wtorek, 1 kwietnia 2014

Ach, zycie...

Zgubilam perłę z mojego pieknego piersionka, czarna perłę, zepsul sie kompiuter, Maya sie pochorowala, Wiesiowi nawalil kregoslup, tydzien pozniej mi - nawet bardziej niz jemu:(, i na totalna dobitke ostatnia operacja mojej mamy nie udala sie tak jak miala sie udac i procz tego, ze strasznie nas przestraszyla to jeszcze przeistoczyla sie w przedostatnia operacje mojej mamy:(((
Spedzilam dzien na telefonie, i internecie w ciaglej konferencji z rodzina, sprawdzajac bilety do Polski, ktore sa tak drogie jakbym sie wybierala na wakacje do Dubaju:(((
Wali mnie ta perła, komputer juz naprawili, Maya juz idzie jutro do szkoly, a ja sie jakos wyprostuje za pare dni, ale mame mam tylko jedna...i nie chce zeby juz wiecej cierpiala:(
Zazwyczaj modle sie za ludzi jadacych karetka, jak tylko slysze ambulans, albo widze jak mija nas na sygnale automatycznie wrecz przechodze w tryb modlitewny, nie wiem czy te moje modły komus kiedykolwiek pomogly...Dzis modlilam sie jakby jakas karetka jezdzila wokol naszego domu.
Nie polecam zamieszkiwania innego kontynentu niz twoja rodzina:(

1 komentarz: