niedziela, 20 lipca 2014

Przystanek: Philadephia

Dzis o drugim postoju na naszej road trip czyli Philadelphia (Filadelfii)
Zanim jednak dotarlismy tam musielismy pokonac Chesapeake Bay Bridge-Tunnel by przedostac sie z Virginia Beach na Delaware Pennisula. To cale polączenie, ktore oddano do uzytku w 1964 roku oszczedza kierowcom 95 mil (153km) drogi, ktora musieliby pokonac na okolo zatoki, nie wspominajac juz o przedzieraniu sie przez metropolitarna strefe Baltimore - Washington. Nie jest sobie taki zwykly mostek - ale ogromna kostrukcja, ktora w calosci liczy 23 mile (37km) wraz z drogami dojazdowymi, w jej budowe wchodza cztery wysokie mosty - kazdy ok 2 mil (3.2km), dwa jednomilowe tunele (1.6km) i cztery sztucznie utworzone wyspy. Zaluje, ze nie zatrzymalismy sie na jednym z kilku postojow na moscie i  nie pstryknelismy paru zdjec bo widok byl cudny. Ale tak to jest w trasie kiedy czas goni, a przed toba 7 godzin jazdy:(

Kiedy dotarlismy wreszcie do Philadelhii poznym wieczorkiem bylismy glodni, zmeczeni, a ja na dodatek absolutnie przerazona tym wielkim miastem. Musze sie wam przyznac, ze przez pierwsze godziny czulam sie jak kompletna wiesniaczka, ktora po raz pierwszy znalazla sie w centrum duzej aglomeracji:) Bylam oszolomiona halasem, tlumem, przerazona ruchem ulicznym, zniesmaczona smrodem i spalinami. Zdalam sobie sprawe jak bardzo juz odzwyczailam sie juz od wielkomiejsckiego zycia i to, co zawsze mnie pociagalo i rajcowalo w wielkich miastach teraz mnie strasznie meczy i przeraza wrecz:( Tak to jest jak sie mieszka na przedmiesciach i jezdzi sie wszedzie samochodem po prostych i szerokich drogach Florydy.
Na szczescie Philadelphia to nie tylko zatloczone i zasmrodzone nowoczesne centrum, ale rowniez przeurocze, zacienione pieknymi starymi drzewami stare miasto z brukowanymi uliczkami i malowniczymi kamienicami. I to wlasnie tam spedzilismy wiekszosc naszego czasu w Philadelphii:)

Philadelphia byla kolebka rodzenia sie niepodleglosci Stanow Zjednoczonych i pierwsza stolica. Znajduje sie tam wiele bardzo znaczacych dla amerykanskiej historii miejsc, ktore sa bardzo licznie odwiedzane.
Najbardziej popularne to: Liberty Bell czyli Dzwon Wolnosci, ktory jest symbolem wojny o niepodleglosc Stanow, ale takze walki o prawo do wolnosci dla niewolnikow. Kolejka do zobaczenia tego cuda jest zawsze dluga, wiec darowalismy sobie wejscie do przeszklonego pomieszczenia, w ktorym dzwon sie znajduje i zobaczylismy go sobie przez szybke:))
Ale nie podarowalismy sobie wejscia do Idependence Hall, gdzie podpisano Deklaracje Niepodleglosci  i Konstytucje Stanow Zjednoczonych.

