piątek, 7 września 2007

Cała prawda o emigracji

Chcialam dzisiaj nawiazac do waszych komentarzy, w ktorych czesto piszecie jak milo jest wam ogladac nasze szczescie, ze cieplo wam sie robi na sercu gdy przegladacie nasze zdjecia i uwazacie ze powiodlo mi sie w zyciu. Nie zaprzeczam, ze jestem szczesciara, bo mam wspanialego meza i corke i zdaje sobie sprawe moje zycie jest duzo lepsze i latwiejsze niz sobie je wyobrazalam mieszkajac w Polsce. Ale...,no wlasnie zawsze jest jakies ale:), chcialam wam uswiadomic ze moje zycie nie jest bajka. Nie zamierzam sie tutaj skarzyc, ale nie jest tak rozowo jak wam sie wydaje.
Jest wiele aspektow zycia tutaj, ktore nie sa zbyt wesole i czesto mnie przygnebiaja.
Najbardziej fakt ze moja rodzina jest tak bardzo daleko. Tesknie strasznie i czuje sie czasami bardzo osamotniona. Zwlaszcza, ze jakos nie potrafie zaprzyjaznic sie z amerykankami. Nie wiem czy wynika to z roznic kulturowych czy innej mentalnosci... Brakuje mi moich znajomych z Polski. Utrzymuje z nimi wprawdzie staly kontakt, podobnie jak z moja rodzina, z ktora moge sie nawet widywac dzieki polaczeniom video, ale to nie to samo.
Poza tym nie wiem czy zdajecie sobie sprawe ze zaczynanie nowego zycia w nowym miejscu jest z jednej strony bardzo ekscytujace ale z drugiej - bardzo stresujace, zwlaszcza jak sie przebywa w tym kraju nielegalnie, bez zadnych dokumentow. Przez 4 lata mojego pobytu tutaj balam sie ze w razie zatrzymania przez policje zostane deportowana. Jezdzilam samochodem z dusza na ramieniu bo nie posiadalam amerykanskiego prawa jazdy, pracowalam jako niania nie majac pozwolenia na prace, i w kazdej sytuacji wymagajacej pokazania dowodu tozsamosci denerwowalam sie strasznie bo ja takiegoz dokumentu nie posiadalam. Mialam problemy ze znalezieniem pracy, bo Floryda to nie Chicago i Nowy Jork, tu trzeba miec samochod i jakies wiarygodne papiery. Uratowalo mnie miedzynarodowe prawo jazdy, ktore kupilam przez internet - nic nie warte od strony merytorycznej ale wygladajace jak prawdziwe. Nie pomagal fakt, ze moj angielski mimo wieloletniej nauki w Polsce nie byl perfekt. Akcent i klopoty z wypowiedzeniem zdradzaly moje pochodzenie. Stresowalam przy zalatwianiu kazdej nawet najbadziej drobnej sprawy, balam sie ze czegos nie zrozumiem, nagle nie bede potrafila znalezc slow. Balam sie odbierac telefony, nawet wizyta u lekarza lub w banku byla dla mnie stresem. Na poczatku we wszystkim wyreczal mnie Wiesiu, chyba po prostu widzial moj strach w oczach i chcial mi go oszczedzic. Oczywiscie z czasem jest coraj lepiej i z kazdej zalatwionej przez siebie sprawy czlowiek cieszy sie tak bardzo i jest z siebie taki dumny. Moim ostatnim najwiekszym sukcesem bylo zamowienie dla mojej mamy biletu lotniczego przez telefon.
Tak wiec zycie na emigracji nie jest uslane rozami, przeciwnie jest czasami trudniejsze. Ale nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo prawda?:) Dzieki temu ze musialam stawic czola tylu problemom i przezwyciezac swoj strach codziennie czuje sie teraz silniejsza, pewniejsza siebie.
A na moje szczescie zlozylo sie wiele pomocnych dloni, zbiegow okolicznosci, okazji, z ktorych skorzystalam gdy stanely przede mna. I tak naprawde szczescie jest tam gdzie czlowiek je widzi, a ja je widze w oczach mojego meza i corki i moze to wlasnie odbija sie w moich oczach i widoczne jest na naszych fotografiach :)

