wtorek, 22 kwietnia 2008

Twój Styl?

Hej! Wiecie ze ostatni post byl setny? Juz 100 razy zasiadlam do komputera z zamiarem napisania jakiejs notki blogowej. Juz a moze dopiero...Niektorzy sa niesamowicie plodni na swych blogach - co dzien zdaja sprawozdanie co robili, gdzie byli, co pomysleli itd. No coz ja nie mam az tyle czasu ani chyba checi zeby tak gledzic wszystkim o tym co porabiam codzien (nie jest to zbyt interesujace), ale czasami udaje mi sie cos naklikac:)
Dzis o gazecie kolorowej - Twoim Stylu. To jedyne czasopismo, ktore prenumeruje tutaj w stanach. Wychodzi mnie to chyba 3 razy drozej niz gdybym kupila je w kiosku w Polsce ale do kiosku daleko...To jedyne pisemko, ktore nie wystarczy przekartkowac ogladajac kolorowe fotografie, zeby uznac za przeczytane. Mozna sobie cos niecos wyczytac z niego. Zawiera ciekawe reportaze, z wywiadow mozna sie czasami czegos nowego o czlowieku dowiedziec, lubie tez eseje stalych autorow, artykuly o zdrowiu sa interesujace i dosyc wyczerpujace. Zazwyczaj mam duzo przyjemnosci z lektury - to moj pomost z Polska procz dwoch kanalow polskiej tv. Napisalam "zazwyczaj" bo sa niestety momenty kiedy to czasopismo strasznie mnie frustruje i doluje nawet. Nie wiem czy macie tez takie wrazenie czasami (jesli czytacie Twoj Styl) ze lansowany jest tam wzor jakiejs nadkobiety? Ja zdaje sobie sprawe ze chcac zainspirowac mlode czytelniczki podsuwa im sie portrety super kobiet, ktore robia lub zrobily juz niesamowita kariere, pracuja na pieciu etatach, do tego maja rodzine, kilkoro dzieci, cudnego meza, sa spelnione, zadowolone, i niebywale wprost szczesliwe. Chwala im za to, ze promuja kobiete nowoczesna, pracujaca, wyksztalcona itd. Ale...czy nie przesadzaja? Mam na mysli tutaj sposob w jaki redaktorzy przedstawiaja je i opisuja ich zycie. Wszystko jest super, te panie nie maja wlasciwie zadnych problemow z pogodzeniem wszystkich zajec i projektow, w ktore sie angazuja. Wszelkie trudnosci, ktore je dotknely w przeszlosci sa kwitowane jednym zdanie, jakby trwaly momencik. Podczas gdy przecietna kobieta ma zazwyczaj duze trudnosci czy pogodzic prace zawodowa z wychowaniem dzieci i prowadzeniem domu.
Najbardziej chyba zdolowal mnie artykul o Anecie Kreglickiej. Nie dosc, ze swego czasu zostala Miss Swiata, teraz majac pod czterdzieche wyglada na dwudzieche, ma swoja firme, robi doktorat!!!, pracuje nadal jako modelka obwieszona tonami diamentow, i do tego jest matka i zona. Nie wiem czy czegos nie pominelam, bo nie moge znalezc tego numeru, ale wiem ze jak to przeczytalam to pomyslalam sobie: Asiulku a ty co w zyciu osiagnelas: nic prawie:((w porownaniu do pani Kreglickiej!) I nie ogarnela mnie zazdrosc ze udalo jej sie tak w zyciu, ja wkurzylam sie czytajac ze jej zycie jest tak cudownie uporzadkowane, zaplanowane, nic i nikt nie cierpi na jej niekonczacych sie zobowiazaniach, wszystko mozna pieknie pogodzic i wszyscy sa zadowoleni lacznie z bohaterka reportazu. Podobnie jest w innych wywiadach - wyrzeczenia? trudnosci? alez to pestka. Ile za to maja satysfakcji z tak szybkiego tempa zycia, i osiagnietego sukcesu. I to mnie strasznie denerwuje, bo wiem ze tak nie jest, jest ciezko zwlaszcza kobiecie, ktora ma dom, meza, dziecko - zawsze ktos lub cos na tym ucierpi. I nie jest wcale tak fajnie na codzien, koszt jaki sie placi za zrobienie kariery jest na pewno duzo wiekszy, to musi sie odbic na dziecku i mezu, nie wspominajac juz o wlasnym zdrowiu. Ja studiowalam, pracowalam, bylam niania, teraz jestem matka, zona i wiem ile kazde z tych zajec wymaga poswiecenia. Ale mimo wszystko jak czytam taki artykulik to sie frustruje, choc wiem ze jest baaardzo oslodzony. Ja nie postawilam na kariere, nigdy nie mialam zamiaru jej robic, chcialam miec szczesliwa rodzine i udalo mi sie ja stworzyc. Nie pracuje w tej chwili ale nie zamierzam spedzic w domu calego zycia i juz teraz zastanawiam sie jak pogodze prace z domem i wychowaniem dzieci - nie bedzie latwo. A co by bylo gdybym zaczela jeszcze jednoczesnie robic doktorat i pracowac jako modelka a takze udzielac sie towarzysko - kiedy mialabym na to wszystko czas??? Ja nie wiem ile godzin ma doba bohaterek Twojego Stylu, moze zyja w innej galaktyce, a moze po prostu sciemniaja opowiadajac jakie to maja wspaniale zycie. Stawiam na to drugie!
A po tamtym artykule musialam zrobic sobie liste moich wlasnych osiagniec, z ktorych jestem dumna i stwierdzilam ze nie jest wcala taka krotka:)
Tak wiec ogolnie rzecz biorac polecam Twoj Styl, ale czytajcie moje drogie panie niektore wywiady z przymruzeniem oka, bo sie zdziebko zdolujecie:)

piątek, 18 kwietnia 2008

Podróż do Chicago

Oto pare fotek z naszej wycieczki do Chicago. Wybralismy sie tam zeby spotkac z moim bratem Lukaszem, ktory przyjechal do Stanow tylko na pare dni sluzbowo. W drodze powrotnej zahaczylismy o Columbus w Ohio i Charlotte w Pn Karolinie. Spedzilismy pare dni w samochodzie, przejechalismy 3000 mil tj. 4600 km i przez ponad tydzien zylismy na walizach:) Ale czego sie nie robi zeby zobaczyc brata, zwlaszcza, ze minelo juz poltora roku od naszego ostatniego spotkania. Dziekuje z calego serca temu, kto wynalazl przenosny odtwarzacz dvd - gdyby nie ten wynalazek to zamiast 18 godzin do Chicago jechalibysmy tam pewnie 27 godzin. Chicago slynace z mroznej i wietrznej pogody i tym razem nie zawiodlo niestety, mimo to udalo nam sie zwiedzic troche miasta. Maycia byla zachwycona wujem, zwlaszcza ze wuja Lukasz mial zawsze i nadal ma niesamowite podejscie do dzieci:)
Szkoda, ze tak krotko to trwalo...ale lepsze to niz nic:)

piątek, 4 kwietnia 2008

Facet w ciąży...?