Widzielismy tez City Hall czyli Ratusz, dom Tadeusza Kosciuszki:)

A po dlugim spacerze starymi uliczkami Philadelphii podjechalismy do Washington Monument i na slynne schody wiodące do Museum Sztuki tzw: "Rocky Steps" gdzie trenowal Rocky Balboa  i gdzie znajduje sie jego statua:)

Nie jestem zadna jego wielka fanka  i chyba nigdy nie widzialam calego filmu, ale skoro juz zawitalismy w te rejony musielismy wbiec na te slynne schody:))

Ja osobiscie z ulga opuscilam to miasto, ale odetchnelam ze spokojem dopiero kiedy przedarlismy sie przez  zatloczone i obrzydliwe autostrady strefy metropolitarne stanu New Jersey i New York - gdybym musiala ta trase pokonywac codziennie w drodze do pracy to mialabym zawal serca co pare minut i moj codzienny nastroj wahal by sie po miedzy totalna depresja a ogolnym przybiciem. Brud, tlok, spaliny, korki to juz nie dla mnie, jestem dziewczyna z Florydy, bez slonca, plazy i zieleni nie ma dla mnie zycia:) Wcale nie bylo mi zal, ze omijamy Manhattan bokiem, wrecz przeciwnie - na sama mysl, ze mielibysmy tam zajezdzac - czego na szczescie nie mielismy w planach:), ogarnialo mnie przerazenie. Ale moze dlatego, ze nie moglam sie juz doczekac naszego nastepnego przystanku - Cape Cod:)

sobota, 19 lipca 2014

Recenzje subiektywne

Dzis o ksiazkach, ktore udalo mi sie pochlonac ostatnimi czasy. Postanowilam sobie dwa lata temu, ze bede czytac wiecej i lepiej i...realizuje swoje postanowienie systematycznie:) Jestem z siebie bardzo dumna:) Zaczelam od pozycji, o ktorych wszyscy mowili, tak z ciekawosci. Tym sposobem przerobilam cala serie "Hunger Games" i przypomnilam sobie tym samym, ze zawsze lubilam czytac ksiazki, ktore beda lub byly zekranizowane. Siegnelam wiec po pozycje z serii "A Song of Ice and Fire" (George R. R. Martin) na podstawie, ktorych powstaje slynny serial "Game of Thrones" czyli "Gra o Tron", a potem po ksiazki z serii "Divergent" (Veronica Roth) i z niecierpliwoscia czekalam na filmy:)
Ale na tym nie skonczylam, znalazlam liste pozycji na Pinterest, ktore wedlug ich recenzentow warte sa poswiecenia mojego drogocennego czasu, o niektore z nich juz upomnial sie Hollywood:)
Jesli wiec aktualnie poszukujecie czegos na letnia lekture na plazy lub by zabic czas w podrozy sluze porada:) Moge poczestowac was lista ksiazek, ktore bardzo polecam z rynku amerykanskiego i tych, po ktore odradzam siegac. Nie bede jednak tutaj streszczac fabuly, tylko moje ogolne uwagi.

Divergent, Insurgent, Allegiant(Veronica Roth) czyli Niezgodna, Zbuntowana, Wierna
Polecam, jesli podobaly wam sie "Hunger Games" czyli "Igrzyska Smierci" i lubicie powiesci o przyszlosci :) Ja jestem fanka, nawet wieksza niz "Igrzysk..", bo ta trylogia wydawala mi sie bardziej intersujaca, fabula troche bardziej skomplikowana, bohaterka bardziej dojrzala, choc zetknelam sie z roznymi opiniami:) Ale moim zdaniem  jesli siegajac po te ksiazki spodziewasz sie beletrystyki najwyzszych lotow to  na pewno sie zawiedziesz, bo to pozycja, ktora w Stanach promuja jako mlodziezowa ...:) Ja czytalam dla czystej rozrywki. Sama idea spoleczenstwa zaprezentowana przez autorke intryguje od pierwszych stron, co jest akurat dla mnie duzym plusem, bo nie przepadam za ksiazkami, ktore bardzo dlugo sie rozwijaja, trace zainteresowanie:)
Nie moglam doczekac sie filmu, ktory rowniez nie rozczarowal. Czekam na ekranizacje kolejnych czesci...

