Nie wiem czy czytaliście mój post sprzed kilku lat o moich pierwszych objawach menopauzy...? Jeśli tak to musicie wiedzieć, ze ja wtedy nie miałam pojęcia co to jest menopauza, jeśli nie, darujcie sobie ta lekturę.
Tak naprawdę prawdziwe, koszmarne, przerażające i bardzo uciążliwe symptomy mojej menopauzy zaczęły mi się około dwóch lat temu, tamto to był tylko taki przedsmaczek, który opanowałam na chwile ziołowymi pigułkami. Ale zioła przestały działać, wybuchy gorąca pojawiły się ponownie, zaczęłam mieć poważne problemy ze spaniem - nie mogłam zasnąć, a kiedy zasnęłam w końcu wybuchy gorąca budziły mnie nadchodząc falami, po których ponownie nie mogłam zasnąć.
Tuż przed naszymi europejskimi wakacjami mój mammogram wykazał jakaś dziwna cystę, musiałam mieć robiona biopsje - bardzo się tym zestresowałam. Prawdę mówiąc nigdy w życiu nie miałam tak strasznego stresu, byłam przerażona sytuacja ale również totalnie zaskoczona jakie koszmarne nerwy miałam - do tego stopnia, ze aż było mi niedobrze i myślałam ze dosłownie zwymiotuje w pracy!!!! Miałam wrażenie ze cala się trzęsie w środku i nie mogłam tego opanować!
Biopsja wykazała, ze strach był zupełnie niepotrzebny, ale nerwy jakoś mnie nie opuściły zupełnie, denerwowałam się wszystkim jak wariatka, do tego moje wybuchy zaczęły się się również objawiać strasznymi potami.
Bylismy akurat na wakacjach wiec tłumaczyłam sobie, ze po prostu się stresuje, żeby wszystko pięknie się udało i żebyśmy mieli fajny czas a pocę się tak strasznie bo było bardzo bardzo gorąco...
Ale zobaczcie sami te poty poniżej, jestem totalnie zlana potem, w takich momentach miałam wrażenie ze pot zbiera się na moim ciele nagle tak grubo ze mogłabym strzasnac ręką i krople zleciałyby na ziemie!!!
Ja nienawidzę dotykać potu wiec wyobraźcie sobie moje zdegustowanie swoja własną osoba...
Wrocilismy z wakacji i nadal się pociłam, budziłam się w nocy zlana potem, pościel mokra - ohydztwo!!!
Do tego nerwy nadal mi towarzyszyły, zapominałam wszystkiego, denerwowałam się ze zapominam, denerwowałam się na wszystkich, miałam wrażenie ze nie kontroluje swoich emocji. Zaczęłam tez tyć, byłam cały czas niewyspana i przemęczona. Nic mi się nie chciało...
I jesienią zmieniłam stanowisko w pracy na pełen etat a zbliżał się sezon świąteczny co oznaczało o zwiekszona ilość godzin i presje, do tego Maya kończyła 18 lat w grudniu, wyprawialiśmy jej wielkie party, rodzina przyjeżdżała a ja funkcjonowałam jak zombie!!! Nie miałam na nic czasu, nie miałam na nic siły, stres mnie zżerał, byłam sfrustrowana, ze nie potrafię się ogarnąć.
W pewnym momencie w grudniu stres, którego nie mogłam opanować zaczął rządzić moim życiem w takim stopniu ze dosłownie myślałam ze zbliżam się do załamania nerwowego. Myślałam ze zwariuje z braku snu i ciągłej niepohamowanej gonitwy myśli, która nie pozwalała mi normalnie funkcjonować.
W pierwszych dniach stycznia zadzwoniłam do mojego lekarza, umówiłam się na wizytę i poprosiłam o pomoc. Skierował mnie na badania krwi by sprawdzić poziomy moich hormonów, które były w opłakanym stanie i poradził mi kuracje hormonalna w postaci "pallette" to taka maleńka fasolka zawierająca hormony potrzebne mi do uregulowania mojego poziomu hormonalnego, która lekarz wkłada pod skore na biodrze by uwalniała stopniowo do organizmu testosteron i estradiol w przeciągu paru miesięcy. Dodatkowo dostałam pigułki z progesteronem które łykam codziennie przed pójściem spać by pomoc mi spać.
Lekarz zapewnił mnie ze ta kuracja nie powinna doprowadzić do zachorowania na raka a ręcz przeciwnie uchronić mnie przed tym i przed osteoporoza.
W przeciągu tygodnia wróciłam do bycia soba!!! Przemiana była niesamowita, zaczęłam się wysypiać - juz po pierwszej przespanej nocy poczułam się jak nowo narodzona, ustały fale gorąca, i co najważniejsze przestałam się denerwować. Nagle świat zaczęłam widzieć w jaśniejszych kolorach, moje nastawienie się zmieniło, nie mogłam uwierzyć w swój nowy optymizm. Dosłownie jakbym się obudziła z jakiegoś koszmaru.
Jestem juz teraz ponad rok na tych hormonach, które juz mi się teraz wspaniale ustabilizowały i będę tylko zmieniac ta pallette co 3-4 miesiące. Przed każda zmiana, mam sprawdzane hormony.
Ta kuracja jest droga, nasze ubezpieczenie nie pokrywa jej wiec to nie jest tania impreza ale jak dla mnie warta tych pieniędzy.
Nie wiem czy taka kuracja jest dostępna w Polsce... ale jeśli jest to polecam ja każdej kobiecie która przezywa męczarnie menopauzowe!!! Bez niej chyba bym oszalała!
Skutkiem ubocznym jest duży porost włosów - wszędzie!!! i w początkowej fazie można trochę przytyć ale kiedy hormony się ustabilizują ta wodna waga schodzi. Dodatkowo mam więcej energii, więcej siły, i pamięć mi się poprawiła.
Ciesze się ze żyje w czasach kiedy są sposoby by pomoc kobiecie w jej trudach przekwitania.