środa, 19 sierpnia 2009

Paris, Paris

Wrazen z wakacji ciag dalszy. Tym razem o naszym wyskoku do Paryza. Spedzilismy tam bardzo meczace 4 dni:) Dlaczego meczace...coz jesli ktos chce w przeciagu 4 dni zwiedzic jak najwiecej - pieszo i metrem wylacznie, to po prostu po dwoch dniach pada na twarz. Ja juz kiedys bylam na zorganizowanej wycieczce - rownie meczacej choc autokarowej, tym razem postanowilam delektowac sie spacerami po uliczkach Paryza, probujac jednoczesnie jak najwiecej pokazac Wiesiowi, ktory byl tam po raz pierwszy. I musze przyznac, ze udalo nam sie zobaczyc bardzo duzo i jednoczesnie spedzic milo czas.
Oto pare moich spostrzezen i wspomnien, ktore spisalam na papierowej torebce czekajac az nasz samolot raczy wystartowac z W-wy:

- wycieczka z zapalonym fotografem oznacza podazanie za swiatlem czyli sloncem, zwiedzalismy zabytki w odpowiedniej kolejnosci uzaleznionej od ich oswietlenia taka sama zasada dotyczyla oczywiscie fotografowania ich,
- mielismy hotel w centrum Paryza - wydawalo sie wszedzie blisko...taaaa po pierwszym dniu marzylam zeby wymoczyc swoje zbolale stopy - robilam to codziennie po zwiedzaniu,
- gdzie sie nie obejrzec - zabytek,

- straszna drozyzna w Paryzu, male drobiazgi dla dzieci kosztowaly nas majatek,
- paryzanie - szczupli, czesto przepoceni, wbrew naszym obawom swietnie mowiacy po angielsku,
- na ulicach kroluje skromna elegancja, minimalizm, zauwazylam na kobietach orginalna bizuterie, dobre buty (wygodne}, stonowane kolory,
- 25 przejazdzki metrem - przeszlismy pod ziemia chyba tyle samo kilometrow co na powierzchni,
- weszlismy pieszo na drugie pietro wiezy Eiffla - 700 stopni!!!!
- stolowalismy sie we francuskich restauracjach - jedzenie troche nas zawiodlo, kelnerzy zbierali zamowienia w biegu, czesto siedzielismy przy stoliku na samej ulicy - co akurat bylo bardzo fajne,
- codziennie telefonowalismy do Polski zadajac jedno i to samo pytanie: jak dzieci?
- czulam sie glupio nie majac ksiazki w metrze - wszyscy pasazerowie zaczytani, ci bez ksiazek unikali spogladania na innych,
- paryzanki to brunetki, nie farbuja sie na blond - dumnie nosza swoj naturalny kolor wlosow,
- amerykanow widac na kilometr - ubrani na sportowo, niechlujnie, zazwyczaj otyli :(
- Wiesiu pstryknal ponad 200 zdjec,
- w ostatni wieczor jezdzilismy ze statywem po paryzu do polnocy - bo trzeba sfotografowac Paris by night i udalo nam sie nawet zobaczyc szczury nad Sekwana,
- telefon w nocy o prawdopodobnym wlamaniu do naszego domu - okazalo sie ze byl to falszywy alarm, ale troche sie zestresowalismy,
- w Louvrze bylo strasznie duszno,
- najbardziej zachwycil nas impresjonizm w muzeum d'Orsay,
- sztuka nowoczesna w Centrum Pompidou mnie po prostu rozwalila,
- jadlam pyszne lody porzeczkowe i ciasto czekoladowe,
- ostatniego dnia usiedlismy na jakis schodach i nie mielismy sily juz nigdzie isc.


View Paryż in a larger map

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz