środa, 25 września 2013

Idzie....deszcz

Jesien nie idzie do nas, a szkoda, upalow juz dosc troszke mamy. Za to idzie deszcz:( Idzie juz trzeci dzien, od rana do nocy:( Pada jak z cebra, jak cats and dogs. Temperatura nieco obnizona dzieki tej ciaglej ulewie, wiec powinnismy sie cieszyc...ale wszedzie tak mokro, wilgotno, zalewa nas woda zewszad. Pora mokra zaczela sie w czerwcu i od tego czasu niemalze codziennie padalo, wiec jeziora, stawy, rzeki wzbieraly sobie systematycznie, ziemia peczniala, po czym zaczely powstawac nowe jeziora i stawy, i kiedy wydawalo sie ze nie jestesmy w stanie przyjac juz wiecej deszczu zaczelo znowu padac i tak sobie pada przez ostatnie 72 godziny bez przerwy i konca nie widac.
Gdybym miala lodke jakas to podplynelabym dzis pod szkole Mayci by ja odebrac, ale kurcze nie mam nawet kaloszy:(( wiec bede brodzic w kaluzach jeziornych
Ciemno i ponuro, jak w polsce na jesien, tylko nie tak zimno na szczescie:)

czwartek, 19 września 2013

5 lat temu...


5 lat temu odwiedzilam zgodnie z zaleceniem mojego ginekologa, ktory zdziwiwszy sie bardzo ze jeszcze mnie widzi z brzuchem i stwiedziwszy, ze mam rozwarcie na 5 cm i lekkie skurcze, wyslal do szpitala na porodzenie syna mego:)
Po 3 godzinach meki intensywnej akcji porodowej, bez bardzo oczekiwanej ulgi epiduralowej, ktory zaaplikowany nic nie znieczulil w moim szarpanym bolem ciele:(, z moich czelusci wynuzyl sie maly czerwony pyszczek.
Mial czarny lepek i robil smieszne minki:)


 



Dzis ow pyszczek obchodzi swoje 5-te urodzinki:)
Lepek troche mu rozjasnial, ale smieszne minki zostaly:)
100 lat nasz maly, zabawny lobuziaku!!!
Posted by Picasa

środa, 18 września 2013

Urodziny

W miniony weekend a wlasciwie w piatek 13-stego:) obchodzilam urodziny - nie pytajcie ktore, bo i tak nie czuje sie na az tyle wiosen:)
I musze przyznac, ze byly to jedne z najmilszych urodzin jakie dane mi bylo przezyc.
Zlozylo sie na to wiele dobrych wiadomosci, milych zyczen, prezentow, usciskow, kartek, telefonow, wielki tort i super randka z moim mezem:)
A zaczelo sie od tego, ze dzieciaki z samego rana wreczyly mi pieknie wyrysowane i wypisane kartki:) Maya wlozyla nawet wyjete ze swojej skarbonki 6$ - zebym sobie cos kupila:))) a Olus nie chcial byc gorszy wiec do swojej koperty wrzucil 1-ego penny:)))
Potem dowiedzialam sie, ze jednak uda sie zapisac Olusia na pilke nozna bo zmienia dzien i godzine treningow tak zeby nam pasowalo, dodatkowo nie bede musiala go zawozic bo wszystko odbywa sie w jego szkole od razu po zajeciach:) Ten news bardzo polepszyl moj calkiem dobry humor:)
W drodze ze szkoly zadzwonila moja przyjaciolka Becia z zyczeniami, a pod domem czekaly juz nowe smietniki, ktorych juz wypatrywalam od paru tygodni.
W domu czekal mezus z pieknymi prezentami:)
Potem poszlam sobie zupelnie samotnie na basen, gdzie dostalam telefon od jednego z braci.
Przez reszte dnia otrzymywalam zyczenia, kartki i telefony od rodziny i znajomych.
A poznym popoludniem kiedy wreszcie dotarlam do domu i przekroczylam prog domu huknelo na mnie gromkie Sto Lat w wykonaniu meza z dziecmi stojacych w przedpokoju z wielkim tortem - tak mnie zaskoczyli, ze niemalze dostalam ataku serca:)))
Po kawalku torcika, zapakowalismy sie z powrotem wszyscy do samochodu i odstawilismy dzieciarnie do znajomych, gdzie mialy zanocowac, my natomiast rozpoczelismy nasza romantyczna randke:)
Ale w drodze na pyszny obiad zauwazylam ze w naszym miescie beda wreszcie budowac Fresh Market - moj ulubiony sklep, do ktorego musialam jezdzic daleko daleko.
Wieczor zakonczylismy kinem.

