środa, 12 listopada 2014

Amerykanskie zwyczaje: patriotyzm

Dzisiaj w Stanach jest Dzien Weterana! Z tej okazji chcialam wam opowiedziec o amerykanskim patriotyzmie. A jest o czym moi drodzy! Osobiscie nie znam bardziej zapatrzonego w siebie narodu:) Czasami nas, emigrantow to bardzo dziwi - wszak nasza chociazby polska historia jest dluzsza, bogatsza, bardziej dramatyczna i krwawa, a jednak nie przezywamy jej chyba tak bardzo jak amerykanie swoja:) Czasami wprost smieszy - szczegolnie ta wszechobecna pompatycznosc patriotyczna:)) Amerykanie lubuja sie w wielkich, napuszonych gestach, wszedzie rozwieszaja swoje flagi i na kazdym kroku podkreslaja jak bardzo  sa dumni, ze sa amerykanami!!!  Na poczatku wydawalo mi sie to tak przesadzone, ze nie bralam ich powaznie, mialam wrazenie, ze sie po prostu zgrywaja:)) Ale lata spedzone tutaj nauczyly mnie jednego  - patriotyzm amerykanina jest absolutnie szczery, powazny i w zadnym wzgledzie nie jest zadna poza. I mimo, ze to odkrycie zszokowalo mnie chyba jeszcze bardziej:) poniewaz nigdy wczesniej nie spotkalam sie tak publicznie okazywana miloscia do swojego kraju, to dalo mi tez wiele do myslenia.
O ile nadal przewracam oczami w obliczu amerykanskiej pompatycznosci to jednak podziwiam ich szacunek i wdziecznosc jaka okazuja na kazdym kroku swoim zolnierzom i weteranom. Nigdy nie widzialam tak wielkiego podziwu i respektu. Ale nie bierze sie on z powietrza - amerykanskie uczy sie tego w szkole!!! Codziennie, zanim zaczna zajecia szkolne dzieci skladaja przysiege (Pledge of Allegiance), ktora skladaja fladze Stanow Zjednoczonych - stojac z reka na sercu.  Sama nie zdawalam sobie z tego sprawy dopoki nie poszlam uczestniczyc w lekcjach w Maycinym przedszkolu.  Uczy sie dzieci szacunku dla tych, ktorzy staja w obronie kraju i sluza w armi i wyrastaja z nich ludzie pelni poszanowania patriotycznych wartosci i admiracji dla swoich bohaterow narodowych.  Na kazdym kroku slysza w jak wspanialym kraju zyja, od malego zapoznaja ich z historia, z najwazniejszymi zalozeniami konstytucji, z ktorej bardziej dumni chyba nie mogli by byc i tym samym wychowuja sobie wzorcowe pelne jak najbardziej szczerych uczuc patriotycznych spoleczenstwo. I przecietny amerykanin moze niezbyt wiele wie o swiecie - geografii i historii ale wiedze o swoim ukochanym kraju ma w malym placu, a raczej w sercu:)



niedziela, 9 listopada 2014

Nagrodzona

Nasza Maya uczeszcza w tym roku do 3-ciej klasy - nazywaja ja tutaj przelomowa poniewaz na tym etapie ksztalcenia zaczyna sie prawdziwa nauka, wprowadzaja prawdziwe oceny, przestaja studentow klepac po plecach za wszystko tylko popychaja do przodu i wymagaja, testuja, duzo wiecej zadaja do domu itd. Na szczescie okazalo sie po raz kolejny, ze nie daleko pada jablko od jabloni, bo Maycia jest tak samo pracowita, ambitna i pilna jak niegdys jej mamusia:) Przyklada sie do odrabiania zadan, nadal bardzo duzo czyta, ma dobra pamiec, szybko sie uczy i nie trzeba jej naganiac do nauki.
Nie trzeba bylo dlugo czekac by zobaczyc efekty jej szkolnych poczynan:) Wraz z koncem pierwszego kwartalu przyszla piekna report card - same piatki :) a pozniej zaproszenie na rozdanie nagrod gdzie nasza corcia otrzymala High Honor Roll czyli zostala wciagnieta na liste honorowa za najlepsze wyniki w nauce.


 Nie dosc tego tydzien pozniej zostala wyrozniona po raz kolejny nagroda Lwiego Serca - jako jedyna w klasie za dobra kooperacje i wpaniala postawe moralna:) Jej nauczycielka napisala do nas wyjasniajac, ze wybrala Maya ze wzgledu na to jak dobrze wspolpracuje z innymi studentami w klasie oraz za to, ze nigdy sie nie poddaje, nawet jesli czegos nie rozumie nie zniecheca jej to tylko dopinguje do dalszej pracy:)


Jak sie domyslacie jestemy bardzo dumni:) I mamy nadzieje, ze Olus bedzie bral przyklad ze starszej siostry...jak na razie podaza dobrym szlakiem i zbiera same pochwaly od nauczycielki i raport tez mial bardzo dobry!

wtorek, 4 listopada 2014

Halloween

W zeszly piatek ekscytacja osiagnela szczyt:) bo wreszcie nadszedl czas na przebranie sie w dawno juz zakupione kostiumy i wyruszenie w marsz po osiedlu w celu zgromadzenia jak najwiekszej ilosci slodyczy:)))

Zanim nadszedl ten wyczekiwany piatek czyli Halloween zakupilismy piekne dwie dynie, z ktorych udalo nam sie zrobic takie oto lampiony halloweenowe:)
Wzory wybraly dzieci - Olus wymyslil sobie Sonic - postac z jakiejs gry:) co dalo Wiesiowi mozliwosc kreatywnego wykazania sie:)) Olus tylko nadzorowal jako, ze pomysl wreczenia mu narzedzi do wycinania nie wydawal nam sie zbyt dobry:) Ale Maya sama narysowala szkic kota na dyni i wycinala go razem ze mna:)))



W piatkowy poranek Olus przeistoczyl sie w Cat in the Hat:) na potrzeby szkolnego Bookoween, kiedy to dzieci moga przyjsc przebrane do szkoly ale tylko jako postac z ksiazki. Z racji, ze dzieci lubia bardzo ksiazki Dr. Seuss i mielismy juz w domu kapelinder skompletowalismy stroj kota :)




Popoludniu przyszla jednak pora na przygotowanie sie do Trick-o-treating…:) 
Olus zmienil sie w swojego ulubionego Mario z popularnej gry video, a Maya w Kleopatre:)






Chodzenie po domach od samego poczatku bardziej przypominalo bieganie od jednych drzwi do drugich:) 



A oto urobek moich dzieci - ciezko zapracowane i ciezko wybiegane cukiery:)





My precious:)))



Musze was rozczarowac - zjadlam tylko dwa cukierki z tej puli i absolutnie mi to wystarczylo:)

Konczac to halloweenowe sprawozdanie chcialam tylko dodac, ze obchodzimy to amerykanskie "swieto" ze wzgledu na dzieci. Poza tym kazde swietowanie i rodzinna frajda jest mile widziana w naszym domu. Nie przesadzamy jednakze z tymi zwariowanymi obchodami - wszystko z umiarem:) 
Tym bardziej, ze dnia nastepnego procz Dnia Wszystkich Swietych przezywam rowniez rocznice smierci mojego dziadka:(