5 komentarzy:

  1. witaj Asia, tutaj Maja z Nowej Rudy, oj wiesz tak czytam wszystkie Twoje wpisy i ten też przeczytałam z ogromnym zainteresowaniem,może dlatego że interesuje się nadal tym tematem baaaaaaaaaaardzo, pomimo że zakupiliśmy tutaj w Polsce dom, to ja bardzo źle się czuje w naszym kraju, wiesz poza polityką, służbą zdrowia, i całą resztą klimat może tutaj człowieka wrażliwego dobić, i tak tez jest ze mną właśnie, jak nie deszcze to burze, jak nie błocko to śnieg, a słoneczko tylko od święta, jeszcze jak sie mieszka tak jak my na wsi zabitej dechami, niedawno byłam na wakacjach we włoszech i już całkiem inny świat, tam właśnie chcemy niedługo wyemigrować, szczerze mówiąc to robimy wszystko żeby wyjechac gdziekolwiek - byleby słoneczko było, i tak sobie myśle za jakie grzechy my w Polsce musimy tak żyć, mam tutaj na myśli ogólnie Polaków, nie dość że ludzie tak borykają się z problemami dnia codziennego to nawet klimat jest taki jak za jakąś karę, Oj ostatnio jestem bardzo zbuntowaną Polką.
    Apropo Twojego wpisu, to zgadzam się z Tobą , że napewno na początku było ciężko Ci tam, tym bardziej wyobrażam sobie jak musiałaś się czuć przez te 4 lata, ale widzisz jednak człowiek musi się najpierw wycierpieć żeby później móc się cieszyć z życia, też coś o tym wiem, przez ostatnie 3 lata często choruje a przy tym z mężem rozwijaliśmy firmę i dopiero teraz zbieramy owoce tych naszych stresów i frustracji, a mam na myśli to że napewno teraz jest lepiej niż było, i mam nadzieje że jeszcze wyjechać nam się uda, bo bardzo tego pragniemy, dobrze że u Ciebie też się ułożyło jak najlepiej i uwierz mi że jak siedze często przy kompie w ponury i deszczowy, zimny dzień i oglądam Wasze fotki, to tak jakby ktoś na chwilkę przeniósł mnie do innego świata, bardziej kolorowego i pełnego miłości, pięknie razem wyglądacie i Wasze szczęście działa na ludzi jak miód na serce, chociaż tyle pozytywnych emocji można zaczerpnąć, więc Twórz dalej swój blog moja droga, aby tacy jak ja mogli czasami chociaż pomarzyć i poprawić sobie humor, acha i coś zwiedzić, bo to też jest ważne, acha jeszcze dodam że Majcia to najładniejsze dziecko jakie widziałam , nie wiem może mało w życiu widziałam ale tak sądze, ma taką egzotyczną urodę - to chyba po Wiesiu, chociaż nie mowie że po Tobie również nic niema, nie zrozum mnie źle, jesteś przepiękną kobitką, ale te wielkie brązowe oczka i ciemne włoski, Pozdrawiam serdecznie całą rodzinkę Kalinowskich