Mortal Instrument City of Bones (Cassandra Clare) czyli Miasto Kosci
Dziecinada w skrocie:) Strata mojego czasu i pieniedzy! Nie wiem czy w Polsce tez jest taka moda na  swiat vampirow i inne takie bajki? Tutaj jest szal, w ktorym ja nie biore udzialu. Ale...po obejrzeniu ekranizacji powyzszej powiesci - ktora jest pierwsza z dlugiej serii pomyslalam, ze film byl kiepski, ale ksiazka jest przeciez zawsze duzo lepsza, wiec moze warto zaryzykowac, bo sam pomysl byl "interesujacy" chociaz niezupelnie w moim guscie. Przebrnelam przez to dzielo, tylko dlatego ze zaplacilam za nie:) Ksiazka nie byla niestety ani grama lepsza:((( dziecinna, kosmiczna wrecz, i napisana tak marnie, ze fragmenty walk przypominaly mi opisy stop-klatki, jakbym wszystko dzialo sie w super zwolnionym tempie. Odradzam!

Gone Girl (Gillian Flynn) czyli Zaginiona dziewczyna
Interesujaca historia. Mnie osobiscie nie wcisnela w fotel z wypiekami na twarzy, ale przyznaje, ze z zaciekawieniem przesuwalam strony na moim kindle:) Dlugo sie rozwija, z poczatku wydaje sie byc zupenie zwyczajnym kryminalem z serii: znika kobieta w tajemniczych okolicznosciach i wina spada na meza...ale koniec koncow fabula nie jest tak prosta:) Autorka kresli bardzo wyrazisty obraz glownych postaci przez co sledzisz ich losy z coraz wiekszym zainteresowaniem. Zakonczenie jednak troche mnie rozczarowalo, moze za dlugo mieszkam juz w Stanach i za duzo amerykanskich filmow juz naogladalam:) Powiesc niedlugo wejdzie do kin, jestem ciekawa rezultatow, zwlaszcza, ze Ben Affleck gra glowna role...

The Book Thief ( Markus Zusak) czyli Zlodziejka Ksiazek
Przeczytalam ta ksiazke wiedzac, ze wyszedl film, jednakze jeszcze go nie zdazylam obejrzec. Prawde mowiac troche sie obawiam. Nie jestem w stanie sobie wyobrazic by ekranizacja byla w stanie oddac niesamowity klimat tej powiesci, boje sie, ze zrobili z tego lzawa opowiesc o wojnie...
Narratorem w tej ksiazce jest smierc, to juz powinno was zainteresowac. Jest to historia Niemcow ukrywajacych Zyda, czytajac ja mialam wrazenie ze poznaje druga strone medalu. Nie jest latwo, ani przyjemnie, i fabula rozwija sie dosyc dlugo i slamazarnie,  do tego narrator nie moze sie powstrzymac od ujawniania szczegolow z przyszlosci a nawet samego zakonczenia juz w polowie historii:( Frustrujace! Ale bardzo podobal mi sie styl tej powiesci, bardzo europejski, jezyk zarazem prosty i poetycki, wyrazistosc uzytych slow, ich dwuznacznosc, ich brak. To mnie bardzo urzeklo:) A na koniec strasznie sie splakalam. Jesli wychowaliscie sie na wojennej literaturze w Polsce i rosyjskich filmach wojennych to polecam to inne spojrzenie na czasy wojny.

Bridget Jones: Mad about the boy (Helen Fielding) Szalejac za facetem
Tak, przeczytalam nawet te  po raz drugi juz odgrzewane Pamietniki Bridget Jones:) Zastanawialam sie czy w ogole siegac...Ale jechalismy 10 godzin samochodem i troche z nudow zaczelam czytac...i po kilku stronach odlozylam myslac, ze niestety juz z tego wyroslam:) Ale nuda dawala sie we znaki wiec kontynuowalam i nawet skonczylam. Bardziej z ciekawosci co sie wlasciwie stanie z ta biedna Bridget :) Nie przepadam wlasciwie za stylem pisarskim Fielding, i nie jest to zadna porywajaca historia, od ktorej nie mozna sie oderwac. Taka obyczajowka:) Jesli ciekawi was dalszy ciag losow malo rozgarnietej Bridget to czytajcie...Ja sie tylko zastanawiam czy z tej czesci tez zrobia film???

