Odbieranie Mayci ze szkoly w obydwu przypadkach nie nalezy do przyjemnych. Albo roztapiamy sie na sloncu, parzy leb, przypalaja sie poszczegolne wystajace czesci ciala, bluzka przykleja sie natretnie, i czuje sie wszedzie krople potu kulajace sie powoli ciurkiem. A jak pada - a czesto pada przy odbieraniu Mayci bo opady sa zazwyczaj popoludniowe, to pedzimy z parasolami, ktore niewiele nas oslaniaja od deszczu, w kaluzach, slizgajac sie w mokrych klapkach i modlac sie zeby zaraz nie zaliczyc gleby z drugim dzieciakiem u boku drepczacym i jeczacym, wlazacym w najwieksze kaluze, po czym stoimy w tlumie klinujacych sie nawzajem parasoli probujac odebrac dziecko.
Wczoraj Olus mi zastrajkowal na parkingu twierdzac, ze on sie nie rusza z samochodu bo jest za goraco!!! I wcale mu sie biedakowi nie dziwie:(
Wiec czekamy na chocby minimalne ochlodzenie, nie zadam tutaj sniegowych zasp jak dzisiaj w dakocie i colorado, ucieszy nas nawet zejscie do 26 - 25 st, byle nie te koszmarne 33 z aktualna wilgotnoscia:(
To juz 6-sty miesiac takiej "cudnej" aury wiec nie dziwota, ze zdziebko nam sie juz to opatrzylo, zwlaszcza ze nie ma zadnej ulgi - bo przez te prawie pol roku nie bylo ani jednego chlodniejszego dnia lub nawet nocy.
Pani Jesien, gdzie pani sie podziewa??????
Wspolczuje, bo nie lubie takiej pogody. Najbardziej odpowiadaloby mi takie typowe polskie lato do 24 stopni. Niestety u nas lato podobne jest do Waszego, ale trwa znacznie krocej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Agata