 


Same przyjemnosci i dobre wiadomosci!
Piatek 13-stego byl dla mnie bardzo szczesliwy:)


Posted by Picasa

czwartek, 12 września 2013

Nieumiejetnosci me

Nie potrafie wielu rzeczy robic i wiem ze juz sie nie naucze, nie zmienie, nie zmusze, albo mi sie nie chce po prostu:) Troche to takie przygnebiajace, bo przeciez czlowiek cale zycie sie uczy, wszystko sie zmienia, mam jeszcze czas, trzeba miec nadzieje, bla, bla , bla... Niektore rzeczy sa dla mnie nie do opanowania koniec i kropka. I z drugiej strony skoro jestem pewna tego, moge przestac probowac i frustrowac sie i popadac w rozpacz z powodu kolejnych nieudanych prob:)

Nie umiem gwizdac. Ani nutki, ani nawet swistu. Tak wiec nie przydam sie nikomu na czatach, bo nie ostrzege, nie zagwizdam tez z podziwem na nikogo nigdy, nie wygwizdze zadnego artysty ze sceny - no i moze to dobrze, nie sprawie nikomu przykrosci. Umiem za to kumkac jak zabka:))

Nie bede nigdy calkowac, ani korzystac z logarytmu jakiegokolwiek, bo moj mozg nie chce dzialac na tym poziomie matematycznym, strajkuje i gotuje sie caly:) Macierze sa moim limitem i ciezko bardzo mi przyszlo je pojac. Wiec nie liczcie na zadne calki w przyszlosci!!!

Nie opanowalam nigdy palenia. Zadna strata! Nie zaluje. Chociaz nigdy nie bylam cool w szkole i nie nalezalam do tych"fajnych" co kurzyli. I nie martwi mnie brak tej umiejetnosci, a bardziej brak tolerancji dla wszystkich ich posiadaczy i uzytkownikow. Nie cierpie dymu papierosowego!!! Dusze sie jesli ktos pali nawet 20 metrow ode mnie, do tego krzywo patrze, przesiadam sie bardzo demonstracyjnie, zlorzecze i scyzoryk mi sie w kieszeni otwiera. I nic nie poradze, po prostu unikam palaczy:(

Ale najbardziej nieumiejetna moja nieumiejetnosc to absolutny brak zdolnosci przestania bycia matka. Ani na chwile, ani na sekunde nie potrafie tego wylaczyc. I w gruncie rzeczy to dobrze, bo nie zdarzy mi sie zapomniec, ze mam dzieci -  a co poniektorym sie przytrafia:(
Tylko czasami chcialabym byc bardziej beztroska, szalona, fajniejsza mama, ktora sie zapomina i wariuje z dzieciakami, pozwala robic im jakies glupie, szalone rzeczy jak taplanie sie w blocie, bieganie w czasie deszczu, malowanie rekoma, urzadza bitwy na poduszki itd Chcialabym moc przestac sie martwic, ze sie poslizgna, uderza, wywroca, pobrudza, przeziebia, tylko tak po prostu odpuscic sobie i im, nie zwracac uwagi, nie panikowac, nie krzyczec z przestrachu, nie rezygnowac z fun'u tylko dlatego ze bede miala cos do prania, mycia i sprzatania....i nie moge:( Mamusia jest zawsze wlaczona na pelen regulator, pani policjanka, nauczycielka, lekarka i sprzataczka tlocza sie we mnie i nie dawaja chwili spokoju. Uciazliwe to bardzo.
Karce sie w gdzies w srodku, ale nie potrafie pozbyc sie ani na moment mamusinej gderliwej osobowosci, no juz tak sie we mnie zagniezdzila, ze wiem, ze nic juz chyba nie wskuram i sie jej nigdy nie pozbede:) Taki fart:)




niedziela, 8 września 2013

Sukienki i spodenki, wzory i kolory

Zauwazylam ze moj poprzedni wpis ciuchowy cieszyl sie cieplym przyjeciem z waszej strony, wiec postanowilam kontynowac ten temat, w koncu to rowniez czesc mojego zycia z ktorej czerpie wiele przyjemnosci i radosci:)
Troche to trwalo, ale wreszcie udalo mi sie zgromadzic pare fotek by zaprezentowac wam moj tegoroczny styl letni:)
Wiem, ze w wiekszosci szykujecie sie juz do jesieni i ten post bedzie nieco spozniony, ale u nas jeszcze trwa gorączka i konca jej nie widac:(
Tego lata zgodnie z wszedzie gloszonymi trendami postawilam na kolory, pstrokate wzory i krotkie spodenki. Niektore rzeczy kupilam z poczatkiem lata, a niektore grzecznie przeprosilam i wyciagnelam z zakamarkow mojej szafy:)
Oto moje ulubione zestawy tych minionych wakacji



Sukienka - ochoczo przeze mnie odgrzebana z czelusci szafy, kupiona pare lat temu w Marshalls (25$)
No i moje ulubione sandalki z DSW oraz kolczyki od bratowej (Ania Kruk )



Spodenki w ciekawy koralowy wzorek z Marshalls (16$). Bluzka stara jak swiat:) przerobiona przez mnie kiedys kiedys ze starego golfa elastycznego mojej babci (takiego co je nosili w latach 70-tych:))))
calkiem niezle sie jeszcze trzyma:), koraliki wykonalam sama, klapki tez stare ale jare:)nawet juz nie pamietam skad, torebka znaleziona ostatnio w butiku z uzywanymi ciuchami (9$!!!)



Moja najwieksza zdobycz tego lata - sukienka Tommy Hilfiger kupiona w outlecie przeceniona z 78$ na 23$:) Jest super kolorowa i super lekka - akurat na nasze florydzkie lato, buty Kenneth Cole z TjMaxx za 36$, torebka - prezent na imieniny od meza:) Michael Kors


 Kolejny czesto noszony tego lata zestaw to rozowo-koralowe spodenki i wzorzysta bluzka z Marshalls (obydwie pewnie ok 16$) buty znalazlam na przecenie w Nordstrom Rack za 20$, koraliki byly na przecenie 40% off w J.Crew outlet



Sukienka z Ross'a wiszaca w mojej szafie od paru lat juz (20$),
w/w buty Kenneth Cole i w/w torebka


Cudna bluzeczka rozpinana Tommy Hilfiger znaleziona w Good Will za 4$:), czerwone spodenki z White House Black Market - oczywiscie z przeceny:) i klapki Roxy z DSW na przecenie za 20$



To jest moj absolutnie ulubiony stroj tego lata - ta koszula strasznie przypadla mi do gustu!, jest milutka, luzna i kolory bardzo na czasie, znalazlam ja w Marshalls razem z tymi spodenkami Tommy Hilfiger, obydwie rzeczy byly ponizej 20$



Jedna z moich ulubionych sukienek od dwoch lata, znaleziona w Ross za 16$, jest super wygodna, latwa w noszeniu i ma cudne kolory. Buty chyba z DSW.
Mozecie tez na tym zdjatku podziwiac moja najnowsza fryzurke prosto z salonu, troche przyciemnilam blond i pocieniowalam:)


Posted by Picasa

czwartek, 5 września 2013

ABC Asiulka

To juz chyba trzecie podejcie do mojego osobistego abecadla. Za kazdym razem utykam na jakiejs literze:) Tym razem moze mi sie uda wreszcie...
Zdecydowalam, ze niektore litery beda miec po dwa hasla, a co sie bede ograniczac, czasami po prostu trudno wybrac:)
Oto Asiulek od A-Z
A - jak Asiulek, ksywka nadana przez bylego, przylgnela mnie lepiej i na dluzej niz on:) Z czasem przyjela sie tez posrod rodziny i przyjaciol,
B - jak bracia i Becia, spedzilam z nimi prawie cale moje zycie:) Bracia - stan: 2, blizniakow, z ktorymi dzielilam pokoj przez prawie 25 lat. Czy mozna byc blizej z rodzenstwem??? Tesknie za nimi, ale ciesze sie, ze juz nie siedzimy sobie na glowach:) Z Becia jestem zaprzyjazniona od 5-tego roku zycia, to taka przyjaciolka od serca, przyszywana siostra,
C- jak ciotka i cilantro. Mialam duzo cioc jako dziewczynka - takich prawdziwych i przyszywanych, teraz sama jestem ciotka, ale taka "z ameryki"! Bardzo lubie wystepowac z tej roli, niestety tylko wystepowac, bo rzadko widuje moich bratankow. A cilantro jest moim ulubionym ziolem, odkrylam je tutaj w stanach i przepadam za jego smakiem ( w Polsce chyba nazywa sie to kolendra)!!!
D - jak dom i dekorowanie. Moim najwiekszym marzeniem bylo zawsze stworzenie szczesliwego domu, udalo mi sie! i teraz moja pasja jest dbanie o nasze domowe ognisko, miedzy innymi dekorowanie naszego siedliska. Wymyslam coraz to nowsze udoskonalenia, zmiany, remonty, by nasza chatka byla ladniejsza i bardziej funkcjonalna,
E - jak Eugenia, moja mam, baba Genia:) Zaluje ze mieszkamy tak starsznie daleko od siebie, ale mimo tej odleglosci jestesmy sobie blizsze niz kiedykolwiek. Codzienie rozmawiamy ze soba przez Skype, zawsze mamy sobie cos do powiedzenia:),
F - jak filmy, od nastoletnich lat uwielbiam ogladac filmy, w liceum zapisalam sie DKF (Dyskusyjny Klub Filmowy) i nigdy mi nie przeszlo:) Pod tym wzgledem bardzo dobralismy sie z Wiesiem, okazalo sie bowiem ze obydwoje jestesmy strasznymi kinomanami,
G - jak gotowanie i goraco. Kucharzeniem zajelam sie w Stanach, bo odkrylam tutaj najrozniejsze kuchnie swiata i zaczelam eksperymentowac. To, ze lubie cieplo wiedzialam juz dluuugo zanim opuscilam Polsce. Uwielbiam wszystko na goraco - procz lodow i salat, gorace kapiele i prysznice, pije wrzatek, i duzo lepiej znosze gorączke na dworze anizeli chlod,
H - halas, zle znosze i z wiekiem coraz gorzej:( Glosno chodzacy telewizor albo krzyki dzieci to murowany bol glowy i moje widoczne poddenerwowanie. Pare godzin u Mayci w szkole doprowadza do mnie totalnego wykonczenia i rozpaczy:(,
I - Ikea i inteligencja. Czyli nasz ulubiony sklep, nasza ostoja europejskosci, przystepna dla naszych kieszeni, pasujaca do naszego niezbyt duzego domu, ktory tak nawiazsem mowiac jest zywa reklama tego sklepu:) Inteligencja to, jest to co najbardziej pociaga mnie u faceta. I to nie taka zwykla, musi byc wrecz encyklopedyczna i wszechstronna.
J - jablka i jazda samochodem. Jablka to moj ulubiony owoc, gdzie ja tam jablka:) moje paliwko jak mawiala kiedys moja mama:) Jezdzenie samochodem to jedna z umiejetnosci, ktora mnie kiedys bardzo przerazala i stresowala, a aktualnie daje mi duza satysfakcje, choc czasami meczy i nuzy kiedy musze spedzic w samochodzie wiekszosc mojego dnia rozwozac moje dziatki po szkolach i zajeciach,
K - jak ksiazki, moja druga milosc, po kinie:) Swego czasu biblioteka byla moim drugim domem, bylam pewna ze kiedys zostane bibliotekarka - jeszcze nie wykluczone:))) Uwielbiam czytac, czytam szybko, lapczywie, i niestety juz nie tak duzo jak kiedys,
L - jak laser i listy, laser co jakis czas ratuje mi wzrok:) dziekuje jego wynalazcy!!! Listy - uwielbiam pisac, zaluje troche ze zostaly zastapione przez e-maile, telefony, smsy itd Uwielbiam cala ta otoczke - specjalny papier listowy, pioro, pisanie odrecznie nie na maszynie czy kompie, wysylanie, czekanie na odpowiedz...
Ł - jak łaszki, nigdy nie za wiele:))) To moja slabosc, zawsze cos mi sie spodoba w sklepie, zawsze cos potrzebuje, zawsze musze miec cos nowego, modnego, trendy...
M - jak Maya, moja ciemnooka corka, sloneczna, radosna, rezolutna i majowa jak jej imie:)
N - jak nietolerancja - mierzi mnie, oburza, oslabia, martwi i dziwi,
O - jak opalenizna i oszczednosc, mimo, ze juz dawno przeszlo mi opalanie, jestem sniada przez wiekszosc roku, smaruje sie wysokim sunscreen'em, ale i tak co lata wygladam jakbym nie schodzila z plazy:) I jako rodowita poznanianka zawsze kombinuje jakby to zaoszczedzic:)))
P - jak podroze i pamiatki, podroze sa wpisane w moj zywot:) do ukochanego, do rodziny, do tesciow, do ojczyzny, i w koncu w celach krajoznawczo-rekareacyjnych. Spedzilam w podrozy wieksza czesc mojejgo zycia i ciesze sie z tego bo bardzo duzo udalo mi sie zobaczyc i zwiedzic. Pamiatki to pochodna mojego jezdzenia:) z kazdej wycieczki przywoze cos - chocby magnesik na lodowke, ciuszek, brasoletke, cokolwiek:)
R - jak Rozmiarek, moje nazwisko panienskie i rozstania - czesc mojego zycia niestety:( kiedys wywrozono mi to z kart tarota, myslalam ze chodzi o rozjazdy miedzymiastowe, bardzo sie mylilam. Przezylam wiecej rozstan w zyciu niz przecietny czlowiek, to duzy negatyw mojej egzystencji,
S jak samowystarczalnosc, jestem troche taka Zosia Samosia - lubie robic rzeczy sama, bo mam wtedy pewnosc ze sa wykonane tak jak bym chciala:) z drugiej strony z oszczednosci podejmuje sie zadan, za ktorych wykonanie mozna by zaplacic, ale szkoda mi kasy, skoro sama moge...Poza tym najbardziej polegam na sobie, nie lubie sie prosic o rzeczy, przyslugi i pomoc,
T - jak taniec, ktory uwielbiam,  i tesknota - za rodzina, przyjaciolmi, Polska, jedzeniem, tradycja itd, kazdy emigrant w mniejszym lub wiekszym stopniu na nia cierpi:(,
U - jak usmiech, ktory pojawia sie duzo, duzo czesciej na mojej twarzy odkad mieszkam w Stanach - to reakcja na klimat, slonce, ludzi, szczescie rodzinne, lepszy standard zycia ...
W - jak Wes, moja druga polowa, ktora czekala ciepliwie na mnie na drugim koncu swiata, jestem lepsza osoba dzieki niemu wlasnie:),
X - jak X-rays czyli zdjecia Rentgena, mialam ich troche robione w zyciu, bywalam polamana i skrzywiona:)
Y jak yards i inne dziwne jednostki miary, wagi, temperatury, na ktore mimo tylu lat w tym kraju nie przeszlam - nadal temperature odczytuje w Celcjuszach a nie w Farenheitach, mierze w cm i metrach a nie yard'ach, stopach i inch'ach, niewiele mi mowia uncje, tylko waze sie w funtach, i przeszlam na cups i inne amerykanskie miarki przy gotowaniu,
Z - jak zdjecia i zdrowie, zdjecia musza byc!!!, to moja obsesja, wieczna pamiatka wiec cale szczescie ze trafilam na fotografa z zamilowania, ktory mi tych zdjec produkuje tysiace:) Zdrowie pielegnuje z pasja, nie tylko swoje rowniez mojej rodziny, staram sie zdrowo nas odzywiac, uprawiac sporty, brac witaminy, prowadzic jak najzdrowszy tryb zycia, kontrolowac sie u lekarza.

Ufff jesli przebrneliscie przez ta liste to gratulacje:)
Duzo mozna sie dowiedziec o sobie probujac wymyslic te wszystkie alfabetyczne hasla.




poniedziałek, 2 września 2013

Nasz model



Wiesiu wczoraj zabral Olusia do Busch Gardens, gdzie Olus zaprezentowal wszystkie mozliwe minki jakie przyszly mu do glowy:) I musze przyznac, ze nasz syn juz od jakiegos czasu wykazuje sie bardzo przed obiektywem aparatu. Doslownie na sam widok tegoz sprzetu ustawia sie do zdjecia i zamiera w jakiejs komicznej pozie:))) Nie trzeba go namawiac - tak jak kiedys, a zdjatka wychodza czasami przesmieszne:)))
Sami zobaczcie...




Olus z malpkami:)



Olus z Flemingami 


Olus z żołwikiem


Olus w hipciu


Aaaa teraz karmienie żółwika:)


I wreszcie nasz zwykly bezminkowy Olus:)




Posted by Picasa