The Glass Castle (Jeannette Walls) czyli wedlug mnie Szklany Palac
Ta ksiazka jest pamietnikiem pisarki, ktora dorastala w bardzo niekonwencjonalnej rodzinie - delikatnie to ujmujac. Od pierwszych stron troche przeraza i zadziwia. Bardzo mnie jako matke zbulwersowala. To nie jest opowiesc zwyklego dziecinstwa, ani latwego dorastania. Bardzo budujaca, dajaca nadzieje i absolutnie obalajaca teze, ze rodzina i srodowisko w jakim dorastasz determinuje twoje wybory zyciowe i ogranicza mozliwosci. Bardzo poruszajaca, polecam!

The Giver (Lois Lowry) oraz Gathering Blue i The Messenger czyli Dawca
Kolejna fantastyczna seria o dziwnym, sztucznie uworzonym utopijnym spoleczenstwie w przyszlosci:) Zaczyna sie interesujaco, chociaz ile razy mozna czytac o mlodym czlowieku, ktory przygotowywuje sie do wziecia udzialu w waznej uroczystosci, ktora zdeterminuje jego dalsze losy.....Masz ochote zaspiewac: Ale to juz bylo...Do tego pierwsza czesc konczy sie w momencie kiedy sadzilam, ze zacznie sie prawdziwa akcja:( i nie wiadomo wlasciwie jaki los spotyka glownego bohatera:( Dwie pozostale czesci sa jakby kontynuacja pierwszej, aczkolwiek maja miejsce w innych osadach. Reklamuja juz film, w ktorym zagra Meryl Streep...jestem ciekawa czy beda trzymac sie ksiazki czy moze podkreca nieco akcje... Jesli przepadacie za tego typu historiami to zawsze mozna lyknac:) Moje odczucia sa tylko letnie.

The fault in our stars (John Green)  czyli Gwiazd naszych wina
Piekna ksiazka! Bardzo polecam! To historia dwojki mlodych ludzi chorych na raka, ktorzy zakochuja sie w sobie wiedzac, ze ich szczescie bedzie trwalo bardzo krotko. Ta powiesc ma niesamowity klimat, ktory niestety troche traci na swej wyjatkowosci po przetlumaczeniu:( Zawsze sadzilam, ze dobre tlumaczenie oddaje dokladnie te same mysli, emocje i informacje co orginal, ale kiedy zauroczona ta powiescia siegnelam po polska wersje troche sie zawiodlam:( Niektore sformulowania nie sa wlasciwie przetlumaczalne, lub przelozone na inny jezyk traca swoj urok, komicznosc i ironia jest troche slabsza... Mam nadzieje, ze jesli przeczytacie w jezyku polskim bedziecie w stanie docenic wyjatkowosc tej powiesci. Mnie bardzo poruszyla. Styl John'a Green'a jest absolutnie swiezy, nowoczesny, prosty acz elokwentny, to wlasnie sposob opisania tej wydawac sie moglo prostej history powoduje, ze zakochujesz sie w tej ksiazce. Widzialam juz film i mimo, ze jest dobry i nie rozczarowuje to jednak wychodzac z kina mialam swiadomosc, ze ja znam lepiej bohaterow bo czytalam powiesc:) Bardzo polecam!