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciesze sie ze nasze zdjecia poprawiaja ci humor i rozumiem przygnebienie spowodowane ponura pogoda bo sama tego doswiadczalam w Polsce. I zawsze sie odgrazalam ze wyprowadze sie do cieplejszego klimatu bo nie moge zniesc tego zimna:) Mam nadzieje ze wam sie uda zmienic klimat.
    Maya rzeczywiscie jest coreczka tatusia, nie jest w stanie sie go wyrzec taka podobna:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej
    Ciesze sie ze napisalas o tym, ja nie jestem tu tak dlugo ale moje 5 miesiecy sa dla mnie tak stresujace ze schudlam 10 funtow. Czekam od 3 miesiecy na wize studencka jezdze rowniez bez prawa jazdy nie mam dowodu i jak widze policje gdziekolwiek to staram sie zachowywac normalnie, chociaz pewnie wygladam jak idiotka!!! W Polsce wydawalo mi sie ze umiem angielski ale przyjezdzajac tutaj nie potrafilam nawet zamowic wody w restauracji :D Ze wszystkiego wyrecza mnie moja siostra i chlopak i dziekue Bogu ze ich mam bo pewnie zginelabym tutaj. Nie odbieram telefonow od nieznajomych nr i czekam na Voicemail, poczym odsluchuje i tak lece do siostry czy aby napewno dobrze zrozumialm.
    Bez wizy studenckiej zdecydowalam sie zaczac szkole zeby cos robic, ale kazde rozpoczecie klasy jest stresem czy zrozumiem o co chodzi???
    Nie wspomne juz o tesknocie za domem za rodzina przyjaciolmi. Tuta jest ciezko znalesc przyjaciol, kazdy mysli o sobie i na nic nie ma czasu. BO czas tuta jak pewnie sama dobrze wiesz leci naprawde duzo szybciej niz w Polsce!!! Wiec czytaac Twoego bloga ciesze sie ze masz tak wspanielaego meza i corke ktorzy napewno wynagradzaja ci to ze jestes tak daleko od rodziny.
    Wiec wszyscy ci ktorzy Ci zazdroszcza tego ze tu jestes i ze tak ci sie udalo nawet nie sa wstanie pojac co ludzie na emigracji przezywaja. Pieniadze to nie wszystko, moze jest tu troszke latwiej zarobic na zycie, ale czasami sie zastaanwaim co to za zycie????

    OdpowiedzUsuń
  4. :) Jedyną rzecza jakiej Ci nigddy nie zazdrosciłam to zycia na emigracji, bo straszna ze mnie idelaistaka i patriotka, nie twierdze że ty patriotka nie jestes. To cholernie było by dla mnie trudne, bo kocham tą Polske mimo setek jej wad.
    "nie pytaj mnie
    dlaczego jestem z nią
    nie pytaj mnie
    dlaczego z inną nie
    nie pytaj mnie
    dlaczego myślę że...
    że nie ma dla mnie innych miejsc " - Republika "Nie pytaj o Polskę"

    A druga sprawa to że nie przepadam za Ameryką, za jej mentalnością, wynalazkami pop kultury i polityką szczególnie. Kiedys miałam zapytac czy to faktycznie prawda, że ludzie tam są tak niedouczone bo poziom w szkołach jest niski, i czy ich pojecie o świecie jest tak małe jak się mowi w europie.

    Asiu a planujesz kiedys powrót do Polski?

    OdpowiedzUsuń
  5. W odpowiedzi na wasze kometarze, Pisulo - ja tez jestem idealistka i patriotka, nawet wieksza od kiedy opuscilam swoja ojczyzne. Gdybym sie nie zakochala i nie zalozyla rodziny wrocilabym do Polski. Ale nie wroce teraz i pewnie juz nigdy na stale, bo tutaj jest rodzina ktora stworzylam, tu jest teraz moje zycie - przy mezu i corce. Kazdy czlowiek kiedys wylatuje ze rodzinnego gniazda, ja akurat polecialam bardzo daleko:)
    Poziom nauczania jest chyba rzeczywiscie nizszy, ale jest zupelnie inny, uczy ludzi myslec, a nie zakuwac. Byc moze szkola przygotowuje tutaj ludzi bardziej do zycia, z tym ze nie maja tak duzej wiedzy o swiecie jak my polacy.
    Jesli chodzi o komentarz MojAmeryka - bedzie lepiej i latwiej. Zwlaszcza jesli masz kontakt z angielskim i chodzisz do szkoly. I masz racje ze pieniadze to nie wszystko, nie dla nich zdecydowalam sie zostac, robienie pieniedzy nigdy nie bylo moim celem zyciowym - ja tu znalazlam po prostu to czego szukalam, znalazlam milosc mojego zycia, znalazlam swoje szczescie.

    OdpowiedzUsuń