poniedziałek, 22 stycznia 2007

Nowy Rok

Witam wszystkich w nowym roku i mam nadzieje ze zaczeliscie go z usmiechem na ustach i z nadzieja w sercu...
Ja zawsze przywiazywalam ogromna wage do tego jak spedzalam sylwestra i pierwszy dzien nowego roku bo wierzylam ze taki bedzie wlasnie ten rozpoczynajacy rok. Tak wiec jesli bawilam sie dobrze w noc sylwestrowa bylam pelna dobrych mysli na przyszlosc, niestety byla tez druga strona medalu mniej optymistyczna gdy sylwek byl niewypalem a 1szy stycznia nie wrozyl nic dobrego. Przestalam sie wiec przejmowac tym przesadem, bo strasznie mnie stresowal.
Mam taka teorie ktora glosi, ze przesady sprawdzaja sie tylko wtedy gdy czlowiek w nie wierzy. Od kiedy przestalam przejmowac sie piatkiem 13stego nic zlego mnie tego dnia nie spotyka:), olewam tez czarne koty, dziekuje za komplementy,itd, i dzieki temu mam radosniejsze zycie.
Niestety ten poczatek roku nie byl dla mnie zbyt fajny z powodow o ktorych nie chce mi sie juz nawet gadac bo nie mam ochoty sie juz wiecej dolowac, i przez moment myslalam ze w zwiazku z tym nic dobrego mnie nie czeka w 2007 roku. Ale pozniej stwierdzilam ze nie bede poglebiac tego dolu w ktory wpadlam bo to mi nic nie pomoze. Musze sie z niego wygrzebac i tyle. Staram sie myslec pozytywnie, ze nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo:)
A oto "garsc przesadow" ktore przeslal mi moj dobry znajomy, mam nadzieje, ze ci ktorzy jeszcze w nie wierza przestana sie nimi przejmowac:)

Rozsypała się sól - będzie kłótnia.
Rozsypał się cukier - na zgodę.
Rozsypała się kokaina - będą wizje.
Upadł widelec - ktoś przyjdzie.
Upadło mydło - oczekuj nieoczekiwanego.
Jaskółki nisko latają - będzie deszcz.
Krowy nisko latają - rozsypała się kokaina.
Pękło lustro - będzie nieszczęście.
Pękł rozporek - będzie wstyd. Mniejszy lub większy...
Pękła prezerwatywa - lepiej, żeby pękło lustro.
Swędzi nos - będzie pijaństwo.
Swędzi dupa - mydło upadlo

PS. Reszta zdjec z grudnia ukryta jest pod naszym zdjeciem mikolajkowym - wystarczy kliknac na nie!

4 komentarze:

  1. Zdjecia macie naprawde super. Czy moge wiedziec jakim aparatem pstrykacie takie cudenka?

    Ja przesadami tez juz sie przestalam przejmowac bo co ma byc to i tak bedzie :)
    Pozdrawiam z Polnocnej Karoliny

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcia jak zwykle śliczne :) Uwielbiam wchodzić na Twojego bloga Asiu:) Pozdrawiam z mroźnej Polski.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam:)Mam pytanie niezwiazane z tematem Twojego posta...Jak przedstawia sie sytuacja z jezykiem, ktorym poslugujecie w Waszym domu?Wiem,ze zalezy Ci by Maycia mowila po polsku, jednak wiadomo-angielski znac musi. Mowicie w domu w dwoch jezykach? Jesli nie to myslalas juz o tym jak wprowadzic w jej zycie drugie jezyk.Dzieci podobno ucza sie najlatwiej:)Zawsze zastanawialo mnie jak najlepiej rozwiazac taka sytuacje:)Pozdrawiam i szczescia w Nowym Roku:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czesc Asiu!
    Spiesze z odpowiedzia na twoje pytanie - w domu rozmawiamy po polsku. I uczymy Maycie mowic po polsku bo wiadomo ze jesli od nas sie tego jezyka nie nauczy to sie w ogole nie nauczy. Angielskiego nauczy sie sama z telewizji i od dzieci - naslucha sie go wszedzie wiec z tym nie powinno byc zadnego problemu. Moze wydawac sie to niefrasobliwe z mojej strony ale tak wlasnie jest z dziecmi - ucza sie drugiego jezyka w mig widze to na przykladzie siostrzenca Wiesia ktory niedlugo skonczy 6 lat i mowi juz po angielsku biegle mimo ze nikt go tego jezyka wlasciwie nie uczyl.
    A tak w ogole, juz odchodzac od twojego pytania to zastanawia mnie dlaczego niektorzy ludzie w polsce mysla ze jak sie mieszka w innym kraju to w domu nie uzywa sie ojczystego jezyka... Wiesz Asiu ile juz razy odpowiadalam na pytanie w jakim jezyku rozmawiam z moim mezem w domu??? Nie wiem moze ja jestem jakas zagorzala patriotka:) ale wydaje mi sie oczywiste ze jesli jestesmy z Wiesiem polakami to rozmawiamy ze soba po polsku.
    Dziekuje wszystkim odwiedzajacym za zyczenia:)

    OdpowiedzUsuń