She's come undone (Wally Lamb) czyli Niepamietnik Dolores Price
To jest dopiero historia:) Zaczyna sie zupelnie zwyczajnie i po paru pierwszych rozdzialach zastanawialam sie dlaczego wlasciwie ja czytam, ale w polowie juz dobrze wiedzialam, ze jest wyjatkowa. Czytalam ja podczas naszej road trip i opowiadalam fabule Wiesiowi, ktory siedzial za kolkiem - sam sie domagal:) Losy bohaterki zaczynaja i koncza sie w stanie Rhode Island i zahaczaja znaczaco o Cape Code - gdzie wlasnie wiodly nas nasze wakacje i to bylo rowniez bardzo niesamowite dla mnie, ze podazam sladami Dolores:) Jej zycie mialo swoje wzloty i upadki - glownie upadki z poczatku:( To nie jest latwa ksiazka, ani przyjemna miejscami, bardzo amerykanska bo osadzona w zmieniajacym sie na przestrzeni 40 lat spoleczenstwie amerykanskim. Jest polski akcent:) w osobie bliskiej znajomej glownej bohaterki:) Jesli macie ochote na zakrecony zyciorys to cos dla nas:)

Room (Emma Donoghue) czyli Pokój
Ta niesamowita historie opowiada 5 letni chlopiec, tak jak dziecko w tym wieku widzi i rozumie swiat, z tymze swiat glownego bohatera tej powiesci miesci sie w malych pokoju, ktorego nigdy nie opuscil i ktory jest jego calym swiatem. Przerazajaca, poruszajaca, ciekawa ksiazka. Wciaga juz od pierwszych zdan, i nie pozwala sie oderwac. Wiecej nie moge napisac, bo nie chce wam popsuc lektury. Polecam!!!

The Goldfinch (Donna Tart)
Uff i jeszcze raz uff. Bylam bardzo szczesliwa konczac to dzielo, bo niewatpliwie jest to dzielo literackie, a autorka jest baaardzo inteligentna, oczytana, i bardzo lubi przelewac slowa na papier, bardzo duzo slow!!!! Ja po pierwszym rozdziale zastanawialam sie czy w ogole kontynuowac, bo choc zaczatek fabuly mnie zaciekawil i mialam ochote dowiedziec sie co wydarzy sie dalej i jak potocza sie losy glownego bohatera to sposob w jaki powiesciopisarka kontynuowala swoj niekonczacy sie potok slow, uzywajac przy tym najbardziej wyrafinowanych sformulowan frustrowal mnie strasznie. Sprawdzilam recenzje tej ksiazki i nie bylam jedyna z tym problemem:( Czytelnicy byli bardzo podzieleni - albo zachwyceni kunsztem jej pisarstwa albo totalnie zdegustowani - tak jak ja:( Jak dla mnie bardzo meczaca ksiazka, bardzo dolujaca, pochlaniajaca mase mojego czasu i resztki cierpliwosci. Niekonczace sie porowniania, opisy tak szczegolowe, ze mimo, iz bardzo sie starasz ilosc detali uniemozliwia ci wyobrazenie sobie przedstawianiej sytuacji, miejsca czy przedmiotu. Jestem pelna podziwu dla wiedzy autorki dotyczacej sztuki, historii i antykow, i absolutnie oszolomiona jej mozliwosciami literackimi i swoboda w operowaniu bardzo niekonwencjonalnym slownictwem, ale nie siegne juz po zadna ksiazke jej autorstwa, bo po prostu nie jestem fanka tego typu pisaniny:(

To tyle na razie, dajcie znac czy wam pomoglam. Jak lykne jakies nastepne pozycje z mojej listy to zdam wam relacje:) Milego czytania!






czwartek, 17 lipca 2014

Outer Banks

Tak jak obiecywalam oto blizsze spojrzenie na pierwszy przystanek na naszej road trip - Outer Banks.
O zobaczeniu tego miejsca marzylam juz od kilku lat. Jesli widzieliscie kiedys film z Richard Gere and Diane Lane "Nights in Rodante" (Noce w Rodante...chociaz mogli to przetlumaczyc zupelnie kosmicznie:)) to mieliscie okazje zobaczyc kawalek tegoz niesamowitego miejsca:) 
Outer Banks to czesc wybrzeza Pn. Karoliny utworzona przez liczne wyspy barierowe czyli wysepki powstajace wzdluz wybrzeza w wyniku wzdluzbrzegowego i poprzecznego do brzegu przemieszczania sie osadow. Takie wyspy maja postac dlugich, zazwyczaj wąskich i piaszczystych utworow. I tak wlasnie wyglada to wybrzeze - super plaze, piekne nabrzezne miasteczka, ktore ciagna sie wzdluz stalego ladu Pn Karoliny. Mnie zauroczyly drewniane domy postawione na szczudlach niemalze na plazy,  a w wiekszosci przypadkow na wydmach.


Atrakcja tego miejsca sa rowniez zyjace na jednej z wysp dzikie mustangi tzw: banker ponies, ktore sa potomkami koni pierwszych Hiszpanskich kolonistow, ktorzy rozbili swe statki u wybrzezy Pn Karoliny. Koniki biegaja sobie wolno po wydmach, sa chronione i nie mozna ich absolutnie dokarmiac ani nawet zblizac sie blizej niz 50 stop. Zamieszkuja najdziksza czesc wysp, nieco odosobniona i malo zamieszkana, gdzie mozna dostac sie tylko pojazdem napedzanym na 4 kola - a i to nie grawarantuje bezproblemowego przejazdu , zakopac sie jest bardzo latwo na wydmach:)
 My wykupilismy sobie wycieczke hummerem, ktorej organizatorzy grawantowali zobaczenie konikow lub zwrot pieniedzy.


Jak sie domyslacie zwrotow nie bylo, bo konie sie pieknie zaprezentowaly na wydmach, nic sobie nie robiac z naszej obecnosci :) Sama jazda po tej wielkiej plazy (Carova Beach) - jeszcze niemalze zupelnie pustej ze wzgledu na wczesna pore zrobily na nas wielkie wrazenie.


Jednakze po dwoch godzinach trzesienia tylka na wydmach z ulga przyjelam informacje, ze wracamy do bazy, zazwyczaj nie cierpie na chorobe lokomocyjna, ale kazdy organizm ma swoje limity i moj chyba juz zaczal protestowac, bo czulam sie juz nieco zbyt kolyszaco:)))
Zanim opuscilismy OuterBanks udalo nam sie jeszcze podjechac do naszej pierwszej latarni morskiej - Bodie Island Lighthouse.


Z ciekawostek - wlasnie na Bodie Island bracia Wright przeprowadzili swoj pierwszy lot samolotowy:) Jest tam muzeum i pierwsze lotnisko samolotowe.
Na wyspy barierowe zawsze nastepuje pierwsze, najpotezniejsze uderzenie wszystkich huraganow, ktore kieruja sie na wschodnie wybrzeze Stanow:( Doslownie niemalze tydzien po naszych odwiedzinach Huragan Arthur nawiedzil Outer Banks i Cape Cod:(
A   niebezpieczny ocean okalajacy te wysepki nosi nazwe Cmentarza Atlantyku ze wzgledu na rozbijajace sie tam swego czasu statki.


Mnie osobiscie Outer Banks zachwycily, chociaz bylismy tam tylko niecaly dzien:) Marzy mi sie wrocic tam z dzieciarnia na wakacje, wynajac jeden z tych szczudlatych domow na plazy i cieszyc sie paroma dniami na ogromnej plazy:) 
Jak to jest, ze spelnione marzenie generuje nastepne?:)

środa, 9 lipca 2014

Vojaze:)

