W zeszly piatek ekscytacja osiagnela szczyt:) bo wreszcie nadszedl czas na przebranie sie w dawno juz zakupione kostiumy i wyruszenie w marsz po osiedlu w celu zgromadzenia jak najwiekszej ilosci slodyczy:)))
Zanim nadszedl ten wyczekiwany piatek czyli Halloween zakupilismy piekne dwie dynie, z ktorych udalo nam sie zrobic takie oto lampiony halloweenowe:)
Wzory wybraly dzieci - Olus wymyslil sobie Sonic - postac z jakiejs gry:) co dalo Wiesiowi mozliwosc kreatywnego wykazania sie:)) Olus tylko nadzorowal jako, ze pomysl wreczenia mu narzedzi do wycinania nie wydawal nam sie zbyt dobry:) Ale Maya sama narysowala szkic kota na dyni i wycinala go razem ze mna:)))
W piatkowy poranek Olus przeistoczyl sie w Cat in the Hat:) na potrzeby szkolnego Bookoween, kiedy to dzieci moga przyjsc przebrane do szkoly ale tylko jako postac z ksiazki. Z racji, ze dzieci lubia bardzo ksiazki Dr. Seuss i mielismy juz w domu kapelinder skompletowalismy stroj kota :)
Popoludniu przyszla jednak pora na przygotowanie sie do Trick-o-treating…:)
Olus zmienil sie w swojego ulubionego Mario z popularnej gry video, a Maya w Kleopatre:)
Chodzenie po domach od samego poczatku bardziej przypominalo bieganie od jednych drzwi do drugich:)
A oto urobek moich dzieci - ciezko zapracowane i ciezko wybiegane cukiery:)
My precious:)))
Musze was rozczarowac - zjadlam tylko dwa cukierki z tej puli i absolutnie mi to wystarczylo:)
Konczac to halloweenowe sprawozdanie chcialam tylko dodac, ze obchodzimy to amerykanskie "swieto" ze wzgledu na dzieci. Poza tym kazde swietowanie i rodzinna frajda jest mile widziana w naszym domu. Nie przesadzamy jednakze z tymi zwariowanymi obchodami - wszystko z umiarem:)
Tym bardziej, ze dnia nastepnego procz Dnia Wszystkich Swietych przezywam rowniez rocznice smierci mojego dziadka:(
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń