sobota, 30 maja 2009

7 lat temu...

7 lat temu...wyjechalam na wakacje na floryde. I 5 m-cy, ktore mialam tu spedzic jakos tak sie przeciagnelo:) Nie planowalam tego, nie marzylam o tym, nie bralam nawet takiego scenariusza pod uwage kiedy wyjezdzalam. Ale coz...czasami zycie samo pisze scenariusz, a czasami twoja najlepsza przyjaciolka cos tam dopisze:) Mialam byc nauczycielka, zostalam niania a pozniej mama. Mialam pracowac zawodowo, a siedze w domu z dzieciarami. Nie wszystko uklada sie tak sobie zaplanujemy, to nie znaczy ze uklada sie zle, po prostu inaczej. Ja nie chcialam nawet przeprowadzac sie z Poznania do innego miasta w Polsce, nie chcialam byc daleko od rodziny - a wyladowalam na florydzie:) Zarzekalam sie ze nie bede kura domowa, a nia jestem aktualnie. Zawsze sie wysmiewalam z amerykanow (mieszkajac w polsce) ale nie spotkalam zyczliwszych ludzi. Spedzilam tutaj 7 lat i cenie bardzo ich pozytywne nastawienie, usmiech na codzien, uprzejmosc, zawsze zagaja rozmowe, zawsze odpowiedza na twoje pozdrowienie, w takim otoczeniu zyje sie lepiej, milej.
Ale nie wiem ile lat bym tu spedzila zawsze pozostane polka, nawet jesli dostane wreszcie obywatelstwo - o ktore juz wlasciwie moge sie ubiegac, to tak naprawde bedzie to tylko na papierze. Zawsze bede jedna noga, reka, okiem i polowa mojego serca w polsce, bo tam sa moi bliscy, tam sie wychowalam, to jest moje gniazdo rodzinne i tam bede wracac. I powroce juz za miesiac:) odliczam dni, kupilam walizke, po 7 latach drugi raz odwiedze stare smieci, zobacze sie z moja rodzina:)

czwartek, 28 maja 2009

5 lat

Jutro mija 5 lat od kiedy powiedzialam Wiesiowi "tak" przed oltarzem. Przelecialo tak szybko...Dorobek tych 5 lat - przepiekny - dwojka cudnych dzieciakow:)
A jak swietujemy nasza rocznice...no coz troszke inaczej niz zamierzalismy, bo mielismy wspaniale plany wakacji na Hawajach z tej okazji. Ale jedziemy do Polski w tym roku wiec zamiast Hawajow zafundowalismy sobie elliptical czyli maszyne do cwiczenia. Wiem, malo romantyczny prezent, ale chcemy nastepne lata naszego malzenstwa spedzic w dobrej kondycji i zdrowiu, a Hawaje nie znikna przeciez z powierzchni ziemi (przynajmniej chyba nie w najblizszej przyszlosci, wiec poczekaja).
A romantycznie dedykuje mojemu kochanemu mezowi slowa najnowszej piosenki Beyonce "Halo" bo jak je uslyszalam pomyslalam ze wyjela mi je z ust doslownie, bo ja tak wlasnie mysle to o moim Wiesiu po 5 latach bycia jego zona:)

(...)Everywhere I'm looking now
I'm surrounded by your embrace
Baby I can see your halo
You know you're my saving grace

You're everything I need and more
It's written all over your face
Baby I can feel your halo
Pray it won't fade away

I can feel your halo halo halo(...)

Hit me like a ray of sun
Burning through my darkest night
You're the only one that I want
Think I'm addicted to your light


czwartek, 21 maja 2009

Mayciowe zlosci

Pisze zeby sie poskarzyc i zapytac o rade, moze ktos z was przechodzil juz to co my w tej chwili przezywamy z Maycia i znalazl jakis dobry sposob na tego typu zachowanie. A chodzi o to, ze nasza corka miewa straszne histerie jak ja to nazywam. Baaardzo sie zlosci jak cos nie idzie po jej mysli, jak jej czegos zabraniamy lub naklaniamy do zrobienia czegos albo po prostu z byle powodu - czytaj: bez powodu! i musi sie wyryczec. Zazwyczaj czegos chce czego akurat nie moze miec, lub gdzies chce isc gdzie nie moze, lub prosimy ja zeby jadla, albo posprzatala zabawki ktore narozrzucala itd. Powody moga byc najrozniejsze lub moze ich w ogole nie byc. Czym charaktryzuja sie maycine histerie? Przede wszystkim placzem, ktory przeradza sie szybko w taki ryk, jakby ktos ja ze skory obdzieral, czasami jest to bardziej wrzask pelen zlosci i frustracji. Czesto ma miejsce trzaskanie drzwiami - co doprowadza mnie do szalu, rzucanie zabawkami, kopanie w drzwi - same mile rzeczy:)
Jak Maycia zaczyna swoj wystep jest proszona spokojnie o zaprzestanie, jesli to nie pomaga - zazwyczaj nie pomaga, jest proszona o pojscie do swojego pokoju i powrot tylko wtedy jak sie uspokoi i przeprosi. Wiec siedzi w pokoju i wyje przez pare chwil a potem wychodzi przeprasza i zachowuje sie jakby nic sie nie stalo. Oczywiscie nie zawsze wszystko odbywa sie tak bezbolesnie. Niestety czesto gesto nie obywa sie bez mojego i jej krzyku a ostatnio nawet dwa razy zarobila klapsa - chociaz obiecywalam sobie ze takich metod nie bede nigdy uzywac wzgledem moich dzieci:( Ale czasami po prostu nerwy mi siadaja i cierpliowsc sie konczy. W kazdym razie nie zamierzam uzywac klapsow jako sposobu na moja corke, nie tedy droga.
Pisze o tym bo jest to bardzo, ale to bardzo dla mnie frustrujace. Staralam sie ignorowac, karze ja, zawsze ostrzegam co sie stanie jesli nie przestanie, jestem konsekwentna i nieugieta. Probowalam z nia rozmawiac i wyjasniac, przytulac itd ale histerie wciaz sie pojawiaja i nawet mam wrazenie ze sie nasilaja. Np. wczoraj nie chciala posprzatac zabawek ktore narozwalala i ryczala przez pol godziny odmawiajac jakiejkolwiek wspolpracy z nami - przez ten czas w ramach kary odebralam jej po kolei kocyk, wszystkie figurki ksiezniczek zapakowalam i schowalam do garazu, nastepnie to samo zrobilam ze cala kolekcja zwierzatek, potem jej plyty z bajkami i kiedy zagrozilam ze zabiore tez jej wszystkie lalki zgodzila sie wreszcie posprzatac. Oczywiscie moglabym odpuscic i sama pozbierac wszystko ale wydaje mi sie ze jesli ma sie nauczyc sprzatac po sobie i w ogole byc posluszna to nie moge jej wyreczac.
Kiedy wreszcie jej to przejdzie i czy w ogole przejdzie? Czy ktoras w czytajacych mam miala kiedys taki problem z dzieckiem? Jesli znacie jakas cudowna metode wychowawcza ktora moge zastosowac napiszcie, bede dzwieczna:)

wtorek, 19 maja 2009

Grypsy Mayci

Nasza Maycia gada jak najeta i miesza dwa jezyki wciaz - jak jej sie podoba i jak uzna za stosowne:) Ale aktualnie angielski ja baaardzo fascynuje i probuje wszelkimi sposobami udowodnic ze potrafi sie wyslowic w tym jezyku.
Najczesciej zaczyna zdania od sformulowania " I need ....a moja corka potrzebuje baaardzo wielu rzeczy np. jechac do jungle - czyli jechac do zoo, jechac do akwarium do niedawna znaczylo "isc na basen" no i Maycia jest bardzo czesto w szale zakupowym - po kazdej reklamie zabawki informuje mnie ze musimy jechac do sklepiku i kupic jej to cudo.
Jak jej szczotkuje wlosy lub obcinam paznokcie krzyczy : stop my life!!! Nie wiem skad to jej sie wzielo:)
Od jakiegos czasu Maycia twierdzi ze w jej belly grow baby - wlasciwie mowi ze baby still grows. Ale pare dni temu dowiedzialam sie ze maycia hoduje sobie w brzuchu siostre! Przedwczoraj oswiadczyla mi ze w jej brzuszku jest "siostra do Mayci" i bedzie sie nazywac uwaga: baby Maycia - coz za niespodzianka:)
Czego ja sie jeszcze dowiedzialam ostatnio od mojej corki, o np. tego ze tata nie moze jechac do jungle czyli zoo bo "he's ma duze feet!", a Maycia jak byla mala to miala wloski Alexa.
Ponadto moja corka zaczela troche cwaniakowac i kiedy zadam zeby sama sobie podciagala majtki po siusianiu albo posprzatala zabawki twierdzi z niewinna minka ze ma "malukie raczki i nie mozie".
Jak cos jej smakuje to mowi: IIIIIliszys czytaj: delicious
Codziennie rozwala nas coraz to nowszymi tekstami. Np. pakuje zabawki do swojej "tobry" i twierdzi ze to bedzie suprise dla babci i baba bedzie "love it".
Idac z Wiesiem przez parking gdzie niedawno spadl deszcz powiedziala - tu jest lots of kazuly!A po tym jak Wiesiu zniknal jej z pola widzenia na chwile w sklepie spytala sie go: Tata where you byla?
No i te jej liczby mnogie...do wszystkich rzeczownikow w liczbie mnogiej moja corka dodaje sobie literke "s" na koncu - bo tak tak jest w ang. wiec mamy rybkis, pieskis, cukierkis, kredkis itd:)
Poprawiamy ja ale trudno jej wybic z glowy cos , co sama sobie ubzdurala:)Tak jej sie podoba i juz, mozna sobie gadac zdrow:) Ot taka nasza Maycia jest.

piątek, 8 maja 2009

Figurowe zmagania

No wiec jak juz wspominalam we wczesniejszym poscie probuje sie odchudzic. Ucinajac wszelkie komentarze,ze "dostalam chyba na glowe przeciez nie jestem gruba" potwierdzam - nie jestem gruba! Ale nie jestem jednak taka jak przed ciaza, bo jak sie okazuje bylam baaardzo szczupla. I ludzie mi to mowili wtedy, ale mi sie wydawalo ze sciemniaja, nie czulam sie jakos strasznie chudo, po prostu ok. Koniec koncow ludzie mieli racje, bo teraz nie moge wejsc w zadne moje spodnie, i nie jest to nawet kwestia nie dopinania sie czy tego ze sa ciasne, nie, to jest powazniejszy problem - nie moge ich nawet zalozyc, nie chca przejsc przez moje pociazowe biodra. I oczywiscie moglabym sprawic sobie nowa garderobe, pewnie wiele kobiet potraktowaloby to jako genialna wymowke zeby kupic sobie nowe ciuchy, ale ja jestem bardzo przywiazana do moich fatalaszkow. 7 lat zajelo mi kompletowanie tego co mam w szafie, bo przyjechalam przeciez z jedna walizka i po raz pierwszy w zyciu mam ladne rzeczy - przynajmniej w moim mniemaniu:) Poza tym nie chce tak wygladac jak wygladam, chce byc taka jak przed ciaza, nawet jesli to oznacza byc chuda, bo ja lubilam siebie taka. Dobrze sie czulam fizycznie i psychicznie, nie zamierzam z tego rezygnowac. A po trzecie wiem ze podobalam sie wtedy bardzo mojemu mezowi, uwazal ze bylam sexy. Tak wiec zaczelam diete i cwiczenia. Cwiczylam srednio 5 lub 6 dni w tygodniu. Przestrzegalam diety, unikalam slodyczy, przestalam pic soki, a zaczelam jesc owsianke na sniadanie, pic duzo wody, zero obzerania sie czy podjadania. I tak minely mi dwa miesiace i moja waga nie drgnela! Na poczatku nawet przybralam 2 funty ku mojej rozpaczy. Zaczelam sie juz strasznie frustrowac, bo mimo tych wszystkich moich staran nadal wazylam tyle samo, chociaz wydawalo mi sie ze troche schudlam. Waga sie nie zmienila az do wczoraj, wczoraj zniknely dwa funty, wreszcie!
Nie sadzilam ze bedzie tak trudno. Po Mayci chudlam w oczach, ostatnie funty nadwagi zrzucilam cwiczac przez miesiac. Ale to bylo zanim przekroczylam 30stke!
Zostalo mi poltora m-ca do wyjazdu do Polski i jesli nie zaczne powaznie chudnac to nie wiem co wloze na ten moj tylek. Jesli znacie jakies cudowne sposoby na szybkie zrzucenie paru kilogramow to prosze piszcie!
Zdesperowana