Wrocilismy z naszej  road trip czyli podrozy samochodowej po Stanach.  Dzieci zostaly u dziadkow w Pn. Karolinie bo nie przezylyby chyba takiej ilosci godzin na trasie. A trasa byla dluuuga:)
Zaczelismy od St. Augustine gdzie spedzilismy noc jeszcze z dziecmi i odwiedzilismy tamtejsza plaze, nastepnie zawitalismy do Southport i spotkalismy sie z tam z rodzinka, przeplynelismy sie wszyscy promem do Fort Fisher, tam zostawilismy nasze potomstwo pod opieka cioci i babci, i odjechalismy w sina dal a konkretniej w strone Outer Banks, pozniej podjechalismy do Philadelphia, skad w drodze do Cape Cod zajechalismy do Newport w stanie Rhode Island. Z Cape Cod popedzilisny zobaczyc troszke Bostonu, a stamtad kierowalismy sie w strone Portland w Maine. Zwiedzilismy Portland i piekny park Acadia, i zrobilismy sobie dluzszy postoj w malowniczych miasteczkach na wybrzezu - Camden i Bar Harbor. Az wreszcie kluczac pieknymi lesnymi drogami stanu Maine przekroczylismy granice z Kanada i udalismy sie do Montrealu. Tam po paru godzinach zwiedzania przepieknych kosciolow i starego miasta Montrealu ukradziono mi portfel z torebki :((( Reszte dnia spedzilismy na posterunku policji,  i na telefonach zamykajac wszystkie nasze karty kredytowe i probujac sie dowiedziec w jaki sposob bede w stanie wrocic do Stanow bez zielonej karty - ktora byla w portfelu:((( Wszystkich na szczescie udalo sie w pore zawiadomic wiec zlodzieje wzbogacili sie sie tylko o jakies 16 kanadyjskich dolarow, ktore mialam w tymze portfelu:)
Nastepnego dnia podjechalismi do najwiekszego chyba polskiego sklepu na tym kontynencie - supermarket Starski w Toronto. A stamtad nie tracac ani chwili pojechalismy do Niagara Falls zobaczyc wodospad Niagary od kanadyjskiej strony - czego nie udalo nam sie dokonac podczas naszej podrozy poslubnej - bo nie mialam jeszcze zielonej karty:). Patrzac na ten ogromny wodospad zadalam jednak sobie sprawe, ze 10 lat minelo od naszej poprzedniej wizyty, ale az tak wiele sie nie zmienilo, bo kurcze znow stoje tu bez zielonej karty:))))
Na szczescie moj paszport - mimo ze polski, uratowal mi tylek na granicy, bo bylo w nim pare pieczatek z przejsc granicznych kiedy wjezdzalam do Stanow na moja green card:)))
Kiedy dojechalismy do Charlotte, do domu rodziny Wiesia licznik w samochodzie pokazywal, ze przejechalismy w czasie tej podrozy od naszego domu - 3847mil czyli 6192km, co trwalo 76 godzin i 27 min!!!!!
Zdjec mamy mnostwo i bede je wam dawkowac chronologicznie, opisujac miejsca, gdzie zostaly zrobione. Wyprawe, mimo tej kradziezy w Montrealu uwazam za baaardzo udana, nieco meczaca, ale jakze ekscytujaca. Spedzilismy z Wiesiem 8 wspanialych dni razem, podczas ktorych jeszcze raz sie przekonalam jaka jestem szczesciara majac tak cudownego meza, ktory cala ta podroz zaplanowal i zorganizowal. Wyjezdzajac mielismy w rekach kilkustronicowy grafik wszystkich noclegow, przystankow i miejsc, ktore chcielibysmy zobaczyc, z adresami, opracowanymi trasami przejazdu...i poniewaz bardzo nam zalezalo sprawnie zrealizowalismy wszystkie punkty naszego skrupulatnego planu. Wiem, ze na wakacjach powinno sie byczyc na plazy lub nad basenem - ale mieszkajac na Florydzie mamy to na codzien wiec wolelismy pojechac tam gdzie nas jeszcze nie bylo i zobaczyc to, czego jeszcze nie widzielismy.
Jesli nie mozecie doczekac sie moich dokladnych opisow skorzystajcie z tego linka zeby zobaczyc sobie fotki, ktore juz zdazylismy umiescic:)