Martwilam sie strasznie, modlilam duzo, denerwowalam bardzo...ale operacja sie udala:)))
3 chirurgow w tym jeden sprowadzony specjalnie na owa operacje - wczesniej uswiadomiony zeby jak najlepiej, zeby sie postarac, ze mama znajomego itd w dwie godziny pod miejscowym znieczuleniem wreszcie zamontowali ostatecznie - mamy nadzieje, nowy staw biodrowy mojej mamie, ktora przez ten caly zabieg byla przytomna:)
Rehabilitacja przebiega dobrze, bylo troche opuchlizny, jakis babel pod kolanem, mdlosci po antybiotykach, ktorymi ja ladowali, ale ma wyjsc w przyszly wtorek:)
Wszystkim, ktorzy pocieszali dziekuje, i tym co trzymali kciuki i tym co zyczyli powodzenia.
Wszyscy sa dobrej mysli, ze tym razem wszystko sie zagoi, usprawni i Mama wyjdzie z tego - doslownie o wlasnych nogach na nowym biedrze:)
Bardzo sie ciesze, ze wszystko skonczylo sie pomyslnie :) Jeszcze raz duzo zdrowia dla Twojej mamy i zycze jej szybkiego powrotu do formy!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Agata
TO DOBRA WIADOMOŚĆ. POZDRAWIAM:-)))
OdpowiedzUsuń