Hej chcialam wam opowiedziec o najnowszym skandalu jaki rozpetal sie ostatnio w Stanach:) A mianowicie w prasie i w telewizji ukazaly sie zdjecia mezczyzny w ciazy!!! I nie jest to zaden fotomontaz ani sztuczka fotograficzna! Facet na zdjeciu ma na imie Thomas, 30sci pare lat i jest w 6stym miesiacu ciazy. Ale wbrew przypuszczeniom kazdego, kto dojrzal w gazetach i w wiadomosciach telewizyjnych bulwersujace naglowki zdjec, nie jest jakims wybrykiem natury i istnieje logiczne wytlumaczenie istniejacej sytuacji. A mianowicie facet przedtem byl facetka - jak mowi o kobietach moj maz:) i mial na imie Tracy. Tracy byla urodziwa dziewczyna pochodzenia hawajskiego, ktora brala nawet udzial w konkursach pieknosci, ale bedac w collegu stwierdzila ze tak naprawde czuje sie mezczyzna i chcialaby sie w niego przeistoczyc - co zrobila stajac sie Thomasem. Przeszla kuracje zmiany plci - brala testosteron, usunela biust ale... zachowala kobiece narzady rozrodcze - w razie gdyby zachciala miec dziecko kiedys. Thomas ozenil sie 5 lat temu z kobieta - ktora tak nawiasem mowiac wyglada jak jego matka:) i ma dwie dorosle corki z poprzedniego malzenstwa. Żona nie mogla go juz obdarowac dzieciatkiem poniewaz usunieto jej macice, wiec zdecydowali sie uzyc Thomasa i jego zachowanych narzadow kobiecych. A wiem to wszystko z Oprah Show, ktore wyzej wspomiana para odwiedzila i zostala gruntownie przepytana przez prowadzaca.
Moj maz byl w wielkim szoku, podobnie jak widownia tego programu i jak mniemam reszta spoleczenstwa. Moje odczucia to przede wszystkim ciekawosc i zdziwienie, ze zdecydowali sie upublicznic swoje zycie i ta kontrowersyjna decyzje jaka podjeli.
Nie wiem czy to byl madry ruch, ale twierdzili ze chcieli sami opowiedziec swoja historie. Nie wiem tez w jakis sposob mozna czuc sie mezczyzna ale jednoczesnie chciec miec dziecko i zostawic sobie narzady rozrodcze kobiety...Thomas twierdzi, ze to jest po prostu pragnienie czlowieka (niekoniecznie kobiety)Hmmm niewiele wiem o byciu transseksualista, nie mam takich doswiadczen wiec daleka jestem od osadzania. Ale wiem ze wielu ludzi czuje sie osobiscie zdegustowanych ich decyzja i uwazaja, ze przekroczyli kazda mozliwa granice. I na pewno dadza im to odczuc, zreszta juz odczuli bo nie mogli nawet znalezc ginekologa dla Thomasa - dopiero 9ty z kolei zgodzil sie prowadzic ciaze pana T.
Ja jakos nie czuje sie tak bardzo zbulwersowana, oczywiscie uwazam, ze to dosyc niecodzienna sytuacja, ale uwazam, ze nie mam prawa zabraniac nikomu czegos co go uszczesliwia - jesli nikomu nie robi to krzywdy. Kazdy ma prawo do szczescia, kazdy wybiera inna droge, ktora ma go tam zaprowadzic, kazdy potrzebuje czegos lub kogos innego do szczescia. Nie przeszkadzaja mi homoseksualisci, transseksualisci, malzenstwa wyzej wymienionych, ani nawet facet, ktory kiedys byl kobieta ale zapragnal zmienic plec i mimo to urodzic swojej zonie dziecko, ktorego bardzo pragneli - dlaczego to mialo by mi przeszkadzac... Nie jest to moze normalne, nie jest zgodne z normami, ktore sa powszechnie przyjete przez spoleczenstwo, jest inne, dziwne, nie do pojecia dla niektorych, ale ja wychodze z zalozenia ze to sprawa kazdego czlowieka jak zyje, ja nie bede nikomu dyktowac warunkow. Nie wiem skad w ludziach czesto tyle agresji i zlosci przeciw innemu... Ja osobiscie nie mialabym nic przeciwko zeby moj maz byl w ciazy zamiast mnie tym razem, ale coz... nie gustuje w transseksualistach wiec nie ma takiej mozliwosci.
Mam tylko nadzieje ze ich dziecko nie bedzie napietnowane przez cale dziecinstwo a moze nawet cale zycie przez sposob jaki przyjdzie na swiat...a bedzie to dziewczynka:) Czy czulibyscie sie gorzej, inaczej gdybyscie sie dowiedzieli ze urodzil was tatus a nie mamusia?