wtorek, 12 lipca 2011

Mamy szkodnika

Moja wielka matczyna radosc i szczescie z posiadania syna, ktora gosci w moim sercu od momentu urodzenia Olusia ostatnio chwieje sie w posadach i ulatnia sie nawet czasami zupelnie by jednak powrocic bardzo wystraszona i przerazona. Pisalam juz, ze nasz maly szkrab jest bardzo ciekawy swiata i bardzo lubi sprawdzac "alternatywne" wykorzystywania wszystkich zabawek, przedmiotow, sprzetow, kosmetykow itd. Ta ostatnia zdolnosc ulegla ostatnimi czasy jeszcze wiekszemu poglebieniu niestety. Moje nerwy i cierpliowsc wystawione zostaja na jeszcze wieksza probe. A nasze mieszkanie, meble i inne sprzety na ogromna probe wytrzymalosci. Dochodzi do tego juz, ze doslownie serce mi staje ze strachu kiedy moj Alex znika mi z oczu i z uszu. Cisza w naszym domu oznacza aktualnie, ze dzieje sie cos co nie powinno miec miejsca, co doprowadzi mnie do zdenerwowania, rece i szczena opadna mi pewnie po raz kolejny do piwnicy, ktorej nie mamy i koniec koncow beda musiala rzucic wszystko co robie w tej chwili i zabrac sie za ratowanie jakiegos mebla, sprzatanie, zbieranie, pranie, czyszczenie itd. Jak dotad przerabialam: rozowa piane mydla dla dzieci i kolorowa paste do zebow "przepieknie" na powierzchni prawie calej dzieciecej lazienki - az trudno uwierzyc jak bardzo pracowity potrafi byc moj synek:), mialam juz diaper cream cudnie wkomponowany w Olusiowy dywan, mayciny rozowy blyszczyk do ust na jej bialych mebelkach, bialych drzwiach i bialym przescieradle, plamy kleju na scianach. Alexander uprawia tez czasami taplanie sie we wlasnych siuskach, raz nawet nakrylam go na maczaniu winogron w kaluzy swojego moczu - na szczescie nie zajadal ich!, kiedy nie chce mu sie spac w czasie drzemki wywala wszystkie skarpetki i majtki ze swoich szuflad, raz udalo mu sie znalezc wielka paczke patyczkow do uszu i wode swiecona ze swojego chrztu - patyczki byly wszedzie i do tego Olus baaardzo obfite poswiecil swoja poduszke:), innym razem na dywanie scielila sie warstwa mokrych wipes. Zwalil tez z nudow wielki szklany talerz pelen muszelek - malenkich, tycich muszeleczek. Ale to wszystko to jeszcze pestka - super glue na plytkach w kuchni to juz wieksza sprawa. A moj concealer pod oczy na dywanikach w lazience naprawde mnie zdenerwowal. Niepokoi mnie tez jego chec smakowania wszystkiego na przyklad wazeliny, mojego antyperspirantu, plynu do robienia baniek mydlanych itd. Az sie boje co bedzie dalej...

2 komentarze:

  1. Prawdziwa szkoła przetrwania ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Woooooow! Życzę duuużo cierpliwości, wytrwałości i szczęscia, żeby się jednak nic nie stało.

    OdpowiedzUsuń