszym domu oznacza aktualnie, ze dzieje sie cos co nie powinno miec miejsca, co doprowadzi mnie do zdenerwowania, rece i szczena opadna mi pewnie po raz kolejny do piwnicy, ktorej nie mamy i koniec koncow beda musiala rzucic wszystko co robie w tej chwili i zabrac sie za ratowanie jakiegos mebla, sprzatanie, zbieranie, pranie, czyszczenie itd. Jak dotad przerabialam: rozowa piane mydla dla dzieci i kolorowa paste do zebow "przepieknie" na powierzchni prawie calej dzieciecej lazienki - az trudno uwierzyc jak bardzo pracowity potrafi byc moj synek:), mialam juz diaper cream cudnie wkomponowany w Olusiowy dywan, mayciny rozowy blyszczyk do ust na jej bialych mebelkach, bialych drzwiach i bialym przescieradle, plamy kleju na scianach. Alexander uprawia tez czasami taplanie sie we wlasnych siuskach, raz nawet nakrylam go na maczaniu winogron w kaluzy swojego moczu - na szczescie nie zajadal ich!, kiedy nie chce mu sie spac w czasie drzemki wywala wszystkie skarpetki i majtki ze swoich szuflad, raz udalo mu sie znalezc wielka paczke patyczkow do uszu i wode swiecona ze swojego chrztu - patyczki byly wszedzie i do tego Olus baaardzo obfite poswiecil swoja poduszke:), innym razem na dywanie scielila sie warstwa mokrych wipes. Zwalil tez z nudow wielki szklany talerz pelen muszelek - malenkich, tycich muszeleczek. Ale to wszystko to jeszcze pestka - super glue na plytkach w kuchni to juz wieksza sprawa. A moj concealer pod oczy na dywanikach w lazience naprawde mnie zdenerwowal. Niepokoi mnie tez jego chec smakowania wszystkiego na przyklad wazeliny, mojego antyperspirantu, plynu do robienia baniek mydlanych itd. Az sie boje co bedzie dalej...
Prawdziwa szkoła przetrwania ;)
OdpowiedzUsuńWoooooow! Życzę duuużo cierpliwości, wytrwałości i szczęscia, żeby się jednak nic nie stało.
OdpowiedzUsuń